Napady na księży, profanacje kościołów i miejsc świętych oraz manifestacje satanizmu – to zjawiska, które w ostatnich miesiącach nasiliły się w Polsce na niespotykaną wcześniej skalę.
W piątek, 25 kwietnia, w Hali Stulecia we Wrocławiu ma się odbyć koncert zatytułowany „Unholy Trinity”, czyli „nieświęta trójca”. To bluźniercza parafraza Trójcy Świętej. Wystąpić mają na nim zespoły heavy metalowe, których wizytówką jest szyderstwo z religii, wiary i Kościoła. Będą m.in. Behemoth, którego liderem jest słynny Adam Darski, czyli Nergal (sądzony za satanistyczne gesty, m.in. za podarcie Biblii), Rotting Christ (dosłownie „gnijący Chrystus”) i Satyricon. Twórczość tych kapel to jawne bluźnierstwo. W utworach „Rotting Christ” obowiązkowymi elementami są satanistyczne rytuały i satanistyczna symbolika. To wydarzenie to nie tylko koncert – to publiczna manifestacja satanizmu i antychrześcijańskiej nienawiści – ocenia Jędrzej Stępkowski, lider organizacji „Polska Katolicka, nie laicka”. – To atak na wiarę milionów Polaków i na samego Boga.
Prawo vs protesty
Otwarcie satanistyczny festiwal muzyczny, w dodatku organizowany w wielkiej hali w jednym z największych miast w Polsce, (co nie jest możliwe bez zgody jego oficjalnych władz) to wydarzenie, jakiego w Polsce wcześniej jeszcze nie było. W zeszłym roku satanistyczne zespoły próbowały zorganizować bluźnierczy koncert w klubie „Proxima” w Warszawie. Wydarzenie zostało jednak odwołane wskutek protestów środowisk katolickich. Sataniści nie dali jednak za wygraną i zdecydowali się na organizację we Wrocławiu.
W reakcji na to wydarzenie Jędrzej Stępkowski zorganizował w Internecie akcję zbierania petycji domagającej się odwołania bluźnierczej imprezy. Czytamy w niej:
Ja, niżej podpisany/a, wyrażamy stanowczy sprzeciw wobec organizacji satanistycznego festiwalu „Unholy Trinity” 25 kwietnia 2025 roku w Hali Stulecia. Nie godzę się na promocję treści bluźnierczych, antykatolickich i satanistycznych w przestrzeni publicznej. Zespoły biorące udział w wydarzeniu wielokrotnie dopuszczały się jawnej profanacji, obrażając wiarę katolicką i szerząc nienawiść do chrześcijan. Ich działalność to nie tylko „kontrowersyjna sztuka” – to otwarta walka z Bogiem i Kościołem. Żądam natychmiastowego odwołania tego haniebnego wydarzenia. Nie pozwolimy, aby Hala Stulecia stała się miejscem kultu zła i deptania świętości!
Gdy zamykaliśmy numer, petycję podpisało łącznie prawie 6 tysięcy osób – drobna część katolików mieszkających w Polsce.
Przykład z Kansas
Stępkowski, zachęcając Polaków do podpisywania petycji, odwołuje się do przykładu amerykańskiego stanu Kansas. Ponad miesiąc temu jedna z najbardziej agresywnych organizacji satanistycznych w USA zapowiedziała, że zorganizuje „czarną mszę” na tamtejszym Kapitolu (budynek stanowego parlamentu). Miała ona być połączona z intronizacją Lucyfera na władcę Kansas. Wzbudziło to oczywiście zrozumiałe protesty chrześcijan mieszkających w tym stanie. Petycję domagającą się zakazu „czarnej mszy” podpisało 95 tysięcy katolików mieszkających w tym stanie (akcja odbiła się również głośnym echem w sąsiednich stanach).
W odpowiedzi gubernator Kansas oficjalnie zakazała przeprowadzenia „czarnej mszy”. Spotkało się to z reakcją Michaela Stewarta – lidera satanistów. Zapowiedział on, że jego organizacja nie podporządkuje się temu zakazowi. Była to zupełnie jawna i ostentacyjna zapowiedź nieprzestrzegania prawa. Powinna ona była skończyć się natychmiastowym aresztowaniem Stewarta, jednak do tego nie doszło. Mimo braku zgody sataniści spróbowali przeprowadzić „czarną mszę”. Podczas bluźnierczego spektaklu jeden z nich usiłował sprofanować hostię. Nie pozwolił na to mężczyzna, który stał niedaleko i protestował przeciwko bluźnierstwu. Zasłonił swoim ciałem hostię i spożył ją, zanim Stewart zdążył ją zniszczyć. Lider satanistów rzucił się na niego i usiłował go pobić. Za ten czyn został aresztowany (ale nie za bezczelne bluźnierstwo).
Atak za atakiem
Próba zorganizowania satanistycznego koncertu to kolejny etap w agresywnej wojnie przeciwko Bogu, wierze i tradycji katolickiej. W minionym tygodniu w miejscowości Swobnica w województwie zachodniopomorskim wandale dokonali dewastacji figurki św. Teresy od Dzieciątka Jezus przy lokalnej parafii pod wezwaniem św. Kazimierza. Zarządzający parafią ojcowie zapowiedzieli modlitwy przebłagalne oraz zwrócili się za pomocą Internetu do wszystkich, którzy mogą pomóc zidentyfikować sprawców napadu. Dotychczas się to nie udało.
Takich wydarzeń w ostatnich miesiącach było więcej. Na cmentarz parafialnym w Tychach doszło do całkowitej dewastacji i zniszczenia figury Jezusa Chrystusa. Nieznani sprawcy zniszczyli również dębowy krzyż, na którym zawieszona była postać Zbawiciela. Proboszcz parafii ujawnił, że „zniszczenia dokonano poprzez odpiłowanie rąk figury Jezusa Chrystusa, a następnie rozbicie tułowia i innych elementów”. W nocy z 5 na 6 lutego zniszczona została figura Matki Bożej Fatimskiej ustawiona przed wejściem do kościoła pod wezwaniem świętej Jadwigi Śląskiej w Nowych Kupiskach koło Łomży. Sprawca rozbił figurę metalowym prętem, który potem porzucił obok ogrodzenia świątyni. 3 stycznia tego roku podpalono kościół św. Marcina i św. Wincentego w Skórzewie. W pożarze spłonęła część budynku. Z kolei w marcu w Kluczborku niedaleko Częstochowy zamordowany został proboszcz lokalnej parafii. Sprawcą okazał się były policjant. A morderstwo miało widoczne tło satanistyczne. Również rok 2024 zapisał się w Polsce atakami na kościoły i księży. Najbardziej brutalny był napad na księdza Lecha Lachowicza w Szczytnie. Cieszący się powszechnym szacunkiem kapłan został bestialsko zaatakowany i okaleczony. Zmarł po 7 dniach w szpitalu.
Przykład idzie z Europy
W katolickiej przez wieki Europie sytuacja wygląda jeszcze gorzej. W minionym tygodniu katolickie media przywołały relację księdza Thomasa Wintera z Moguncji w zachodnich Niemczech. Kapłan ujawnił, że jeden z jego kolegów księży nie radzi sobie z atakami anonimowych barbarzyńców, którzy ośmielają się nachodzić świątynie w celu profanowania miejsc świętych. „Nieznani sprawcy” oddają mocz m.in. do chrzcielnic, a ksiądz zastanawia się, czy nie zamknąć z tego powodu kościołów. Ksiądz Thomas Winter, pod którego pieczą pozostaje pięć parafii w Moguncji, podzielił się z dziennikarzami obawą, że być może lepiej na dwa tygodnie zamknąć te wszystkie kościoły i otwierać wyłącznie na czas nabożeństw.
Pierwszą świątynię już zamknął. To kaplica Pfarrer-Landvogt, do której – jak zaświadcza – bez przerwy przychodzili imigranci, którzy „załatwiali tam swoje potrzeby”. Z kolei w kościele pod wezwaniem św. Piotra kapłan znajdował ekskrementy za ołtarzem, natomiast pojemnik na wodę święconą był używany jako pisuar. Wlewano również do niego alkohol. Agresywni wandale zrzucili wieko chrzcielnicy na drugą stronę kościoła, wyrwali drzwi konfesjonału z zawiasów i powywracali świeczniki. Ksiądz Winter stwierdził, że nie ma środków na zapewnienie stałej ochrony we wszystkich podlegających mu kościołach. Tylko jednego z nich chronią wolontariusze.
Wojna z Panem Bogiem
Chodzi nie tylko o profanacje świątyń i niszczenie świętych dla katolików miejsc oraz napady na kapłanów. Zasadniczym celem jest zwalczenie religii katolickiej. Wojna toczy się więc nie o jedną czy drugą figurkę ani nie o jedną czy drugą świątynię. Wojna toczy się o to, czy Polska pozostanie katolicka, czy też skręci w stronę ateizacji prowadzonej coraz bardziej na wzór meksykański. Przypomnijmy: w rządzonym przez masonerię Meksyku na początku XX wieku władze zaczęły eliminować wszelkie przejawy katolicyzmu, co doprowadziło do zbrojnego oporu („Cristiada”).
W Polsce profanacje świątyń i napady na księży mają miejsce w czasie, gdy prawodawstwo coraz bardziej skręca w stronę ateizacji państwa. 3 kwietnia, w czwartek, gdy cała Polska nie ocknęła się jeszcze ze zdumienia po demonstracji muzułmanów, którzy w naszym kraju uroczyście obchodzili koniec Ramadanu (islamskiego miesiąca postu i modlitw) i dla zaznaczenia swojej liczebności opublikowali filmiki ze swoich modłów, Rada Miasta Stołecznego Warszawy rozpoczęła pracę nad ustawą, która ma określić ilość decybeli definiującą „hałas”. Uchwała jest tak skonstruowana, aby za „hałas” można było uznać bicie dzwonów kościelnych. Chodzi o to, aby metodami administracyjnymi zakazać proboszczom bicia w dzwony, a katolikom uniemożliwić słuchania ich pięknego dźwięku. Bicie dzwonów nikomu dotychczas nie przeszkadzało, ale inicjatywa w tej sprawie to kolejny policzek wymierzony katolikom. Na naszych oczach rozkręca się w Polsce wojna z Panem Bogiem, z naszą wiarą, tradycją i kulturą katolicką. Obyśmy ją powstrzymali, zanim będzie za późno.