Położna, która uczestniczyła w aborcjach w szpitalu w Oleśnicy, ujawniła szczegóły horroru trwającego za murami tej placówki.
O sprawie napisał „Nasz Dziennik”, publikując świadectwo pani Magdy – położnej, która odeszła ze szpitala w Oleśnicy, gdyż nie godziła się na współudział w mordowaniu dzieci.
– Tam zabijanie dzieci traktuje się jak zwyczajne świadczenie medyczne. Poziom znieczulenia lekarzy i położnych poraża – wspomina położna.
Wg relacji pani Magdy, część personelu lekarzy i położnych przystała na warunki, jakie dyktuje Gizela Jagielska – wicedyrektor szpitala, która zasłynęła na całą Polskę zabiciem zastrzykiem w serce z chlorku potasu Felka w 9-tym miesiącu ciąży. Dla wielu położnych współpraca z Jagielską zakończyła się tragicznie.
– Nieraz widziałam położne, które z racji współuczestnictwa w aborcji były kompletnie zdewastowane psychicznie. To trauma, której nie da się wyleczyć nawet przez wiele lat – opowiada położna.
„Aborcje to łatwiejsza praca” – szokująca logika personelu
Dla jednych praca w oleśnickim szpitalu stała się koszmarem, jednak dla wielu innych… zwykłą rutyną i codziennym zajęciem. Wg pani Magdy, niektóre z położnych wręcz wolały uczestniczyć w aborcjach niż w porodach żywych dzieci… – Aborcje to dla nas łatwiejsza praca bo nie ma ryzyka, że przez jakiś błąd zaszkodzimy dziecku – przytacza ich relacje.
Innymi słowy – w trakcie zwykłego porodu, kiedy rodzi się dziecko, może dojść do jakichś komplikacji lub pomyłek, za które personel szpitala ponosi odpowiedzialność. Lepiej więc zamordować dziecko, bo wtedy nie ma problemu z ewentualną odpowiedzialnością za ewentualny błąd w sztuce położniczej i lekarskiej.
Jagielska szkoliła personel: Kłuj aż serce przestanie bić
Pani Magda uczestniczyła w 9 aborcjach w Oleśnicy. Mówi, że pamięta je wszystkie. Kiedy tam pracowała, zabijano kilka dzieci tygodniowo. Dzisiaj o wiele więcej.
– Jagielska wykonywała aborcje na dzieciach po 22 tygodniu ciąży. One polegały więc nie na wyssaniu dziecka specjalnymi ssakami – jak to jest w przypadku młodszych dzieci – ale na wywołaniu porodu martwego dziecka. Dlatego my musiałyśmy przyjmować te porody – mówi pani Magda.
Gizela Jagielska szkoliła też swój personel, aby kolejne egzekucje przebiegały sprawnie. – Zobaczyłam, jak pacjentka leży na kozetce, obok Jagielska wykonuje USG i upomina inną pielęgniarkę słowami: jak podajesz ten chlorek potasu, to musisz podawać do końca, aż do momentu, kiedy zobaczysz, że serce przestało bić. Jak tego nie zrobisz dobrze, to (dziecko) będzie ci uciekać i będziesz musiała kłuć jeszcze raz – relacjonuje położna.
Widziałam wtedy jej twarz i oczy, kiedy dotarło do niej to, co zrobiła
W trakcie jednej z takich aborcji poprzez wstrzyknięcie dziecku trucizny w serce kobieta chciała zatrzymać egzekucję swojego dziecka.
– Pamiętam, jak jedna z kobiet po wstrzyknięciu chlorku potasu zapytała, czy „to”, czyli aborcję, można jeszcze zatrzymać, czy da się uratować jej dziecko. Oczywiście, już było za późno. Ona już nawet dostała tabletki naskurczowe, żeby mogła urodzić martwe dziecko. Widziałam wtedy jej twarz i oczy, kiedy dotarło do niej to, co zrobiła – przywołuje najgorsze wspomnienia.
Wedle pani Magdy niektóre kobiety płakały na szpitalnym korytarzu po wykonaniu aborcji. Inne z kolei… robiły sobie pamiątki z okazji zabicia własnego dziecka! Jedna z kobiet przyniosła do szpitala ramkę i poprosiła o odbicie w niej stópki swojego zamordowanego dziecka na pamiątkę.
– To było coś, co spowodowało, że zwątpiłam w człowieczeństwo. W trakcie wywoływania czynności skurczowej kobieta wskazuje mi na ramkę i prosi, abym odcisnęła stópkę dziecka. To miała być pamiątka zabicia własnego dziecka. Koszmar, z którego do dziś nie potrafię się do końca otrząsnąć – mówi na łamach „Naszego Dziennika”.
Koalicja chlorku potasu
Fundacja Pro-Prawo do Życia zwraca uwagę, że ten horror trwa w Oleśnicy od 2016 roku. Tylko w latach 2016-2024 w Oleśnicy zabito poprzez aborcję aż 511 dzieci (według oficjalnych danych).
– Te dzieci, oraz tysiące dzieci zamordowanych w innych polskich szpitalach w tym czasie, to ofiary „kompromisu” z dzieciobójstwem zawartego przez polityków takich jak Jarosław Kaczyński, Mateusz Morawiecki czy Adam Niedzielski. Przed 2015 rokiem politycy PiS zawsze głosowali przeciwko aborcji gdy byli w opozycji. W kampanii wyborczej obiecywali powstrzymanie mordowania dzieci w łonach matek. Kiedy doszli do władzy zmienili zdanie twierdząc, że kiedy oni rządzą to najważniejszy jest „kompromis”, a nie realna ochrona życia dzieci i zakaz aborcji. Ich postawa doprowadziła do zbrodni takich jak morderstwo Felka w 9-tym miesiącu ciąży i ogólnej sytuacji, że dzisiaj w Polsce można zamordować dziecko w łonie matki na żądanie do końca ciąży, wystarczy tylko zaświadczenie od lekarza. W 2024 roku władzę przejęła „koalicja chlorku potasu” dowodzona przez Donalda Tuska. Środowisko to otwarcie mówi, że nie chce żadnego „kompromisu” w sprawie aborcji. Jeżeli w najbliższą niedzielę Rafał Trzaskowski wygra wybory prezydenckie, to aborcyjna koalicja Tuska uczyni ze wszystkich szpitali w Polsce ośrodki śmierci na wzór Oleśnicy. Tusk i Trzaskowski chcą zlikwidować „zbędne” z punktu widzenia machiny śmierci procedury (zaświadczenia do aborcji), oraz objąć aborcjonistów takich jak Gizela Jagielska specjalnymi przywilejami. Za odmowę zamordowania dziecka już teraz nakładane są na szpitale ogromne kary finansowe. Docelowo każdy szpital w Polsce ma być aborcyjną rzeźnią, a aborcja ma stać się standardową procedurą wobec kobiet w ciąży – mówi Mariusz Dzierżawski, członek zarządu Fundacji.
Fundacja przypomina, że papież Jan Paweł II nauczał, że naród, który zabija własne dzieci, jest narodem bez przyszłości. W ocenie Fundacji, akceptacja aborcji lub jakiekolwiek dalsze „kompromisy” z aborcją oznaczają demograficzną, duchową i cywilizacyjną zagładę naszego narodu. Dlatego Fundacja kontynuuje organizację w całej Polsce niezależnych kampanii informacyjnych głoszących prawdę o aborcji oraz publicznych modlitw różańcowych o odnowę moralną Polski.