W Sejmie odbyła się konferencja prasowa Konfederacji. Posłowie Konrad Berkowicz, Michał Wawer i Roman Fritz mówili o zagrożeniu cenzurą, jakie niesie ze sobą jedna z propozycji nowej koalicji, która z dużym prawdopodobieństwem może utworzyć przyszły rząd.
– Robi się w Polsce groźniej niż było do tej pory. Jeszcze groźniej – rozpoczął Berkowicz.
Przypomniał, że w „Roku 1984” George’a Orwella „mamy do czynienia z czymś takim, jak myślozbrodnia”. – Myślozbrodnia to przestępstwo polegające na myśleniu niezgodnie z linią partii Wielkiego Brata. Ściganiem tej myślozbrodni w tej powieści zajmuje się tzw. policja myśli – dodał.
– Niestety, to już nie jest do końca futurologia, bo to staje się polska rzeczywistość – wskazał. Chodzi o zapowiedziane przez nową koalicję wpisanie do kodeksu karnego ściganie z urzędu „mowy nienawiści” ze względu na tzw. orientację seksualną i płeć.
– Co to jest mowa nienawiści? Tradycja języka polskiego nie zna takiego określenia. (…) Wiadomo, co to jest pomówienie, zniesławienie, obraza, obrażanie itd. natomiast nie wiadomo, co to jest mowa nienawiści, więc to będzie musiał ktoś zdefiniować i zdefiniują to oczywiście politycy i urzędnicy – dodał.
Jak podkreślił, w praktyce oznacza to „nic innego, jak ściganie karne za wyrażanie poglądów niezgodnych z określoną ideologią, która jest bliska nowej koalicji”. – To jest oczywista cenzura, oczywisty atak na wolność słowa i oczywisty, pełzający totalizm – skwitował.
Głos zabrał także Michał Wawer. – Słowa, że małżeństwo to jest związek mężczyzny i kobiety, to są słowa, które znajdujemy w polskiej konstytucji. I dla i zachodniej, i niestety również polskiej lewicy, te słowa i cały szereg innych sformułowań, które znajdziemy w naszej konstytucji, w naszych ustawach, w naszych codziennych rozmowach, we wpisach, komentarzach, które zostawiamy w internecie – to jest mowa nienawiści – wskazał, wymieniając wcześniej szereg przykładów z Zachodu.
– Oni się nie zatrzymają, dopóki nie wytresują Polaków, że nie można mówić tego, co się myśli, że nie można formułować normalnych opinii, że mówienie rzeczy, które jeszcze 10, 20, 30 lat temu były elementarzem zdrowego rozsądku i sposobem myślenia każdego normlanego człowieka, to teraz jest coś zakazanego, z czym nie można wychodzić publicznie, czego nie wolno mówić innym ludziom, co – jeżeli nawet piszemy w internecie – to można to tylko zrobić w najgłębszej anonimowości, korzystając z oprogramowania do ukrywania naszej tożsamości – podkreślił.
Następnym mówcą był przedstawiciel Konfederacji Korony Polskiej Roman Fritz. – Chodzi o to – w największym skrócie – aby stworzyć nowego człowieka. Nie jest to nic nowego na tym świecie – mówił, przypominając schemat działania podczas minionych rewolucji.
Fritz podkreślił, że za czasów „komunizmu 1.0” co prawda istniał urząd cenzorski przy ul. Mysiej, jednak „w prywatnych rozmowach wszystkie rzeczy były normalnie wypowiadane”. – A teraz mamy do czynienia wręcz z autocenzurą. Ludzie powstrzymują się, aby nazywać pewne rzeczy po imieniu – dodał, jako przykład podając m.in. „nazywanie mężczyzny mężczyzną”.
– Jest to oczywiście piramidalny absurd, ale lewica w tym jest, jak to zwykle lewica, nielogiczna – zauważył.
– Świat stanął do góry nogami, nie dajmy się zwariować. Te absurdy, które na co dzień widzimy i słyszymy, przemycane do kodeksu karnego – apeluję, aby każdy rozsądny Polak spojrzał na to z dystansem i powiedział: może dość tego wszystkiego, zajmijmy się problemami, którymi żyje Polska – zaapelował.
Poseł Konfederacji wskazał, że Polska boryka się z gigantycznymi problemami w zakresie demografii, czy spirali zadłużenia oraz zewnętrznego niebezpieczeństwa. – Wstyd, proszę państwa z lewicy, porzućcie to. Konfederacja zaprasza do zdroworozsądkowego myślenia – zakończył.