Nowy rząd ma chrapkę na media publiczne. Choć w kampanii zapowiadano wielkie reformy, a nawet likwidację TVP Info, wiele wskazuje na to, że rząd Tuska rozpocznie od dosypania publicznych pieniędzy do TVP.
Tak twierdzi, powołując się na swoje źródła, portal money.pl.
TVP i Polskie Radio otrzymują co roku potężne dotacje z budżetu państwa, oficjalnie nazwane rekompensatą za utracone wpływy z abonamentu. Tylko w 2023 roku rekompensata wyniosła 2,3 mld zł, a łącznie w latach 2017-2022 media publiczne dostały z tego tytułu 7,2 mld zł.
Tusk i jego świta zapowiadali, że to zmienią, ale praktyka pokazuje, że tak najprawdopodobniej nie będzie. Dotychczasowa tzw. totalna opozycja zrobiła wstępny audyt, policzyła i uznała, że bez dotacji się nie da.
Według tych wyliczeń, które przytacza money.pl, minimalne koszty działalności TVP i Polskiego Radia to około 2 mld zł rocznie. Dochody z abonamentu i reklam mogą wynieść nieco ponad 1 mld zł, więc brakuje około 1 mld zł do zrównoważenia budżetu.
Do tego dochodzą rozpoczęte już „inwestycje, remonty, digitalizacja czy amortyzacja sprzętu”. To, zdaniem nowej opcji rządzącej, musi być kontynuowane, więc potrzeba jeszcze więcej pieniędzy.
Bogdan Zdrojewski z PO zdradził, że w kolejnym roku rekompensata dla mediów publicznych może wynieść nawet 1,7 mld zł. To mniej, niż życzyłby sobie Krzysztof Czabański, przewodniczący Rady Mediów Narodowych, który domaga się 3,7 mld zł. Wciąż jednak mowa o potężnym dofinansowaniu, z czym przecież PO miało skończyć.
Wszystko wskazuje też na to, że PO zlikwiduje abonament RTV, ale tylko pozornie. Zamiast niego proponuje wprowadzenie opłaty audiowizualnej, która byłaby pobierana od wszystkich użytkowników mediów elektronicznych. Finał jest taki sam – to Polacy będą pod przymusem płacić na media, tylko po prostu podatek ten (opłata) zmieni nazwę.