Premier Donald Tusk zdecydował o odwołaniu prokuratora Tomasza Janeczka. Decyzja spotkała się z ostrą krytyką ze strony opozycji, której przedstawiciele zauważają, że na żołnierzach broniących granicy wciąż ciążą zarzuty.
Na przełomie marca i kwietnia aresztowano polskich żołnierzy, którzy oddali strzały ostrzegawcze w kierunku migrantów próbujących nielegalnie przekroczyć polsko-białoruską granicę. Rzecz działa się w okolicy Dubicz Cerkiewnych, gdzie później, pod koniec maja, zmarły 6 czerwca żołnierz został ciężko raniony nożem w brzuch.
W związku z wypłynięciem tej sprawy premier Donald Tusk zwołał konferencję prasową.
– Nie może być wątpliwości, że osoby, które decydują o sytuacji prawnej żołnierzy, muszą być absolutnie bez zarzutu i współpracować z państwem na rzecz wsparcia żołnierzy wtedy, kiedy żołnierze bronią granicy. Na wniosek ministra sprawiedliwości podjąłem decyzję o odwołaniu prokuratora Tomasza Janeczka, zastępcy PG odpowiedzialnego za prokuraturę wojskową. To odwołanie wymaga zgody prezydenta. Jeszcze dziś prześlę stosowne pismo – powiedział premier.
Samo odwołanie prokuratura zostało uznane przez część opozycji za niewystarczające działanie. Politycy Prawa i Sprawiedliwości zwracają uwagę, że żołnierze dalej są oskarżeni.
„Głowy nie poleciały. Tusk słaby jak barszcz. Żołnierze nadal z zarzutami!” – zauważa z kolei były wiceszef MSWiA Maciej Wąsik.
„Rząd znalazł sobie kozła ofiarnego, który o sprawie dowiedział się pod koniec kwietnia (już po zatrzymaniu i zarzutach), a 22.04 stracił nadzór nad departamentem. Jedyną jego przewiną jest to, że napisał „zgoda” na dokumencie wniosku o nadzór służbowy 6.05. Serdecznie gratuluję pomysłu agencji PR, która za tym stoi” – komentuje ironicznie mec. Bartosz Lewandowski.
