Do absurdalnej sytuacji doszło podczas czwartkowego meczu we Wrocławiu. Na początku drugiej połowy spotkania Śląska z Sankt Gallen na kilka minut wstrzymano grę. Powstało zamieszanie i początkowo nie było wiadomo o co chodzi, szybko wyjaśniło się jednak, że murzyn obraził się na kibica.
W czwartek piłkarze Śląska Wrocław wygrali ze szwajcarskim Sankt Gallen 3:2, ale przez porażkę sprzed tygodnia 0:2 pożegnali się z europejskimi pucharami. Mecz obfitował w emocje. Nie uznano jednej bramki dla Śląska, dwukrotnie mieliśmy do czynienia z kontrowersją w polu karnym rywali wrocławskiej drużyny, a gol na wagę awansu dla Sankt Gallen padł z rzutu karnego w doliczonym czasie gry.
„Nam nie pozwolono awansować”
Pretensji do arbitrów nie ukrywał trener Śląska Jacek Magiera. – Poszedłem do szatni sędziów z jednym z chłopców i powiedziałem: „Powiedz mu, co zrobiłeś”. To wypchnął mnie i trzasnął drzwiami. To jest cały komentarz do tego, co widzieliśmy – powiedział.
– Jeżeli sędzia korzysta tyle razy z VAR, to dlaczego nie podszedł do monitora w sytuacjach z naszym udziałem w polu karnym rywali. A jeżeli nie mógł tego zrobić, nie chciał, to nie powinien dawać kartek naszym zawodnikom – podkreślił Magiera.
– Powiedziałem, że chciałem, aby ten mecz przeszedł do historii, ale ze względu na awans, ale nam nie pozwolono awansować – dodał trener „wojskowych”. Jak zaznaczył Magiera powinien zostać złożony protest, chociaż zdaje sobie sprawę, że to nic nie zmieni.
Absurd we Wrocławiu
Mecz Śląska przejdzie do historii jednak także z powodu innej sytuacji. Lewicowe media już rozpisują się o rzekomym skandalu, do jakiego doszło we Wrocławiu. Na początku drugiej połowy powstało zamieszanie, a bramkarz gości, czarnoskóry Lawrence Ati-Zigi, opuścił bramkę i udał się w kierunku trybun zajmowanych przez kibiców Śląska.
Początkowo nie było wiadomo o co chodzi, powstało zamieszanie, w wyniku którego interweniowali nawet fotografowie i piłkarze Śląska. Jak się okazało, murzyński bramkarz Sankt Gallen obraził się na kibica, który miał rzucać pod jego adresem rasistowskie obelgi.
Sędzia przerwał mecz i poinstruował zawodników, co stanie się, jeśli taka sytuacja się powtórzy. Mecz mógłby wówczas zostać nawet przerwany, a drużyna z Wrocławia zostałaby ukarana walkowerem. Z kolei krnąbrnego kibica wyprowadziła ze stadionu ochrona.
Obelgi w stronę drużyny rywali, a także sędziów są na stadionach normą. Nie ma znaczenia, z jakiego powodu się pojawiają, oceniać należy je tak samo. Jeżeli ktoś chce być zawodowym piłkarzem, to musi zdawać sobie sprawę z tego, co może go czekać i po prostu mieć grubą skórę.