Strona głównaWiadomościPolskaDr Bartoszewicz OSTRO o członkostwie Polski w UE. "Komuna totalna, która jest...

Dr Bartoszewicz OSTRO o członkostwie Polski w UE. „Komuna totalna, która jest narzucana” [VIDEO]

-

- Reklama -

Gościem Jacka Prusinowskiego w „Wieczornym Expressie” był dr Artur Bartoszewicz ze Szkoły Głównej Handlowej. W mocnych słowach podsumował on członkostwo Polski w Unii Europejskiej.

– Myślę, że ten bilans jest niezwykle dyskusyjny, bo wszystko zależy oczywiście od miary, która jest przykładana – zaznaczył, odnosząc się do 20 lat w UE.

– My, jako Polska, jako gospodarka rzeczywiście w wartościach makro bardzo mocno się rozwinęliśmy (…) Wydaje się, że jest wszystko w porządku – poza bieżącymi sytuacjami, które Państwo zaczynacie odczuwać – wskazał.

– Jak sobie popatrzymy, jaki jest koszt tej wartości, tych korzyści, które zdefiniowaliśmy, to on już zaczyna być dyskusyjny. Otwartość rynków i zawłaszczenie sobie tych rynków przez podmioty konkurencyjne, a przede wszystkim zagraniczne, to, co zrobiliśmy z sektorem bankowym, poszczególnymi sektorami gospodarki, włącznie z kwestią i cukrownictwa, i papieru, czegokolwiek byśmy nie dotknęli – wyliczał. W ocenie dr. Bartoszewicza „mamy ogromny problem z walką o własną pozycję”.

– To wszystko fajnie brzmi w wartościach makro, ale jak człowiek zaczyna się temu przyglądać i rozkładać to na 20 lat, to zaczyna się zastanawiać, czy tak naprawdę my się troszeczkę za tanio nie sprzedaliśmy i czy to wszystko nie jest za dużym kosztem robione w wymiarze społecznym i utratą de facto pewnej ścieżki wzrostowej – dodał.

Sprzedaliśmy się „za srebrniki”

Jednocześnie przyznał, że „jest i był zwolennikiem Wspólnoty”. – Wspólnoty – nie tego modelu, który dzisiaj widzimy. I to jest właśnie ten dylemat, że po 20 latach nagle okazuje się, że to nasze małżeństwo wygląda zupełnie inaczej, tzn. to wszystko miało wyglądać inaczej, mieliśmy być partnerami dla siebie, okazuje się, że to partnerstwo polegało na tym, żeśmy my się otworzyli i oddali wszystko, ale jak my cokolwiek zdobywamy, to okazuje się, że to jest nieprawidłowe, niepoprawne, niezgodne z przepisami wspólnotowymi, nierynkowe a w ogóle niezgodne z zasadą wolnego rynku – wskazał.

Pytany, czy „za tanio się sprzedaliśmy”, dr Bartoszewicz odparł, że „za srebrniki”.

Zapomnijmy o jakichkolwiek regułach konkurencyjności – ich nie ma. To, co się stwarza w relacji wspólnotowej dla takiego państwa członkowskiego, jakim jest państwo narodowe Polska, to jest dyskryminacja totalna. I jeszcze do tego narzucanie reguł w sposób autokratyczny – powiedział.

– 13 kwietnia wchodzi rozporządzenie AFIR. AFIR mówi: Państwo członkowskie jest zobowiązane do wybudowania publicznych stacji ładowania pojazdów elektrycznych. Panie redaktorze, czy słyszał Pan o budowaniu publicznych stacji benzynowych? Nie ma czegoś takiego. Pan jedzie na prywatny biznes, tam nie tylko płaci za cenę paliwa, ale też płaci za amortyzację całej inwestycji, jeszcze za zyski, które korporacja musi wygenerować. A tutaj ktoś wymyślił taką teorię, w której – nie wiem, czy ma Pan samochód elektryczny? – pytał Prusinowskiego.

Nie, nie mam – przyznał dziennikarz.

– Ja też nie mam, Panie redaktorze. W tym momencie my, Panie redaktorze, jesteśmy osłami, które zostaną wykorzystane do tego, żeby sfinansować z naszych podatków stacje ładowania dla tych wszystkich, którzy zdecydują się na posiadanie samochodów elektrycznych – skwitował dr Bartoszewicz.

Jak dodał, „bardzo drogi samochód, skierowany do wyższej klasy i wyższej średniej, który będzie teraz finansowany w tankowaniu, czyli w zapełnianiu”. Prusinowski zwrócił uwagę, że zakup elektryka także jest dofinansowywany. – Za wszystko my płacimy, żeby ci najbogatsi mieli lepiej – skwitował gość.

Zwrócił też uwagę na przedstawioną przez resort finansów ocenę skutków regulacji o wprowadzeniu w Polsce ESG, czyli raportowania przez przedsiębiorców o tzw. zrównoważonym rozwoju. – Ile przez 10 lat będzie to kosztowało polskie przedsiębiorstwa? 10 mld – tzn. miliard rocznie – wyliczał.

– Drodzy Państwo, jak ktoś się zastanawia, skąd inflacja się w Polsce pojawia, no to właśnie się pojawia z absurdalnych przepisów, które powstają poza terytorium Rzeczpospolitej, właśnie w Brukseli, przez Parlament Europejski, przez Komisję Europejską, przez szefów rządów wszystkich państw potwierdzane. Czysto polityczna decyzja, której nikt nie liczy w kontekście kosztu – wskazał.

Unijna niewola

Stwierdził, że podane przez niego dwa przykłady „powinny nas wszystkich wyprowadzić na ulice”. – Powinniśmy wszyscy zaprotestować przeciwko temu absurdowi, kiedy my mamy finansować podnoszenie poziomu życia najbogatszym. Ja tego kompletnie nie rozumiem i nie akceptuję. To jest komunizm, socjalizm, komuna totalna, która jest narzucana – powiedział.

Wskazał, że te wszystkie koszty „są dzisiaj niezliczalne, czyli (…) pierdyliony euro, bo ja nie jestem w stanie nazwać wartości”. – Ja nie wiem, ile to nas będzie kosztowało – dodał.

– Oczywiście Państwo usłyszą 1, 2, 3 maja masę ekspertów, którzy powiedzą o tym, jaka jest opłacalność wejścia do Unii Europejskiej. Żaden z nich nie powie, ile kosztuje Zielony Ład, bo nikt nie wie – powiedział.

– My gramy w grę, której reguł nie znamy i tak naprawdę te reguły cały czas się zmieniają na niekorzyść polskiej gospodarki – zaznaczył.

– Jeśli chodzi o reguły tej gry, to one są na etapie ciągle wypracowywania – stwierdził Prusinowski.

– Tak? Naprawdę? To jak można w to wchodzić. Panie redaktorze, Pan ma kartkę, widzi Pan tylko część tej kartki, ma Pan się na niej podpisać, że Pan oddaje siebie, swoją żonę, dzieci, swoje wnuki i swoje prawnuki w niewolę – bo to mniej więcej tak brzmi. Bo Pan nie wie dokładnie, jakie koszty z tym będą związane. Czy, drodzy Państwo, godzicie się oddać swoją rodzinę, swoje dzieci, swoje wnuki i swoje prawnuki w niewolę spłacania ideologicznych rozwiązań, podatków, tego wszystkiego, co będzie na was narzucone? Macie na to ochotę? Podpiszecie taki cyrograf, nie wiedząc w co włazicie, w co wchodzimy? – pytał dr Bartoszewicz.

Ja nie – dodał.

Źródło:Super Express

Najnowsze