Strona głównaWiadomościPolskaWarzecha gorzko o polskiej polityce ws. Ukrainy: Ponieśliśmy koszty ponadnormatywnego zaangażowania, skończyliśmy...

Warzecha gorzko o polskiej polityce ws. Ukrainy: Ponieśliśmy koszty ponadnormatywnego zaangażowania, skończyliśmy z wzajemną niechęcią

-

- Reklama -

Na łamach tygodnika „Do Rzeczy” publicysta Łukasz Warzecha przyjrzał się m.in. polskiej polityce wobec Ukraińców. Dziennikarz nie szczędził gorzkich słów.

Zdaniem Warzechy, przez przeszło dwa lata „Polska robiła znacznie więcej, niż było konieczne” w kwestii pomocy Ukrainie. Wskazał, że „skończyliśmy z narastającą wzajemną niechęcią i deklaracjami polowania na uciekających przed wojną Ukraińców”.

- Reklama -

Warzecha, kolejny już raz, zwrócił uwagę, że „coraz jaśniejsze się staje, że Rosji nie da się «pokonać», a jedynym dostępnym dla Ukrainy i Zachodu wariantem jest ograniczenie strat”.

„Ukraina okazuje się słabsza od Rosji, a pomoc Zachodu, który i tak daje z siebie niemal wszystko, nie jest wystarczająca, żeby – jak to sobie niektórzy roili – «rzucić Rosję na kolana»” – wskazał. W ocenie Warzechy błędem Ukrainy było nieskorzystanie z możliwości negocjacji proponowanych przez Rosję – w czym „znaczący udział” miał Zachód.

Publicysta wskazał też, że Zachód wciąż chce pogłębiać swoje militarne zaangażowanie na Ukrainie. „Jednocześnie Francja nie rezygnuje z pohukiwań o wysłaniu na Ukrainę żołnierzy krajów NATO (ale nie pod flagą sojuszu, co jest istotnym czynnikiem). W ubiegłym tygodniu wiele zamieszania narobiła informacja opublikowana przez jednego z analityków, jakoby Francja wysłała już na Ukrainę ok. 100 żołnierzy Legii Cudzoziemskiej (Legia to specyficzna formacja, która formalnie pozostaje poza strukturami NATO i jest złożona z najemników)” – dodał.

Dziennikarz odniósł się także do sytuacji samych ukraińskich żołnierzy. Jak podkreślał, „ogromna część” z nich „cierpi na PTSD, czyli zespół stresu pourazowego, podczas gdy opieka psychologiczna dla byłych czy wciąż walczących żołnierzy praktycznie nie istnieje”. Wskazał, ze w związku z tym „na Ukrainie lawinowo narasta zjawisko przemocy domowej”.

Warzecha zrobił także bilans tego, jak obecność Ukraińców w Polsce miała wpłynąć na naszą gospodarkę – a jak wygląda to w rzeczywistości.

„Mówiono nam, że Polska na ukraińskich uchodźcach skorzysta. Że zasilą polski rynek pracy tam, gdzie istnieją w nim braki, a polski budżet dzięki nim zwiększy swoje przychody. Okazuje się tymczasem, że Ukraińcy przede wszystkim niekoniecznie chcą pozostawać w Polsce. W tej chwili w naszym kraju jest ich niespełna milion, wiele osób wyjechało bowiem dalej na Zachód” – zaznaczył.

„W odpowiedzi na zadane przeze mnie pytanie Ministerstwo Finansów przesłało informację dotyczącą wpływów z PIT i VAT od obywateli Ukrainy w latach 2022 i 2023. W tym pierwszym roku było to odpowiednio 801,5 mln zł oraz 260,5 mln zł. W kolejnym roku – 997,5 mln zł oraz 492,5 mln zł. Szacowany wpływ VAT z tytułu konsumpcji w roku 2023 – przy założeniu, że Ukraińcy skonsumują cały swój dochód, co oczywiście jest mało prawdopodobne, oraz przy uśrednieniu efektywnej stawki podatku do 16,65 proc. – to 3,6 mld zł” – wyliczał.

„Bilans jest zatem dla nas absurdalny. Przez ponad dwa lata Polska robiła znacznie więcej, niż było konieczne, aby wspomagać Ukrainę w wojnie na tyle, na ile leżało to w naszym interesie. Przez wiele miesięcy pielęgnowana była narracja o wielkiej i dozgonnej przyjaźni między państwami i narodami. Na tej bazie jako dogmat obu stron politycznego sporu wykuto twierdzenie o poparciu Polski dla przystąpienia Ukrainy do NATO i UE. Tymczasem nie jest to bynajmniej kwestia oczywista” – wskazał.

„Niemcy w ukraińskim układzie odniesienia miały zostać trwale wyparte przez Warszawę. Dzisiaj widać, że wszystko to spaliło na panewce. Ponieśliśmy koszty naszego ponadnormatywnego zaangażowania, a skończyliśmy z narastającą wzajemną niechęcią i deklaracjami polowania na uciekających przed wojną Ukraińców” – ocenił.

Źródło:DoRzeczy

Najnowsze