Wybory w Wielkiej Brytanii miały miejsce niecałe 5 miesięcy temu. Wygrała je lewicowa Partia Pracy. Te kilka miesięcy rządów lewicy sprawiło, że Brytyjczycy mają już dość Partii Pracy.
Gdy dziś odbyły się wybory w Wielkiej Brytanii, rządząca lewicowa Partia Pracy przegrałaby je z kretesem, tracą minimum 183 miejsc w Izbie Gmin. Ilość mandatów dla lewicy spadłaby z 411 do 228.
Wybory w Wielkiej Brytanii są większościowe w okręgach jednomandatowych. Mandat zdobywa ten kandydat, który zdobędzie najwięcej głosów (nie musi to być ponad 50%). Nie ma drugiej tury. Duża część społeczeństwa nie ma swojej politycznej reprezentacji.
Sondaże wskazują, że z mandatami pożegnałoby się 7 ministrów. Sześciu z nich mandaty odebraliby kandydaci z Partii Reform Nigela Farage’a.
By mieć większość i móc być powołanym do rządu przez króla trzeba mieć 326 miejsc w parlamencie. Partia Pracy, gdyby dziś odbyły się wybory, nie miałaby tej większości, nawet w koalicji z Liberalnymi Demokratami, którzy zdobyliby tylko 58 miejsc.
Według obecnych sondaży trzecią siłą mogła być prawicowa Partii Reform Nigela Farage’a, która swój stan posiadania zwiększyłaby z 5 do 72 mandatów. Kiedy Partii Reform rośnie poparcie, Partii Pracy spada, to poparcie dla konserwatystów i liberalnych demokratów jest stabilne, lewicowej Szkockiej Partii Narodowej powoli rośnie.
Jednak nie będzie w Wielkiej Brytanii nowych wyborów pomimo tego, że rządzący z dnia na dzień stracili poparcie. Lewicowcy nie oddadzą stołków i kasy. Nowe wybory będą miały miejsce w 2029, do tego czasu lewica będzie niszczyć Wielką Brytanię i sprowadzać imigrantów by oni stali się elektoratem, który zapewni lewicy głosy wyborcze. Już dziś Partia Pracy może liczyć na islamskich imigrantów.