Sytuacja w Afganistanie zdaje się coraz bardziej stabilizować. Nie jest wykluczone, że wkrótce Ruch „Taliban” zostanie skreślony z listy organizacji terrorystycznych. Będzie to oznaczało, że kraj, którym rządzą, czyli Afganistan, wyjdzie z międzynarodowej izolacji.
Istnieją przesłanki, by sądzić, że takim scenariuszem są zainteresowane zarówno Rosja, jak i Stany Zjednoczone. Te ostatnie według nieoficjalnych informacji prowadzą z Talibami od dawna poufne rozmowy o wznowieniu pełnocennych stosunków dyplomatycznych. Oficjalny przedstawiciel tymczasowego rządu w Kabulu w każdym razie oświadczył, że po zakończeniu wojny jest on zainteresowany jak najlepszymi stosunkami z USA. Waszyngton istotnie może dążyć do unormowania swych stosunków, bo nie chce, by wyprzedziła go w tym Moskwa. W niej też można usłyszeć głosy, że z Talibami trzeba się wreszcie dogadać.
Reżim Talibów w Afganistanie nie upadł i dość sprawnie, jak na tamtejsze realia, funkcjonuje już 4 lata, mimo że formalnie nie został uznany przez żadne państwo, choć de facto co najmniej kilkanaście państw utrzymuje z nim stosunki. Państwa Centralnej Azji mają w Kabulu oficjalne placówki dyplomatyczne, także Rosja nie zamknęła w Kabulu swojej ambasady. Kraje Centralnej Azji, zwłaszcza zaś Turkmenistan i Uzbekistan, prowadzą z Afganistanem wymianę handlową, liczoną już w miliardach dolarów i wiążą z nim poważne plany inwestycyjne i transportowe.
Dzięki współpracy z Iranem Afganistan uruchomił kolejny korytarz transportowy Half-Heart. Pierwsza partia artykułów spożywczych o wadze 200 ton, składająca się z migdałów, fistaszków, orzeszków cedrowych itp., została nim już wysłana przez Iran, Turcję do Europy, głównie do krajów należących do Unii Europejskiej. Zdaniem rzecznika poselstwa Iranu w Kabulu nowy kolejowy korytarz został już oddany do eksploatacji i powinien odgrywać dużą rolę w ożywieniu gospodarki Afganistanu, dla którego ma on wręcz strategiczne znaczenie.
Może służyć też jego sąsiadom do eksportu swych towarów w kierunku Turcji i Europy. Łączy się on też z utworzonym szlakiem kolejowym północ–południe i może ułatwić mu eksport towarów w kierunku Zatoki Perskiej i Oceanu Indyjskiego. Teheran nie ukrywa, iż najbardziej liczy, że nowy korytarz transportowy połączy Chiny z Europą. Ma on także ułatwić eksport w świat uzbeckich tekstyliów, kazachskiego zboża i turkmeńskiego skroplonego gazu. Korytarz transportowy na razie nie jest imponujący. Jego długość wynosi 225 km, 140 km znajduje się na terytorium Afganistanu. Rocznie jest w stanie przewozić 12 mln ton towarów.
Sygnał do działania
Władze Afganistanu uważają, że można go rozbudować. Uruchomienie tego korytarza poprzez połączenie sieci kolejowych Afganistanu (bardzo skromnych) z sieciami kolejowymi Iranu stanowi jednak sygnał dla innych krajów zainteresowanych współpracą z Afganistanem, że trzeba kuć żelazo póki gorące, póki inwestorzy nie ustawiają się w Kabulu w kolejkach. Z nieoficjalnych informacji wynika, że Generalna Prokuratura Rosji (czyli po prostu Kreml) zamierza skreślić Ruch „Taliban” z listy organizacji terrorystycznych i umożliwić funkcjonowanie jego przedstawicielstw na terenie Federacji Rosyjskiej.
Pozwoli to na znaczne ożywienie kontaktów między Moskwą a Kabulem. Waszyngton też nie zasypia gruszek w popiele. W marcu br. wycofał nagrodę wynoszącą 10 mln USD za głowę ministra spraw wewnętrznych Afganistanu Sirajuddina Haqqani, którego dotąd uważano za międzynarodowego terrorystę. Ma on zarządzać własną „siecią Haqqani”, która w opinii amerykańskiego wywiadu jest terrorystyczną organizacją, stanowiącą jedną z zasadniczych części Ruchu „Taliban”. Haqqani jest drugą osobą wśród Talibów. Kabul też zaczął wykonywać gesty pod adresem Waszyngtonu. Wypuścił z więzienia obywatela USA Georga Glezmana.
W efekcie tych gestów z obu stron, jak nieoficjalnie wiadomo, miały zostać wznowione poufne rozmowy między wysłannikami USA i Afganistanu w sprawie wznowienia pełnoprawnych stosunków dyplomatycznych między obydwoma krajami. Oficjalnie Kabul oświadczył, że jest żywotnie zainteresowany jak najlepszymi stosunkami z USA. Dla ekipy Trumpa oskarżającej swych poprzedników o kompromitację Stanów Zjednoczonych w Afganistanie kraj ten może stać się pożądanym partnerem. Trump nie zamierza wysyłać tam ponownie amerykańskich wojsk, ale nie chce też, by kraj ten ponownie stał się przytuliskiem i bazą szkoleniową dla wszelkiej maści islamskich terrorystów. Nie jest wykluczone, że eksperci amerykańskiego wywiadu uznali, że ruch „Haqqani”, stanowiący podstawę Talibanu, nie zawsze był antyamerykański. Postał on w czasie interwencji wojsk radzieckich w Afganistanie i dzięki sponsorom ze Stanów Zjednoczonych odegrał znaczącą rolę w walce z nią. Obecnie zaś organizacja ta może okazywać pomoc USA w walce z odradzającym się Państwem Islamskim.
Rosyjscy inwestorzy chcą gwarancji
Z różnych enuncjacji przedstawicieli amerykańskich służb można wnosić, że nie musiałaby ona wiele robić. Wystarczy, że przestaną wspomagać około 20 terrorystycznych organizacji tworzących strukturę Al-Kaidy i nie mających afgańskiego rodowodu, ale mających korzenie w Pakistanie czy Tadżykistanie. Jak skończy się cała sprawa, nie wiadomo. Trump potrafi zaskakiwać i chce pokazać, że jest odwrotnością swego poprzednika, którego uważa za zwykłego głupca.
Powrotem do Afganistanu żywotnie zainteresowana jest rzecz jasna Rosja. Rosyjscy przedsiębiorcy oczekują jednak od Kremla jasnych deklaracji. Nie wiedzą, czy mogą liczyć na jego wsparcie i ochronę, gdy zaczną w tym kraju inwestować. Są na to gotowi, ale na razie Afganistan stanowi dla nich wielką niewiadomą. Liczą na większe zbliżenie Moskwy i Kabulu. Kreml idzie w tym kierunku i wszystko wskazuje, że marsz ten będzie kontynuowany.