Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych za czasów rządów PiS zlecała intratne kontrakty na dostarczenie prądotwórczych agregatów dla Ukrainy m.in. twórcy odzieżowej marki Red is Bad Pawłowi Szopie i agencji StoPro należącej do Dominika Basiora. Choć ten drugi podmiot otrzymał na ten cel prawie 92 miliony złotych, agregaty nigdy na Ukrainę nie dotarły.
Jeśli chodzi o właściciela Red is Bad, to Onet opisywał akcję CBA „o kryptonimie Walet, w ramach której agenci rozpracowali układ, w ramach którego spółki Szopy otrzymywały z Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych warte setki milionów złotych zlecenia, dostarczając jej sprzęt po znacznie zawyżonych cenach”.
Była to głośna sprawa m.in. dlatego, że ubrania marki Red is Bad nosił sam prezydent Andrzej Duda. – Noszę różną odzież, staram się nosić odzież polską. Firma Red is Bad to firma polska – tłumaczyła w RMF FM głowa państwa, dodając: – Szczerze mówiąc, dowiedziałem się o tym z mediów wczoraj. […] Mój jedyny kontakt z tą firmą był taki, że nosiłem jej odzież i mam ją w swojej szafie.
Innym przedsiębiorcą, z którym współpracowała Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych był właściciel agencji StoPro.
„Kolejnym podmiotem, z którym RARS podpisała umowę na zakup agregatów prądotwórczych jest należąca do Dominika Basiora agencja eventowa StoPro sp. z o.o. Pomimo braku jakiegokolwiek doświadczenia w branży energetycznej, mechanicznej czy elektrycznej, spółka ta otrzymała zamówienie. Podobnie jak w przypadku podmiotu należącego do Pawła Szopy, RARS przed dostawą towaru na rachunek StoPro przekazała zaliczkę obejmującą znaczną część wartości zamówienia. W dniu 14 lutego 2023 r. dyrektor biura bezpieczeństwa RARS Paweł Kacprzak, w ramach tzw. tarczy antykorupcyjnej RARS zwrócił się do Departamentu Analiz CBA o opinię dotyczącą zakupu agregatów prądotwórczych od firmy StoPro sp. z o.o. o łącznej wartości 62.405.550 zł. Naczelnik DA CBA Marek Ś. w odpowiedzi stanowczo odradził zakup tego rodzaju produktów w tej firmie. Wskazując, że »zarówno jej profil, jak i skala działalności są zdecydowanie nieadekwatne do oferowanego asortymentu«, a nadto wskazał, że jest to pośrednik, za którego usługi trzeba będzie zapłacić wysoką prowizję. Analizując dane finansowe podmiotu należącego do Dominika Basiora StoPro sp. z o.o. z/s w Warszawie (STiR) ustalono, że w związku z realizacją zamówienia na agregaty prądotwórcze w ramach kilkudziesięciu transakcji dokonał on dostaw do Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych o łącznej wartości 91.751.168,51 zł” – czytamy w raporcie CBA.
W ramach operacji „Walet” podsłuchiwany był Paweł Pietrzak, w przeszłości pracujący w banku Santander, którego prezesem był Mateusz Morawiecki i związany z założonym przez ojca byłego premiera Kornela Morawieckiego Stowarzyszeniem „Solidarność Walcząca”. Pietrzak był też pełnomocnikiem Basiora.
W podsłuchanej rozmowie mężczyzna wyjawił, że zakupione agregaty nigdy nie pojechały na Ukrainę. Pietrzak w rozmowie z nieustalonym mężczyznom wyznał, że „my na przykład strażakom udostępnialiśmy generatory kupione z FPU (Fundusz Pomocy Ukrainie) i one służą w kraju, wcale nie jechały na Ukrainę, tylko uzasadnienie napisali, że to na przyszłe na przykład miasteczka uchodźców”.
W raporcie CBA z operacji „Walet” czytamy, że „generatory zostały zakupione z przeznaczeniem na pomoc dla Ukrainy, a następnie przekazane jednostkom PSP [Państwowej Straży Pożarnej] w Polsce […] przekazywanie ich zbiegło się czasowo z kampanią wyborczą do Parlamentu RP, a agregaty w trakcie kampanii przekazywał osobiście kandydat na Posła do Sejmu RP — Michał Kuczmierowski”.
Tak więc sprzęt, który miał jechać na Ukrainę, został użyty przez PiS w kampanii. To jednak nie wszystko, bo ostatecznie okazało się, że ten sprzęt w dużej części był wadliwy.
– Ja dzwonię tutaj, bo tutaj otrzymaliśmy agregat prądotwórczy DG-700. Pan był chyba dostawcą tych agregatów? On po prostu tutaj nie działa – mówił w rozmowie telefonicznej z Basiorem przedstawiciel Komendy Powiatowej PSP w Stargardzie Szczecińskim. Przedsiębiorca odebrał wiele podobnych telefonów.
Basior twierdzi, że umowa z RARS „została podpisana na wspomnianą kwotę z miejscem dostarczenia generatorów bezpośrednio na teren Ukrainy w trybie pilnym, a co za tym idzie, jedyną formą realizacji był transport lotniczy ze względów szybkości, jak i bezpieczeństwa przewozu i stanowił koszt połowy całej transakcji (niewiele firm byłoby w stanie sprostać zadaniu i zorganizować kilkadziesiąt samolotów transportowych na kilkuset tonowe ładunki w tak krótkim czasie)”.
„Spółka nie ma wiedzy, co się dzieje z całym przedmiotem zamówienia […] dział Spółki w wykonywaniu umowy skończył się w momencie dostarczenia agregatów i ich odbioru przez Agencję. Spółka nie posiada wiedzy, czy, kiedy i w jakich partiach zostały one dostarczone na Ukrainę. Jedyne informacje, jakie spółka posiada o rozdysponowaniu agregatów, jest w zakresie napraw gwarancyjnych realizowanych przez spółkę na podstawie umowy. O skargach na jakość agregatów spółka nie ma wiedzy” – dodaje w oświadczeniu przesłanym redakcji Onet.