Najnowsze wydarzenia na Bliskim Wschodzie ponownie zwróciły uwagę na kwestię broni nuklearnej w regionie. Świat skupia się głównie na irańskim programie atomowym, a znacznie mniej mówi się o tym, że Izrael od dziesięcioleci dysponuje własnym arsenałem nuklearnym. Historię powstania izraelskiej bomby atomowej oraz człowieka, który ujawnił światu tę tajemnicę, przybliżył w swoim programie Marek Skalski.
Ben Gurion i syjonistyczne marzenia o bombie
Wszystko zaczęło się od pierwszego premiera Izraela. Dawid Ben-Gurion, który urodził się w Płońsku, studiował prawo na Uniwersytecie Warszawskim, a po wybuchu wojny opuścił Polskę, należał do najbardziej prominentnych postaci tworzącego się właśnie państwa Izrael.
– On od początku uważał, że Izrael, właśnie ten Izrael, co mogło się wydawać szokujące dla wielu osób, ale on tego nie ukrywał, powinien taką broń mieć. Po bombardowaniach Hiroszimy i Nagasaki Ben Gurion był tym zachwycony. Natomiast nie podobało mu się – i on mówił wprost – dlaczego żydowscy naukowcy pracują dla Stanów Zjednoczonych, a nie dla właśnie Izraela – opowiada Skalski.
– Wszystko co Einstein, Oppenheimer, Teller, wszyscy trzej to Żydzi zrobili dla Stanów Zjednoczonych, mogłoby być zrobione przecież w Izraelu, ale dla ich własnych ludzi – przypomina słowa pierwszego premiera Izraela. – To był manifest syjonisty, który uważał, że nie należy spożytkować swojej inteligencji, energii, wiedzy dla obcych państw, a powinna na tym korzystać właśnie ojczyzna wszystkich Żydów, czyli Izrael – dodaje Skalski.
Początek programu nuklearnego
Już w 1952 roku „powołano specjalną Komisję Energii Atomowej Izraela”, która „miała się zająć oczywiście pokojowym wykorzystywaniem energii atomowej czy nuklearnej”. – Oczywiście nikt, nigdy, a tym bardziej na początku nie mówił o tym, żeby stworzyć jakąś broń na Bliskim Wschodzie, to było wówczas nie do pomyślenia dla wszystkich, ale było to do pomyślenia dla Dawida Ben Guriona i dla większości społeczeństwa żydowskiego – mówi Skalski.
Przełomem okazała się współpraca z Francją. – W 1953 roku zostali ci żydowscy, dzięki znajomościom tego pana Bergmana, który właśnie z Francji przyjechał i miał tam szereg znajomości, zaproszeni do Centrum Badań Nuklearnych Francuskich w miejscowości Saclay – przypomina. Pomogło również to, że „Izrael był bardzo aktywny na rynku handlu bronią” i „generał Szymon Peres wtedy już sygnalizował francuskiemu rządowi chęć starań o nabycie broni francuskiej konwencjonalnej”.
Kryzys sueski jako katalizator
Prawdziwym przełomem był kryzys sueski z 1956 roku. – Bardzo ambitny młody przywódca egipski Gamal Abdel Naser postanawia przejąć kontrolę, znacjonalizować dla Egipcjan kanał sueski. To wywołało gwałtowny sprzeciw i doprowadziło do wybuchu wojny (…), której cichym sprzymierzeńcem był Izrael przeciwko Egiptowi – przypomina wydarzenia Skalski.
– Żydzi izraelscy postanowili, że Francuzom pomogą w tej wojnie, stworzą pewną, no wiadomo, terytorium, bazy, osłona militarna, ale postanowili, że zrobią to oczywiście nie za darmo – mówi.
W tym kontekście przypomina, że Polska wspiera Ukrainę zupełnie za darmo i oddaje praktycznie wszystko, co ma. – Nie żądamy nic w zamian, natomiast Żydzi tak nie postępują, proszę Państwa. I na tym polega realna polityka międzynarodowa, że OK, możemy wam pomóc, to jest takie proste, a jakoś do naszych elit to nie trafia. Możemy wam pomóc, ale w zamian za to wy zrobicie coś dla nas – wtrąca.
Efektem tej współpracy było przekazanie technologii nuklearnej. – 17 września po zakończeniu tego konfliktu, 1956 roku, Francja zgodziła się, nagle, a wcześniej nie chcieli w ogóle o tym słyszeć Francuzi, na sprzedaż małego reaktora naukowego EL3 o mocy 18 MW – opowiada redaktor „Najwyższego Czasu!”.
Ostatecznie 3 października 1957 roku podpisano podpisano francusko-izraelskie porozumienie o budowie ośrodka miejscowości Dimona na pustyni Negew. – To miejsce jest do dziś takim centrum, ośrodkiem głównym sił nuklearnych, myśli nuklearnej Izraela – zaznacza.
Izraelska mgła wojny
Izrael od początku prowadził politykę zatajania swojego programu nuklearnego. – Cała polityka Izraela nosi taką nazwę hebrajską, to się nazywa amimut. To jest takie określenie, izraelska mgła wojny, że każdy wie, ale do końca nie wie oficjalnie – tłumaczy Skalski.
Przypomniał, że w latach 60. Amerykanie zażądali kontroli. Jak się zachował Izrael? – Zachowali takie dosyć proste metody. Po prostu stworzono kamuflaż. Stworzono takie grodzie, które zamurowano, stworzono takie pozory, że tam już nic dalej nie ma, a tam były po prostu drzwi, które można było otworzyć, troszkę jak w bajkach. Otwierały się tajemne drzwi i chodziło się dalej, tam były pod ziemią laboratoria i te wszystkie miejsca, gdzie właśnie budowano broń – opisuje.
Mordechaj Vanunu – człowiek, który ujawnił prawdę
Historia ta ma swojego bohatera – Mordechaja Vanunu, pochodzącego z rodziny Żydów sefardyjskich, którzy się wychowywali w Maroku, a którzy w 1963 roku zdecydowali się wrócić do Izraela. To on ujawnił światu tajemnice izraelskiego programu nuklearnego.
Skalski przypomniał, że za ujawnienie niewygodnej z punktu widzenia Izraela prawdy, Mordechaj Vanunu spędził w więzieniu blisko 20 lat. Jego historia pokazuje, jak daleko gotów był pójść Izrael, by chronić swoje nuklearne sekrety.
Dzisiejszy Izrael dysponuje około 90 rakietami, które są uzbrojone w ładunki nuklearne. – Dysponuje takimi środkami techniki wojskowej, które są w stanie je przenosić zarówno powietrzu, lądem, ale również wodą, bo izraelskie łodzie podwodne także są w stanie takie rakiety transportować. Izrael jest takim nieustannym zagrożeniem dla świata w regionie, ale nie tylko w regionie, głównie dla krajów arabskich i sprytnie to rzeczywiście wykorzystuje, ponieważ nikt w tej chwili tego Izraela zapewne nie zaatakuje, ponieważ łączyłoby to się z straszliwymi konsekwencjami – ocenia sytuację Skalski.
Cały program, w którym Skalski ujawnia znacznie więcej szczegółów, do obejrzenia poniżej, a także na kanale Rumble.