Robert de Niro odbierze honorową Złotą Palmę na 78. Festiwalu Filmowym w Cannes. De Niro dyplomatycznie zauważył, że „Cannes łączy nas: opowiadaczy historii, filmowców, wielbicieli i przyjaciół. To tak, jakbyśmy wracali do domu”. To prestiżowe wyróżnienie zostanie wręczone amerykańskiemu aktorowi podczas ceremonii otwarcia 13 maja.
81-letni dziś Robert de Niro to rzeczywiście legendarny amerykański aktor (Taksówkarz, Chłopcy z ferajny, Ojciec chrzestny II), ale nagroda ma konkretny kontekst polityczny. Ma już „Złotą Palmę” za rolę „Taksówkarzu” z 1976 roku i później za „Misję”. Komunikat prasowy organizatorów dzisiaj mówi o hołdzie dla „legendy kina”, której każdy występ „wypływa na powierzchnię w delikatności uśmiechu lub twardości spojrzenia”.
Wpływ na decyzję organizatorów festiwalu miało jednak także zaangażowanie polityczne aktora, który jest krytykiem i przeciwnikiem prezydenta USA Donalda Trumpa. Trzeba przyznać, że aktor starzeje się niezbyt ładnie, a jego ekspresja zamienia się często w wulgarność.
Ostatnie „role” Roberta De Niro to cała seria ataków na Donalda Trumpa. Gwiazdor Hollywood stracił nawet amerykańską nagrodę po tym, jak przed nowojorskim sądem atakował byłego wówczas prezydenta USA i jego zwolenników. Zjawił się wówczas przed budynkiem sądu na Manhattanie, gdzie trwał proces Trumpa i wyzywał jego zwolenników od „bandziorów”.
Twierdził, że „Donald Trump chce zniszczyć nie tylko miasto, ale i kraj, a ostatecznie może zniszczyć świat”. Najwidoczniej świat filmowy, który zawsze ma lewicowe ciągoty uznał go za… proroka.
Jednak w USA, National Association of Broadcasters (Narodowy Związek Nadawców) po „występie” przed sądem, podjął decyzję o cofnięciu mu nagrody, którą aktor miał otrzymać za kilka dni, czyli prestiżowe wyróżnienie Service of Leadership Award. We Francji dadzą mu Palmę, chociaż „palma” też mu mocno odbija…
Źródło: Le Figaro/ AFP