50-letnia kobieta i jej 15-letnia córka zmarły w ciągu kilkunastu godzin po zjedzeniu świątecznego posiłku. Sprawa budzi ogromne kontrowersje, ponieważ kobiety dwukrotnie szukały pomocy na pogotowiu, ale za każdym razem były odsyłane do domu.
Dramat dotknął rodzinę z niewielkiej miejscowości Pietracatelli we włoskiej prowincji Campobasso. Wszystko zaczęło się od uroczystej wigilijnej kolacji, podczas której na stole – zgodnie z włoską tradycją – pojawiły się dania z ryb i owoców morza. To właśnie one są teraz głównym tropem śledczych.
Kilka godzin po posiłku rodzice oraz ich 15-letnia córka zaczęli odczuwać gwałtowne dolegliwości: silne bóle brzucha, nudności i osłabienie. Matka z córką udały się na oddział ratunkowy. Lekarze zdiagnozowali u nich zatrucie pokarmowe (u nastolatki dodatkowo zapalenie żołądka i jelit), udzielili doraźnej pomocy i… wypisali pacjentki do domu.
Gdy ich stan wciąż się pogarszał, kobiety wróciły do szpitala, ale na ratunek było już za późno. W sobotę po południu nastąpiło załamanie stanu zdrowia 15-latki – dziewczynka zmarła w nocy. Jej matka odeszła następnego ranka.
Ojciec rodziny, 55-letni mężczyzna, przebywa w szpitalu z lżejszymi objawami, choć lekarze rozważają przetransportowanie go do specjalistycznej placówki w Rzymie.
Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci. Kluczowe dla śledczych jest ustalenie, dlaczego mimo dwukrotnego zgłoszenia się do izby przyjęć, kobiety zostały odesłane bez odpowiedniej diagnostyki lub hospitalizacji. Dokładną przyczynę zgonu wyjaśni sekcja zwłok.