Dyrektorzy szkół chcą chronić dzieci. Są wątpliwości, które osoby ostatecznie trzeba sprawdzić w rejestrze sprawców przestępstw seksualnych – informuje środowa „Rzeczpospolita”.
Redakcja podnosi, że 15 sierpnia to ostatni etap wdrażania w życie „ustawy Kamilka”, która ma zapobiegać krzywdzeniu dzieci i pomóc w wyjaśnieniu każdego z takich przypadków. Ustawa wprowadza też tzw. standardy ochrony małoletnich. Muszą je wprowadzić wszystkie instytucje, w których dorośli pracują z dziećmi.
Największe kuratoria informują, że dyrektorzy szkół nie alarmują ich o swoich wątpliwościach. Nie znaczy to jednak, że ich nie mają – zaznaczono w tekście „Rz”.
– Podczas prowadzonych szkoleń uczulaliśmy ich, aby szkoły nie pisały regulaminów, które pokażą w trakcie kontroli, ale będą tak długie, że trudno będzie się do nich stosować – podkreślił Marek Pleśniar, dyrektor biura Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty (OSKKO).
Izabela Leśniewska, ekspert OSKKO prowadzącą szkolenia dla dyrektorów z przepisów ustawy, potwierdziła, że część placówek zawarła standardy w opasłych regulaminach, których w praktyce nie da się sprawnie stosować. „Często szkoły tak starają się w nich opisać wszelkie możliwe sytuacje, że staje się to absurdalne; w jednej z procedur pojawiał się zakaz spania z dzieckiem w jednym łóżku w trakcie wycieczki” – czytamy.
– W naszym środowisku pojawiają się różne interpretacje nowych przepisów i pojawiają się pytania, na które padają różne odpowiedzi, np. czy panią szatniarkę i woźną albo artystów przyjeżdżających z występem do szkoły też trzeba sprawdzać w rejestrze przestępców seksualnych i żądać od nich zaświadczenia o niekaralności? Na jakich zasadach rodzic dziecka z danej klasy będzie mógł jechać na wycieczkę jako opiekun? – wskazała ekspert OSKKO.
Ze swoimi wątpliwościami m.in. dyrektorzy zwracają się do Ministerstwa Edukacji Narodowej. MEN zapewnia, że odpowiada na wszystkie pytania.