W lutym 2022 roku funkcjonariusz nie wpuścił przedstawicielek Koalicji Obywatelskiej Klaudii Jachiry i Urszuli Zielińskiej do strefy zamkniętej w pobliżu granicy Polski z Białorusią. Tomasz Waszczuk usłyszał w związku z tym zarzut prokuratorski przekroczenia uprawnień.
W rozmowie z reporterem Telewizji wPolsce24 były już policjant ujawnił, jak obecnie wygląda jego sytuacja.
– Ja zdawałem sobie sprawę z tego, że po tym jak zostały mi przedstawione zarzuty, to gdybym był funkcjonariuszem automatycznie zostałbym zawieszony w służbie – przyznał były policjant.
– Zawieszenie w służbie wiąże się z tym, że policjant nie dostaje żadnych nagród i podwyżek uposażenia. Zostaje z połową tego, co miał w momencie zawieszenia – wyjaśnił.
Jak dodał, „po roku zostaje zwolniony, bo takie zawieszenie nie może trwać wiecznie, a wiadomo, że moja sprawa nie zakończy się w ciągu roku”. Mężczyzna ujawnił, że wciąż czeka na termin rozprawy.
– Nie wiem, ile będę czekał. Podejrzewam, że w warszawskim sądzie będzie to co najmniej rok – dodał.
Zaznaczył przy tym, że najprawdopodobniej na tym się jednak nie skończy. – Później oczywiście jest kolejna instancja. Jeśli wyrok będzie niekorzystny dla posłanek, zakładam, że nie odpuszczą tego i nadal będą oskarżać mnie o przekroczenie uprawnień. To może trwać latami, a ja w tym momencie zostałbym z niczym po prawie 30 latach służby – wskazał.