Powyborczy kac powoli mija. Czas więc na kolejne wyzwania. Przed Polską już niedługo kolejne wybory – samorządowe, a później unijne. Przy okazji: warto by w końcu przyjąć jakieś sztywne terminy wyborów, bo inaczej są one przedmiotem gry rządzących. O ile bowiem termin wyborów unijnych jest już znany – odbędą się w Polsce 9 czerwca 2024 r., o tyle wybory samorządowe mogą się odbyć od 31 marca, poprzez kolejne niedziele, aż do 21 kwietnia. Jeśliby przyjąć ten pierwszy termin, choć jest on najmniej prawdopodobny, bo to Wielkanoc, to by się okazało, że do tych wyborów jest bardzo blisko – zaledwie 4,5 miesiąca.
Powstaje więc pytanie, czy polska prawica zdoła się w tak krótkim czasie pozbierać, odbić od sondażowego dna, by doskoczyć znów do poziomu przynajmniej 10 proc. poparcia, które pozwala poważnie zaistnieć w sejmikach? Będzie to niezmiernie trudne, zwłaszcza w obecnej sytuacji rozbicia personalnego i programowego, ale ciągle nie jest to niemożliwe. Takie odbicie byłoby dobrym wstępem do kampanii unijnej, która zresztą nałoży się przecież na samorządową. 10 proc. w wyborach unijnych daje 6-7 mandatów, całkiem więc solidną reprezentację.
Oczywiście istnieje wariant secesji JKM z Konfederacji i stworzenia przez niego nowej partii, albo komitetu wyborców. W takiej sytuacji głosy wyborców się podzielą i może dojść do tego, że żadna z prawicowych formacji nie weźmie mandatów, tak jak to miało miejsce 5 lat temu.
Tymczasem wybory unijne są dla prawicy szansą, której nie wolno zmarnować. Szansą, bo destrukcja gospodarki, jaką zapewnia nam UE, staje się coraz bardziej dotkliwa i ludzie w końcu zaczynają to dostrzegać. Oczywiście nutą uniosceptycyzmu zagra też PiS, ale jego przekaz będzie po pierwsze niewiarygodny po tych wszystkich tragicznych ustępstwach, jakie wobec socjalistów z Brukseli uczynił Mateusz Morawiecki, po drugie będzie stłumiony – bo ta podszywająca się pod prawicę socjalistyczna partia straci do tego czasu część mediów, które były rezonatorem dla jej kłamstw.
Powiedzmy sobie szczerze: partia prawdziwie i przekonująco uniosceptyczna jest w czerwcowych wyborach skazana na sukces i musimy zrobić wszystko, by politycy Konfederacji pogodzili się, rozliczyli faktycznych sprawców październikowej porażki i szybko przeszli do kolejnej batalii, tym razem zakończonej pełnym sukcesem.
Dobrą okazją do dyskusji o tej batalii i naszych szansach jest zbliżająca się XIII Konferencja Prawicy Wolnościowej, która odbędzie się już 25 i 26 listopada, w gmachu SDP przy ul. Foksal w centrum Warszawy. Spotkajmy się tam, by posłuchać ciekawych wykładów i prezentacji, ale także, by wywrzeć presję na politykach prawicy, by skonstruowali taki wehikuł wyborczy i zaplanowali taką kampanię wyborczą, która w przyszłorocznych wyborach przyniesie jak największy sukces! Serdecznie zapraszam do obecności na Konferencji oraz do wsparcia zrzutki na jej koszty, którą prowadzimy od trzech tygodni!