Wizyta byłego prezydenta Donalda Trumpa w Narodowym Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Pensylwanii została odwołana – potwierdziła w czwartek osoba wtajemniczona w plany kandydata Republikanów.
Osoba związana ze sztabem Trumpa nie zdradziła powodów odwołania wizyty ani nie powiedziała, czy do spotkania między Donaldem Trumpem i prezydentem RP Andrzejem Dudą dojdzie w innym miejscu lub terminie.
Jeszcze dzień wcześniej przedstawiciele sztabu Trumpa informowali PAP, że Duda i Trump „będą na tym samym wydarzeniu”, odpowiadając na pytanie o planowaną wizytę obydwu w Narodowym Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Doylestown, nazywanym „amerykańską Częstochową”. Prezydent Duda i były prezydent Trump mieli tam razem wziąć udział w uroczystości odsłonięcia pomnika Solidarności oraz starań Polaków o niepodległość po II wojnie światowej.
Sanktuarium, gdzie znajduje się kopia obrazu z Jasnej Góry, jest centrum spotkań okolicznej Polonii i częstym celem podróży polskich polityków odwiedzających Stany Zjednoczone. Szef komitetu organizującego niedzielną uroczystość Tadeusz Antoniak zaznaczał we wtorek, że ceremonia miała mieć niepolityczny charakter.
Kontrowersje budził jednak kontekst spotkania w szczytowym momencie kampanii wyborczej w USA, gdzie obie partie starają się pozyskać głosy wyborców polskiego pochodzenia z kluczowych stanów. Pensylwania jest postrzegana jako stan najważniejszy dla wyniku listopadowych wyborów, a do polskich korzeni przyznaje się tam ponad 5 proc., czyli ponad 700 tys. mieszkańców. Większość ostatnich sondaży wskazywała na niewielką przewagę wiceprezydentki Kamali Harris, jednak różnice między kandydatami mieszczą się w granicach błędu statystycznego.
Dla Trumpa ceremonia w Doylestown miała być pierwszym wydarzeniem na otwartej przestrzeni od czasu udaremnionego drugiego zamachu na jego życie. Według nieoficjalnych informacji PAP jedną z potencjalnych przeszkód miał być – oprócz zapewnienia bezpieczeństwa kandydatowi Republikanów – polityczny wydźwięk uroczystości organizowanej w miejscu o charakterze religijnym.
Według dr. Dominika Stecuły, politologa z Uniwersytetu Stanowego w Ohio (OSU) i badacza amerykańskiej Polonii, plan spotkania Trumpa z Dudą był „dziwny”, biorąc pod uwagę kontekst wyborczy i jego miejsce. – Niezależnie od tego, co mówią obydwie strony, nie da się tego oddzielić. Mamy ostatnią prostą w kampanii wyborczej, o Polonii mówi się więcej niż w poprzednich kampaniach, a Trump nie miałby czasu na taką wizytę, gdyby nie uważał, że pomoże mu to w wyborach – powiedział ekspert.
Informacje o spotkaniu Dudy z Trumpem wzbudziły konsternację wśród waszyngtońskich elit związanych z obecną władzą. – Cieszę się, że do tego nie dojdzie, bo w obecnej sytuacji to byłaby jawna ingerencja w amerykańskie wybory i de facto wzięcie udziału w kampanii kandydata, który w dodatku nie podziela wartości Polski, sojuszników NATO, i którego słowa mogą wywoływać poważne obawy co do bezpieczeństwa Europy – powiedział Jonathan Katz, ekspert think-tanku Brookings i były urzędnik Departamentu Stanu.
Przedstawiciel Kancelarii Prezydenta powiedział PAP, że to nie polska strona organizowała wydarzenie w Pensylwanii, prezydent Duda miał być jedynie gościem, a udział Trumpa nie był oficjalnie potwierdzony.
Mimo to część przedstawicieli polonijnych cieszyła się, że Trump odwiedzi ważne dla Polonii miejsce. Były prezydent podobne gesty wobec Amerykanów polskiego pochodzenia wykonywał w 2016 r., kiedy spotkał się z przedstawicielami Polonii w Chicago. – Gdybym był na miejscu Trumpa, to zależałoby mi, by być w Doylestown – zwłaszcza po tym, co się stało w debacie – powiedział jeden z przedstawicieli Polonii, odnosząc się do przywołania przez Kamalę Harris „800 tys. polskich Amerykanów w Pensylwanii” i jej sugestii, że Trump uległby Putinowi w zamian za przysługę lub przyjaźń z nim.