Strona głównaWiadomościŚwiatPrezydent ma dwie żony, więc państwo ma dwie pierwsze damy. To pierwsza...

Prezydent ma dwie żony, więc państwo ma dwie pierwsze damy. To pierwsza taka sytuacja

-

- Reklama -

Wybory prezydenckie w Senegalu wygrał radykalnie lewicowy panafrykański Bassirou Diomaye Faye, a Zachód zapewne nie zainteresowałby się tym, gdyby nowy prezydent nie pojawił się na ceremonii zaprzysiężenia z dwoma kobietami. Faye, jako muzułmanin, ma dwie żony – Marię i Absę. Przy czym Maria, z którą ma czwórkę dzieci, jest jego kuzynką. To pierwsza taka sytuacja w historii Senegalu.

Ubiegający się o fotel prezydenta Senegalu Amadou Ba, były premier tego kraju, przyznał w poniedziałek, że zwycięzcą niedzielnych wyborów jest Bassirou Diomaye Diakhar Faye, kandydat opozycji. Potwierdziła to w poniedziałek senegalska agencja prasowa APS, powołując się na wstępne wyniki.

„Biorąc pod uwagę tendencje w wynikach wyborów prezydenckich i w oczekiwaniu na ich oficjalne ogłoszenie, gratuluję prezydentowi Bassirou Diomaye Diakhar Faye zwycięstwa w pierwszej turze” – napisał Amadou Ba w oświadczeniu przesłanym do APS.

Ba był kandydatem popieranym przez ustępującego prezydenta Macky’ego Salla.

Faye to kandydat budzący kontrowersje. Polityk jeszcze w 2023 roku był skazany na karę więzienia za rozprzestrzenianie fałszywych informacji, ale urzędujący wówczas prezydent uwolnił go w akcie dobrej woli, by mógł kandydować.

Lewicowy panafrykanista żyjący w poligamicznym związku

Nowy prezydent Senegalu wychował się w małej wiosce i wzrastał wśród radykalnych muzułmanów. Faye nazywa siebie „lewicowym” panafrykańskistą i opowiada się za zrównoważeniem międzynarodowych partnerstw.

Faye ma dwie żony, co przyciągnęło uwagę mediów. Dzieci, czwórkę, ma z tylko jedną z nich – Marią, która jest jego bliską kuzynką.

W kampanii polityk pozował jednak na nowoczesnego i m.in. wyrażał podziw dla byłego prezydenta USA Baracka Obamy i południowoafrykańskiego bohatera walki z apartheidem Nelsona Mandeli – wskazuje „The Guardian”.

Zwrot w stronę Rosji?

Nowy prezydent jeszcze nie wypowiedział się w kwestiach polityki międzynarodowej. Poza ogólnymi uwagami o konieczności renegocjowania koncesji na wydobycie surowców, co jest o tyle istotne, że Senegal właśnie przygotowuje się do produkcji skroplonego gazu ziemnego, którego znaczące rezerwy odkryto w 2014 roku. Kraj jest atrakcyjny dla inwestorów – to jeden z czołowych producentów fosforytów na świecie, nie brak też w nim złota i innych minerałów.

Stany Zjednoczone i Francja świadome zagrożeń, rozpoczęły rozmowy z prezydentem Faye kilka dni przed wyborami. Dla Zachodu ważne jest utrzymanie Senegalu z dala od wpływów rosyjskich. Zwłaszcza po utracie Burkina Faso, Mali i Nigru, gdzie Rosja skutecznie wykorzystała rozczarowanie zachodnimi wpływami, by uzależnić te kraje od siebie.

Gdy prezydentem był ustępujący Macky Sall, Senegal w kwietniu 2022 roku wstrzymał się od głosu w sprawie rezolucji ONZ potępiającej inwazję Rosji na Ukrainę. W czerwcu 2023 r. Sall, wraz z innymi afrykańskimi przywódcami, udał się do Rosji, gdzie w rozmowach z prezydentem Putinem wzywał do pokojowego zakończenia wojny, a miesiąc później dołączył do szczytu Rosja-Afryka, gdzie rozmawiał o stosunkach dwustronnych i szerszej współpracy rosyjsko-afrykańskiej.

Ale również najbliższy sojusznik i mentor nowego prezydenta Ousmane Sonko nie ukrywał swoich powiązań i sympatii dla Rosji. Wykorzystali to jego przeciwnicy, oskarżając go w połowie lutego, że przyjął od Rosjan, za pośrednictwem sąsiedniej Gwinei, dwie walizki wypchane pieniędzmi. Rosyjska misja w stolicy Sengalu, Dakarze, wydała wówczas oświadczenie, zapewniając, że zarzuty te są bezpodstawne.

Tuż przed wyborami 24 marca pojawiły się doniesienia o obecności w Senegalu rosyjskich prywatnych grup zbrojnych, które miały wywołać zamieszki, wykorzystując gniew młodych Senegalczyków z powodu zamknięcia w więzieniu ich lidera Sonko. W Senegalu miał się powtórzyć schemat zastosowany przez Rosję w Mali i Burkina Faso. Do krwawych zamieszek rzeczywiście doszło, choć Sonko oskarżony o gwałt nie mógł wystartować w wyborach.

Beni Seba, francusko-beniński dziennikarz i polityk, a przede wszystkim oddany Rosji propagandysta, tuż przed wyborami w Senegalu mówił w prowadzonym przez siebie kanale na YouTube: – Widzieliście, że coś się zmieniło w Mali, w dużym stopniu przyczyniliśmy się do tego. Wkrótce Senegal. Za kilka dni jadę do Rosji.

Najnowsze