Dawny prezenter TVN-u, a obecnie związany z Polsatem Filip Chajzer krytykuje nowy rząd. Dziennikarz jest zawiedziony tym, co się dzieje i twierdzi, że „nie na to głosowaliśmy”.
Chajzer w rozmowie z „Faktem” zdradził, że złożono mu propozycję przejścia do „nowego” TVP, z której nie skorzystał, czego nie żałuje, bo nie podobają mu się zmiany wprowadzane przez nową władzę.
– Bardzo mi się to nie podoba. Nie na to głosowaliśmy. Polska wybrała tę, a nie inną koalicję, bo oni obiecali nam, że będzie inaczej. Mówili, że nie będziemy dzielić. Mówili, że to, że ty głosujesz na PiS, a ty na PSL, to nie znaczy, że jesteś gorszy. Mówili, że to nie znaczy, że trzeba cię wyrzucić z pracy, bo akurat byłeś wtedy, kiedy politykiem był ten facet albo ta kobieta – twierdzi Chajzer.
Zdaniem dziennikarz nowa władza zachowuje się tak samo jak poprzednia. — Przywracają Macieja Orłosia. Bardzo dobrze, bo jest fenomenalny i to jest legenda „Teleexpressu”. Dlaczego jednocześnie robią to samo, z czym sami walczyli? Bardzo mi się to nie podoba — stwierdził.
Chajzer skrytykował zwolnienie z TVP Małgorzaty Tomaszewskiej z „Pytania na śniadanie”, która była w ósmym miesiącu ciąży.
– To jest skandal. To jest tak wspaniała dziewczyna… Ja, jak ją widziałem w „Pytaniu na śniadanie”, to się rozpływałem, jak kulka lodu waniliowego na szarlotce. Miód i maliny. Zwalniają dziewczynę w ciąży, dlatego, że premierem był Mateusz Morawiecki w tym czasie, kiedy ona wykonywała pracę sumiennie i należycie. Halo, nie na to głosowaliśmy — stwierdził prezenter.