W amerykańskim ataku na proirańskie cele w Iraku zginęło 16 osób, w tym cywile, a 25 zostało rannych – poinformowało w sobotę biuro irackiego premiera Mohammada Szija as-Sudaniego.
W komunikacie potępiono atak i określono go jako „nową agresję przeciwko suwerenności Iraku”. Zaprzeczono też, jakoby był on wcześniej koordynowany przez rząd Bagdadu z Waszyngtonem. „To kłamstwa” – stwierdzono.
„Obecność w regionie koalicji wojskowej pod przywództwem USA stała się zagrożeniem dla bezpieczeństwa i stabilności w Iraku oraz próbą włączenia Iraku w konflikty regionalne i międzynarodowe” – dodano w komunikacie irackiego premiera.
Stany Zjednoczone oświadczyły w piątek, że „z sukcesem” przeprowadziły ataki odwetowe, wymierzone w elitarne siły irańskie i grupy proirańskie w Iraku i Syrii. „Interwencja trwała około trzydziestu minut i zakończyła się sukcesem” – stwierdził Biały Dom.
Amerykańskie uderzenie to pierwsza fala bombardowań w odwecie za atak wspieranych przez Iran bojówek na bazę Tower 22 w Jordanii, który zabił trójkę żołnierzy USA i ranił co najmniej 40 innych. Do ataku doszło kilka godzin po dotarciu do kraju ciał zabitych żołnierzy.
Prezydent USA Joe Biden zapowiedział, że ataki odwetowe będą kontynuowane.
Bliski Wschód w ogniu. Amerykanie nocą uderzyli na ponad 85 celów