Strona głównaMagazynMiędzy Wschodem a Zachodem. Pretendują do roli mostu

Między Wschodem a Zachodem. Pretendują do roli mostu

-

- Reklama -

Węgry pretendują do odegrania roli mostu między Wschodem a Zachodem, nie przejmując się zbytnio groźbami Unii Europejskiej pod swoim adresem. Rozglądają się za nowymi partnerami, starając się uniknąć izolacji na arenie międzynarodowej. Przejawem tego była organizacja w Budapeszcie spotkania na szczycie Organizacji Państw Turkijskich – OPT. Spotkanie to było w jakiejś mierze bez precedensu. Miała ona charakter nieoficjalny.

Po raz pierwszy została zwołana w stolicy państwa należącego do Unii Europejskiej i to państwa, które nie jest członkiem tej organizacji. Węgry nie są członkami OPT, w jej pracach uczestniczą jako obserwator. Mają w swoich działaniach poparcie Turcji. Turanizm węgierski koresponduje bowiem z tureckim panturkizmem. Obie idee odwołują się do podobnego mitu i tego samego legendarnego obszaru – z tą różnicą, że turanizm obejmuje wspólnotę ludów wywodzących się z Wielkiego Stepu, w tym również Mongołów i Ugrofinów.

Spotkanie na szczycie Organizacji Państw Turkijskich w Budapeszcie odbyło się z inicjatywy premiera Węgier Wiktora Orbana. Choć Węgry są tylko obserwatorem w tej organizacji, to jednak nie przeszkadza to im prowadzić aktywną politykę względem państw turkijskich i podpowiadania im szeregu rozwiązań korzystnych dla jej członków. Mają w swoich działaniach poparcie Turcji. Jej prezydent Recep Tayyip Erdoğan widzi w nich cennego partnera, ułatwiającego ekspansję w Unii Europejskiej turkijskiego świata.

Turcja jest w niej żywotnie zainteresowana, choć zależy jej też na umocnieniu więzów wewnętrznych samej organizacji. Ta bowiem, mimo iż funkcjonuje od wielu lat, w porównaniu np. z UE przypomina raczej Klub Dyskusyjny, którego członkowie konsultują ze sobą politykę gospodarczą, kulturalną, obronną czy międzynarodową, ale jej nie uzgadniają, nie tworzą głębokiej integracji politycznej. Wewnątrz tej organizacji formalny sojusz łączy tylko Turcję z Azerbejdżanem. Pozostałe trzymają się raczej na dystans. Państwa Centralnej Azji nie kwapiły się dotąd z uznaniem dominującej roli Ankary. Wystarczy nadmienić, że od ponad 20 lat nie chcą one przejść na alfabet łaciński, co znacznie hamuje eksport tureckiej kultury do Centralnej Azji. Mimo braku jednoznacznych sukcesów w umacnianiu Organizacji Państw Turkijskich Ankara nie rezygnuje z popierania swoich idei, wykorzystując do tego aktualną międzynarodową koniunkturę. Dlatego też zgodziła się na przeprowadzenie szczytu organizacji w stolicy państwa obserwatora.

Uzbekistan stał się powodem

Powodem do szczytu w Budapeszcie była w nim oficjalna wizyta premiera Uzbekistanu Szawkata Mirzijojewa, której celem było dalsze zacieśnienie współpracy między Węgrami a Uzbekistanem. Oba kraje łączy już od dawna szereg umów o współpracy, z powodzeniem realizowanych. W Uzbekistanie działa m.in. 17 przedsiębiorstw z udziałem węgierskich inwestycji. Cztery przedsiębiorstwa, które powstały w ich wyniku, należą w stu procentach do węgierskiego kapitału. Głównym obszarem współpracy jest przemysł farmaceutyczny, produkcja rolna, przemysł spożywczy, przemysł maszynowy i technologie związane z wykorzystywaniem wody, a także współpraca w realizacji projektów budowy elektrowni atomowych.

Mirzijojew, jak się okazało, był głównym bohaterem szczytu. Wystąpił on z inicjatywą, by wszystkie państwa, należące do Organizacji Państw Turkijskich wspięły się na wyższy stopień integracji. Zaproponował, by wszystkie z nich podpisały „Porozumienie o wiecznej przyjaźni i braterstwie turkijskich państw”. Wcześniej ogłosił, że podpisał dekret o przyłączeniu się Uzbekistanu do „Szuszyńskiej Deklaracji”, podpisanej przez Turcję i Azerbejdżan, na mocy której oba te kraje zobowiązały się do ścisłej współpracy w zakresie obrony. Turcja i Azerbejdżan podpisały ją w 2021 r. w mieście Szusza w Nagornym Karabachu, po jego zdobyciu przez wojsko azerskie, o sukcesie którego przesądziły tureckie drony.

Przyłączenie się Taszkientu do sojuszu Ankary i Baku jest, zdaniem obserwatorów, wielkim sukcesem ideologów panturkizmu, a zwłaszcza prezydenta Turcji Erdogana, który chce, by postrzegano go jako polityka zbierającego pod sztandarami Ankary państw należących do tureckiego świata.

Nowa sytuacja w Centralnej Azji

Nowy sojusz może zmienić sytuację na południu Centralnej Azji. Uzbekistan w znaczący sposób może wzmocnić sojusz Turcji i Azerbejdżanu. Jest to państwo o największym potencjale demograficznym w regionie, rosnącej gospodarce, ambicjach dominowania w regionie. Wcześniej po wystąpieniu z ODKB, czyli organizacji Państw o Zbiorowym Bezpieczeństwie, Uzbekistan był formalnie neutralny, chociaż zaczął zawierać porozumienie o dwustronnej współpracy obronnej np. z Kazachstanem. Uzbekistan, o czym nie można zapominać, posiada też armię należącą do największych w regionie, która obecnie, jak można domniemywać, będzie współpracować z Turcją i Azerbejdżanem w zakresie przemysłu obronnego, w prowadzeniu wspólnych manewrów obronnych i w wymianie informacji wywiadowczych.

Obserwatorzy zwracają też uwagę, że Turcja jest członkiem NATO. Rola tego aliansu będzie więc w Centralnej Azji systematycznie wzrastać. Turcja przyjmie też na siebie rolę koordynatora w zakresie bezpieczeństwa na podbrzuszu Centralnej Azji.

Nowy sojusz ma oczywiście mankament. Uzbekistan nie jest w stanie udzielić bezpośredniej pomocy zbrojnej Azerbejdżanowi, czy też Turcji. Nie graniczy z nimi. Po drodze ma bowiem Turkmenistan. Kraj ten jest państwem obserwatorem w Organizacji Państw Turkijskich. Nie wykazuje on jednak integracyjnych skłonności. Zależy mu głównie na realizacji programów energetycznych i transportowych. Być może jednak zmieni zdanie. W końcu Turkmeni są najbliżsi Turkom. Nawet bardziej niż Azerowie.

Powstanie nowego sojuszu wewnątrz państw turkijskich przyćmiło sprawy omawiane w Budapeszcie. Jego powstanie z pewnością je także przyspieszy, zwłaszcza wszystkich kwestii związanych z budową przez terytoria państw turkijskich korytarzy transportowych itp.

Najnowsze