Kościołowi byłoby łatwiej, gdyby w paru miejscach odpuścił; nie upierał się przy aborcji czy eutanazji, nie wtrącał się w lekcje religii i krzyże w urzędach. Ale czy wtedy byłby jeszcze na pewno Kościołem Chrystusa? – pytał w niedzielę w Piekarach Śląskich metropolita katowicki abp Adrian Galbas.
Na uroczystości do Piekar Śląskich, które należą do najważniejszych wydarzeń religijnych na Górnym Śląsku, przybyli metropolita katowicki abp Adrian Galbas i prymas Polski abp Wojciech Polak, który przewodniczył mszy św. i wygłosił homilię. Tematem przewodnim, który gromadzi mężczyzn wokół piekarskiego szczytu, jest Kościół.
– „Jestem w Kościele”, czyli gdzie jestem, w czym, czy raczej w kim? Bo Kościół, a myślę przede wszystkim o Kościele pisanym z wielkiej litery, to bardziej ktoś niż coś, bardziej żywy organizm niż martwa instytucja – powiedział abp Galbas.
Podkreślił, że Kościół to nie tylko to, co widać, bo w Kościele nie są najważniejsze struktury, instytucje, finanse, bo „Kościół to przede wszystkim głęboka, niewidzialna więź z Chrystusem”.
Abp mówił, ze jednym z obrazów Kościoła jest organizm – „jakby ciało, którego Chrystus jest głową”, gdzie każdy element i każdy organ jest ważny. – Jeśli niedomaga jakakolwiek część naszego ciała, najmniejszy palec u nogi, odczuwa to całe ciało (…) Nie może ze swobodą zrobić wszystkiego – podkreślił abp Galbas.
Także jakość Kościoła, jego witalność – kontynuował – nie zależy tylko od papieża Franciszka, od kolegium kardynałów czy księży, ale od każdego z nas.
Innym obrazem Kościoła, według abp. Galbasa, jest także szpital polowy, zbudowany w miejscu walki, gdzie leczy się „najważniejsze sprawy, na granicy życia i śmierci”, do którego dostęp mają najpierw ci, którzy są najbardziej poszkodowani. – Taki ma być Kościół. Im jesteś w większej biedzie, w większej potrzebie, w większym nieszczęściu, tym masz większe prawo do większej troski – podkreślił.
– Z pewnością Kościołowi byłoby dziś łatwiej, gdyby w paru miejscach odpuścił. Nie upierał się tak bardzo przy aborcji czy eutanazji, nie mówił tyle o czystości, o uczciwości, o moralności, o prawach człowieka i jego godności, i oczywiście o grzechu, gdyby nie wtrącał się w lekcje religii w szkole i krzyże w urzędach – powiedział abp Galbas.
Dodał także, że nawet gdyby Kościół mówił ciszej lub delikatniej, to miałby lepszą prasę. – Czy jednak nie musiałby zmienić szyldu? Czy byłby jeszcze na pewno Kościołem Chrystusa? – pytał metropolita. – W imię fałszywie rozumianej wolności, dominuje raczej narracja o wszystkodozwoloności. Tym bardziej więc jest mi potrzebny Kościół – podkreślił.
Abp Galbas zaznaczył, że najbardziej wymagającym zadaniem jest patrzeć na człowieka przez pryzmat jego ran, a nie jego win. – Często nie osiągamy tej wysoko zawieszonej poprzeczki. Wolimy raczej bezlitośnie krytykować papieża Franciszka, niż zmierzyć się z tym wezwaniem. Wolimy często, myślę tu także o nas, duchownych, żeby Kościół był wytworną kliniką dla wspaniałych, niż szpitalem polowym dla struchlałych – wyjaśnił ksiądz. Dodał także, że to właśnie z tego powodu, wielu z Kościołem się rozstało.
Metropolita katowicki przyznał także, że w Kościele także występuje grzech. – Jest w Kościele także najwredniejsze z możliwych połączenie grzechu i przestępstwa, które w żadnym razie nie może być tolerowane, a szczególnie wtedy, gdy jego ofiarami są bezbronni – podkreślał. Jak zaznaczył, mimo grzechów należy Kościół kochać i starać się naprawiać jego skutki.
– Myślę o tym, że być może jako ludzie Kościoła, także jako biskupi, popełniliśmy błąd. Może za rzadko, albo za mało starannie pokazaliśmy wiernym właśnie to, że Kościół ma serce. Inwestowaliśmy bardziej w struktury, w formy, w bukłaki, a nie w wino. Może coś ważnego przeoczyliśmy, a coś nieważnego przeakcentowaliśmy – ocenił.
– Na koniec powierzmy siebie Maryi. Dziś Dzień Matki. Pewnie już byliśmy, albo mamy w planie odwiedzić nasze mamy, czasem w domu, czasem, niestety już na cmentarzu. Teraz jesteśmy wszyscy u Matki – dodał na zakończenie abp Galbas.
Piekary Śląskie są ośrodkiem kultu maryjnego od kilkuset lat. Pierwsza pielgrzymka do słynącego z cudownych uzdrowień obrazu przybyła tam w 1676 r. Majowa pielgrzymka mężczyzn i młodzieńców oraz sierpniowa pielgrzymka kobiet i dziewcząt do sanktuarium gromadzą co roku tysiące wiernych.