Strona głównaWiadomościPolitykaZaskakujący wpis Bosaka po wyborach. "To jednak...?"

Zaskakujący wpis Bosaka po wyborach. „To jednak…?”

-

- Reklama -

Wyniki wyborów prezydenckich w Warszawie skomentował Krzysztof Bosak. Ku zaskoczeniu internautów do wyniku Przemysława Wiplera dodał punkty jeszcze innego kandydata.

„Nikt z nas nie jest zadowolony z wyniku w stolicy, ale warto zauważyć, że wyniki @Wipler1978 i @JkmMikke w sumie dają tyle co nasze poparcie w miastach powyżej 0,5 miliona czyli 5,5%” – stwierdził Bosak.

- Reklama -

„Rozczarowany może być ten kto liczył tu na cud. Nasza baza to mniejsze ośrodki i polska wieś!” – skwitował.

„Czyli 7,2% na jesień do wina JKM, a teraz JKM już jest z powrotem nasz i dopisujemy go sobie do wyniku? XD” – pytał Szymon Trojanowski.

„To jednak do Korwina się przyznajcie?” – zapytał użytkownik o nicku Korwinwave.

„Dopuszcza Pan opcję, że chodzi o osobistą niepopularność Wiplera? Jesienią w Warszawie mieliście 6,38. A w tych mniejszych ośrodkach tym bardziej was nie widać” – zauważył Paweł Wawrzynowski.

„Panie Krzysztofie. Wipler jest kandydatem konfederacji ale nie wyborców konfederacji. Obecność tego człowieka w strukturach daje więcej szkody niż pożytku. Poza oczywistymi błędami kampanii jesiennej to właśnie przyjęcie tego człowieka dało swoją negatywną cegiełkę do wyników” – ocenił Krystian.

Przypomnijmy, że podczas kampanii parlamentarnej Krzysztof Bosak przodował w odcinaniu się od – wówczas jeszcze kandydata Konfederacji – Janusza Korwin-Mikkego. Już w sierpniu 2023 roku krytycznie odnosił się do słów legendarnego wolnościowca i podkreślał, że „nie za Janusza Korwin-Mikkego należy oceniać Konfederację”. Wówczas głośno było o słowach prezesa-założyciela Nowej Nadziei, który wskazywał, że jeśli partia chce walczyć o 15 proc. poparcia, to „musi mieć 10 razy więcej głosów idiotów i wpisuje się do programu to, co idiota zrozumie”.

Bosak dawał do zrozumienia, że Korwin-Mikke musi odejść, ponieważ Konfederacja „jest partią, która posiada przywództwo młodsze o generację i, powiedziałby, z bardziej właściwym podejściem”. Przyznał też, że prezes-założyciel „jest usuwalny, ale nie ma takiej decyzji w jego partii własnej, ponieważ jest tam wielkim autorytetem”.

Jeszcze w sierpniu lider narodowców twierdził, że Korwin-Mikke swojej formacji nie szkodzi, gdyż tej – mimo swoistych prowokacji polityka – rośnie poparcie: „jeżeli nasze sondaże wzrosły, a Korwin ciągle jest Korwinem (…), eksperymentalnie i potwierdzone w doświadczeniu mamy, że nie [szkodzi – przyp. Red.]”. Najwyraźniej mądrość ta zmieniła się już w kolejnym etapie.

Mocniejsze sygnały pojawiły się pod koniec kampanii. Na początku października, pytany przez Monikę Olejnik, czy „wie, dlaczego [Korwin-Mikke] tak bredzi?”, Bosak odparł tylko „wiem”, niejako przyznając, że zgadza się z oceną postawioną przez dziennikarkę TVN.

Zamiast bronić w mediach Korwin-Mikkego, Bosak kilkukrotnie wypominał jednemu z liderów Konfederacji „nieszczęsną historię” z fundacją Patriarchat, „z którą nic nie mają wspólnego, poza tym, że Korwin tam polazł”, choć legendarny wolnościowiec podkreślał, że został tam zaproszony prywatnie, a nie jako konfederata.

Kampania nielojalności

Najnowsze