Premier kanadyjskiej prowincji Manitoby Wab Kinew pozbawił pośmiertnie wysokiego odznaczenia byłego dyrektora Winnipeg Art Gallery. Powodem są informacje o poparciu Ferdinanda Eckhardta dla ruchu nazistowskiego w Niemczech w latach 30. XX wieku.
Order of the Buffalo Hunt – to jedno z najwyższych odznaczeń przyznawanych od 1957 r. w prowincji Manitoba. W księdze zawierającej listę odznaczonych Kinew przekreślił w środę nazwisko Eckhardta, z dopiskiem o pozbawieniu orderu i dacie.
Właśnie to odznaczenie Eckhardt otrzymał 41 lat temu za zasługi dla sztuki. Winnipeg Art Gallery-Qaumajuq (WAG-Qaumajuq) – to jedno z największych muzeów sztuki w Kanadzie, znane m.in. z największej na świecie kolekcji sztuki inuickiej. Eckhardt, który wyemigrował z Niemiec do Kanady w 1953 r., był jego dyrektorem w latach 1953-1974.
– To ktoś, kto – by to otwarcie ująć – złożył przysięgę wierności Hitlerowi i nie ma dla niego miejsca na honory w publicznej sferze w Manitobie (…) Powodem, dla którego przekreśliłem jego nazwisko, zamiast zamazać je na biało czy czarno markerem, jest to, że w takiej sytuacji musimy okazać najwyższy szacunek dla tych, którzy przeżyli Holokaust i wszystkich, którzy zostali dotknięci tą straszną ludzką tragedią – mówił cytowany w mediach Kinew.
Podkreślił, że lepiej, by „skaza pozostała”, a ludzie wyciągali wnioski z przeszłości.
Cała sprawa zaczęła się od opublikowanego w listopadzie ub.r. artykułu napisanego przez Conrada Sweatmana dla kanadyjskiego magazynu „Walrus”. Sweatman poinformował, że Eckhardt pracował w koncernie chemicznym IG Farben, który produkował m.in Cyklon B, stosowany do uśmiercania więźniów w komorach gazowych niemieckich nazistowskich obozów koncentracyjnych.
Na początku tego tygodnia publiczny nadawca CBC zapytał rząd Manitoby, czy zamierza podjąć działania w związku z informacjami o przeszłości Eckhardta.
Wcześniej, w grudniu ubiegłego roku, WAG-Qaumajuq zamieściła na swojej stronie komunikat na temat wewnętrznego dochodzenia, a nazwisko byłego dyrektora usunięto z głównego wejścia muzeum, strony internetowej i materiałów promocyjnych. Trwa też m.in. sprawdzanie pochodzenia eksponatów.
„Celem tego dochodzenia jest zapewnienie, że jeśli jakiekolwiek dzieła pochodziłyby z nazistowskich konfiskat, zostaną podjęte wszystkie działania, by zwrócić je prawowitym właścicielom lub ich spadkobiercom” – napisano w komunikacie.
W Kanadzie powróciła dyskusja na temat przyjmowania po II wojnie światowej imigrantów, którzy mogli być nazistami. Było to wcześniej przedmiotem pracy tzw. Komisji sędziego Deschenes, powołanej przez rząd premiera Briana Mulroneya po tym, gdy 23 stycznia 1985 r. kanadyjski parlamentarzysta Robert Kaplan powiedział publicznie w Izbie Gmin, że poszukiwany Joseph Mengele może przebywać w Kanadzie.
Na początku lutego 1985 r. powstała komisja, której przewodniczącym został sędzia Jules Deschenes. Miała ona zbadać, czy naziści imigrowali do Kanady i zanalizowała 883 przypadki. Raport końcowy został przekazany rządowi w grudniu 1986 r. Część pierwsza jest publicznie dostępna. W części drugiej, niejawnej, są m.in. nazwiska.
W październiku ub.r. premier Kanady Justin Trudeau poinformował, że trwa przegląd drugiej części raportu pod kątem możliwości odtajnienia. Była to reakcja na skandal, do którego doszło w parlamencie podczas wizyty prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego.
Ówczesny spiker Izby Gmin Anthony Rota zaprosił na prośbę rodziny 98-letniego Jarosława Hunkę, jak sądził Rota, ukraińskiego weterana. Okazało się jednak, że Hunka był członkiem 14 Dywizji Waffen-SS Galizien i, podobnie jak wielu żołnierzy tej ukraińskiej formacji, znalazł się po wojnie w Kanadzie.
Sprytni Rosjanie. Żądają ekstradycji z Kanady Ukraińca, który wywołał skandal w parlamencie