Strona głównaMagazynCzy jest nadzieja dla Wielkiej Brytanii?

Czy jest nadzieja dla Wielkiej Brytanii?

-

- Reklama -

Zachód Europy zmaga się z masową imigracją, co skutkuje wzrostem przestępczości i protestami społeczeństw lokalnych. Rząd Wielkiej Brytanii niszczy strukturę społeczeństwa i działa wbrew interesowi narodu, pomimo opuszczenia Unii Europejskiej. Doszło do kolejnej zbrodni z rąk imigranta oraz do chrześcijańskich protestów. Czy jest przyszłość dla Europy w dobie zaplanowanego przesiedlenia ludności obcej nam kulturowo? Czy Polskę może ominąć ta ponura wizja przyszłości? Ze stałym gościem „Najwyższego Czasu!” i wieloletnim rezydentem Wysp Brytyjskich Sebastianem Rossem rozmawia red. Marek Skalski.

Marek Skalski: Od 29 lipca na Wyspach Brytyjskich miała miejsce zbrodnia dokonana w mieście Southport przez imigranta, syna migrantów, co wywołało istne pandemonium. Jak oceniasz to, co się dzieje?

- Reklama -

Sebastian Ross: Ten imigrant urodził się tutaj, jego rodzice są z Rwandy. Przez ostatnie dwa lata jeszcze mówiono o odsyłaniu imigrantów do Rwandy, samoloty stały z zapalonymi silnikami. Nawet raz był zapakowany samolot, ale w ostatniej chwili przez WhatsAppa przyszedł wyrok Sądu w Strasburgu. Wielka Brytania cały czas podlega pod European Convention on Human Rights w Strasburgu. I silniki zgaszono, wszyscy się rozeszli, poszli do baru pić, a imigranci zostali wypuszczeni na ulicę. Tak do wyglądało, ale teraz ludzi z Rwandy widocznie też jest u nas sporo. Rodzice sprawcy, o którym mówimy, zamieszkali w Cardiff. Obydwoje byli czarnoskórzy, urodził im się syn, który w wieku szkolnym brał udział w szkolnych teatrzykach i chórze kościelnym. Robi się z niego takiego grzecznego, dobrego chłopca. Oczywiście to informacja niepotwierdzona, ale media muszą przekazać ludziom, że zapewne był to katolik, albo przynajmniej o ten temat zahaczyć. Kiedy popełnił zbrodnię, miał 17 lat z dużym hakiem. Wszedł do szkoły tańca – dzieci tańczyły tam do słynnej Taylor Swift. I zaczął godzić nożem te dzieci i ich rodziców. (Wiadomo, że gdy rodzice wiozą dziecko gdzieś na 45 minut czy na godzinę, to czekają na nie gdzieś w poczekalni i sprawdzają, co nowego w „Najwyższym Czasie!”…). Tam było sporo rannych osób, dwie dziewczynki zginęły na miejscu, trzecia też później zmarła. Spadło to z nieba władzom brytyjskim, bo niecały tydzień wcześniej Tommy Robinson zorganizował ogromny wiec Brytyjczyków w Londynie. Ludzi, którzy tutaj się urodzili i zamieszkiwali od lat, tak samo jak ich dzieci, ich dziadkowie. I to było ogromny sukces, było około 100 tys. ludzi. Widziałem zdjęcia: miasto było całe zajęte przez to wydarzenie, ale oczywiście nie było to pokazane w mediach. Później nastąpił atak tego wariata i odpowiedź ludzi w formie protestów. Ludzi, którzy byli tłamszeni od lat. Tommy zdobywa popularność, coraz więcej ludzi przychodzi na jego spotkania, na portalu X ma milionowe – ostatnio pokazywał nawet – miliardowe zasięgi. Nasz obecny premier powiedział, że z całą stanowczością stanie butem na twarzy Anglikom. Wypuści wojsko, wypuści policję. Ostatnie spore zamieszki w Wielkiej Brytanii były w 2011 roku. Nawet po roku przeglądano wszystkie kamery, których jest ogrom w UK, pukano do drzwi protestujących ludzi i ich wyłapywano.

Policja i siły porządkowe nie stoją po stronie chrześcijańskich demonstrantów, tylko wręcz deklarują, że są po to, aby chronić muzułmanów i te osoby, które wystąpiły przeciwko patriotom, którzy protestują.

Przypomnę atak na Westminster Bridge. Niedaleko jest parlament, w którym zasiadają posłowie i wtedy ataki były bardzo blisko ich siedziby. Pamiętam, że jeden nożownik próbował wpaść do środka. Zastrzelono go na miejscu. Teraz są tam powylewane ogromne betonowe barierki, pancerny pojazd tamtędy nie przejedzie. Policja chodzi w kółko z karabinami. Wtedy oni mieli taki ton, że trzeba stłamsić islamski ekstremizm, na który nie ma miejsca w Wielkiej Brytanii. Teraz, kiedy zagrożenie się od nich oddaliło – bo w Westminster są ładnie otoczeni karabinami, armatkami, dronami i helikopterami – mają to w nosie. Plus rozmawiają z liderami islamskimi i wygląda na to, że rząd UK zawarł z nimi jakiś deal. Teraz zdjęcia w „The Sun” i innych gazetach i pokazują zdjęcia płonących samochodów, demonstracji…

Na okładce „The Sun” mamy wielki nagłówek: „You will regret it” (Będziesz tego żałował) i wzmiankę o far rights riots – czyli już od początku wiadomo, o co chodzi. Na dzień dobry jest to ocenione jako skrajnie prawicowe zamieszki.

To jest ten plan, który zawsze jest realizowany w ten sam sposób. Najpierw się mówi, że skala imigracji w Wielkiej Brytanii jest mała i że mamy się nie martwić. Kiedy wychodzi na jaw, że jest ogromna, są pytania, „co z tym zrobimy?”. Kiedy jest moment przełomowy, to premier i wszyscy rządzący mówią wprost, że imigracja jest dobra i ma być jej więcej, a obywatele mają się zamknąć i się słuchać. Jeszcze raz wspomnę o organizatorze marszu. Tommy Robinson w Wielkiej Brytanii rzadko przebywa, bo się boi o swoje życie. Jest teraz na wakacjach na Cyprze, śledzi się go i jego bliskich dronami. Jest nakaz, aby go aresztować, gdy postawi nogę w Wielkiej Brytanii pod zarzutem terroryzmu i organizowania demonstracji terrorystycznych.

Teorie spiskowe są takie, że zamieszki są inspirowane przez określone siły, aby się rozprawić z przeciwnikami politycznymi, którzy są przeciwni akcji – powiedzmy sobie szczerze – zaplanowanej i masowej imigracji. Kilka dni temu rozmawiałem z jednym z moich gości Radosławem Pogodą. Mówił, że płynące do Wielkiej Brytanii łodzie są eskortowane przez oficjalne jednostki brytyjskie, floty czy sił porządkowych. Dla tych łodzi szuka się specjalnych parkingów, nie ma już co z nimi robić, bo jest ich tak dużo. A państwo to opłaca. Opowieści, że skala imigracji jest marginalna, to po prostu kłamstwa, bo to widać. W tej chwili przybrało to już formę ludowego powstania, rebelii ludowej. Pytanie, na ile zostało to rzeczywiście zainspirowane, czy są to spontaniczne ruchy? Jaka jest Twoja opinia na ten temat?

Wiemy, co potrafią robić służby. Potrafią robić zamachy, potrafią wywoływać wojny pod fałszywym pretekstem. Szczególnie, że teraz są mocno rozwinięte media społecznościowe, służby monitorują nastroje społeczne. Ludzie naprawdę są przejęci tym, co się dzieje w ich kraju, a komputery zbierają dane i służby mają sygnał. Trzeba podpalić gdzieś komendę czy samochód, ludzie będą skakać i się cieszyć, że w końcu coś się dzieje, a my to będziemy nagrywać i monitorować. Premier prowadzi takie drakońskie prawa, że jest to moment przełomowy. Będą aresztowania i to spore. To nie jest tak naprawdę mój kraj, mieszkam w nim kupę lat, ale nie jest to mój kraj… Nie wiem, czy Brytyjczycy zdołają to odwrócić. Zawsze patrzę na wschód w kierunku Polski i zastanawiam się, co tam będzie. Wielka Brytania jest kawałek od was, ale macie też Niemców, którzy mają podobne problemy. Kiedy przyjeżdżam do Polski, widzę, że tu jest jeszcze w miarę przyjemnie, ale już widzieliśmy różne incydenty z udziałem imigrantów.

Incydent stawowy nastąpił w Katowicach. To nie jest tak, że Polska jest wolna od różnych patologii, które w internecie pokazują się na różnych obrazkach. Niestety my mamy także problem z imigracją ze wschodu, która szczególnie w ostatnich dwóch latach stała się poważnym problemem społecznym w Polsce i jest to prawdopodobnie podobna skala.

Migranci ze wschodu i te wszystkie trolle mówią, że Rosja to jest Azja i dzikusy, ale Gruzini to już dla nich cywilizowani ludzie. A wiemy, co się dzieje, o ile wzrosła przestępczość i to jest przerażające, że w Wielkiej Brytanii też 20 lat temu śmialiśmy się w panów, którzy robili kupę do stawu, gdy przyjechali. Potem dziwiliśmy się, że dzielnice zaczynają inaczej pachnieć i dziwnie wyglądać, a teraz, na przestrzeni kilku lat ludzie boją się o życie swoje i swoich dzieci. Dlatego na razie w Polsce wygląda to śmiesznie. Pana, który narobił do stawu, ktoś mógł zdzielić kamieniem lub rózgą po plecach i byłaby tylko kupa śmiechu. Ale pomału będzie się działo to, co tutaj. Potem rząd powie wprost: może, co prawda Polacy są tu gospodarzami, ale prosimy nie podskakiwać, bo wyprowadzimy wojsko na ulicę i skończy się Wasze podskakiwanie.

Dyrektywa migracyjna, która została opublikowana (bo nie da się wszystkiego ukryć) przez Komisję Europejską, mówi wyraźnie: wszystkie kraje europejskie muszą płacić w zasiłki podobnej wysokości. Na polskie warunki są one oczywiście horrendalnie wysokie, tak jest wprost napisane, że wysokość zasiłków musi zapewnić rodzinom migrantów godne życie, dostęp do opieki zdrowotnej itd. Nie ma żadnego powodu, by twierdzić że Polska stanie się odizolowanym Edenem, którego te zjawiska nie dotkną. Jak oceniasz takie zjawiska, gdy ramię w ramię katolicy, protestanci i inni chrześcijanie protestują w Wielkiej Brytanii?

Na portalu X można o tym poczytać. W telewizji cisza, ale rzeczywiście musiało coś takiego się stać. To jest właśnie najgorsze: my mamy muzułmanów, na wyspach są tęczowcy, a chrześcijanie zawsze są tymi bitymi po głowie. Tęczowcy walczą za Palestynę i są za muzułmanami, którzy są na Wyspach. To tak jak Polacy sprowadzili sobie Krzyżaków do Polski, a potem już nie pozbyli się ich na długie lata. Podobnie chrześcijanie na Zachodzie, w Polsce też, są niestety bardzo słabi.  Dobrze, że w Ulsterze, w Belfaście chrześcijanie się połączyli i demonstrują pod jednym sztandarem irlandzkim. Jest to teraz decydująca rozgrywka i jeśli rząd chce wyjść z tego z twarzą, musi powprowadzać jakieś najnowsze przepisy z różnych ustaw, które powprowadzali podczas zamachów na Westminster Bridge. Może powstaną jakieś podziemne organizacje. Pamiętajmy, że aby organizacja była silna, musi mieć przywódcę. Takim niepisanym przywódcą jest teraz Tommy Robinson. Jest on teraz celem władz. Pokazuje też, jaka jest skala korupcji, bo każdego polityka można kupić za parę tysięcy funtów. Nieważne, czy robi to dla siebie, czy dla swojego kraju. Ważne, żeby zgarnąć po cichu do kieszeni i nie obchodzi go lokalna społeczność. Ludzie to wiedzą. Idą ciężkie czasy.

Dziękuję za rozmowę.

Najnowsze