Przewodnicząca KRRiT Agnieszka Glapiak ostrzegała podczas publicznego wysłuchania w sprawie projektu noweli ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną przed cenzurą, którą mogą wprowadzić nowe przepisy. Wiceminister Dariusz Standerski przekonywał, że te tylko zapewnią ochronę internautom.
„Projekt nowelizacji ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną ma dostosować polskie prawo do unijnego Aktu o usługach cyfrowych (DSA) i wprowadzić mechanizmy umożliwiające blokowanie nielegalnych treści w internecie” – czytamy na wirtualnemedia.pl.
Nadzór nad stosowaniem DSA w większości przypadków będzie miał prezes UKE. KRRiT odpowiadałaby za platformy wideo, zaś UOKiK za platformy handlowe.
– Wysłuchanie publiczne pokazało, że projekt idzie w kierunku zapewnienia bezpieczeństwa i ochrony użytkownikom w internecie – przekonywał Standerski.
– Nie możemy pozwalać więcej na to, żeby procedura blokowania lub odblokowywania treści kończyła się tylko na arbitralnej, często automatycznej decyzji tego czy innego portalu. Polski użytkownik, tak jak użytkownicy w innych państwach Unii Europejskiej, muszą mieć ścieżkę odwoławczą – kontynuował.
Chwalił też „transparentność” UE, gdyż na stronie KE można zobaczyć każdą zablokowaną na podstawie DSA stronę. W UE jest ich aż ponad 9 mld.
– Wszystko jest transparentne – przekonywał wiceminister.
Przewodnicząca Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Agnieszka Glapiak w wystąpieniu podkreśliła konieczność pełnego poszanowania konstytucyjnych gwarancji wolności słowa i prawa do informacji przy wdrażaniu przepisów DSA. Wskazała na ryzyko „arbitralnych decyzji administracyjnych” i „formę cenzury”.
– Krajowa Rada stoi na straży wolności słowa i prawa do informacji. Wdrażając DSA, musimy zadbać o to, aby mechanizmy walki z nielegalnymi treściami nie stały się narzędziem ograniczania debaty publicznej. KRRiT chce pozostać regulatorem, a nie cenzorem – przekonywała.
Dodała, że obecnie proponowane przepisy nie przewidują „jasnych i terminowych zasad” odwoływania się od decyzji o usunięciu treści. W praktyce może prowadzić to do „długotrwałego blokowania kanałów lub stron internetowych”.
„Projekt umożliwia wpisanie stron naruszających prawa autorskie na listę ostrzeżeń oraz uprawnia osoby fizyczne, prokuraturę i Policję do wnioskowania o zablokowanie nielegalnych treści. W projekcie wymieniono 27 kategorii czynów, których treści mogą podlegać blokowaniu, w tym nawoływanie do nienawiści, prezentowanie treści pornograficznych z udziałem małoletnich czy naruszanie praw autorskich” – czytamy na WM.
Do doniesień tych odniósł się m.in. Łukasz Warzecha. Publicysta przypomniał, że już kilka tygodni temu ostrzegał przed „cenzorskimi skutkami” wdrożenia DSA w Polsce.
„Niestety, w tym wypadku szefowa KRRiT ma rację: polska implementacja zawiera mechanizmy, które pozwolą nie tylko na długotrwałe blokowanie kanałów czy kont, ale nawet gorzej: będzie to prawdopodobnie masowa praktyka platform podejmowana na podstawie wyłącznie zgłoszeń o podejrzeniu naruszenia któregokolwiek z wyszczególnionych w ustawie przepisów k.k. A przypominam, że wśród nich jest m.in. art. 256 k.k. [propagowanie ustrojów totalitarnych i tzw. mowa nienawiści – red. nczas]” – napisał na X Warzecha.
„Aktywiszcza będą masowo zgłaszać wpisy czy filmy, które im się nie spodobają, a te będą prewencyjnie blokowane do czasu podjęcia decyzji przez koordynatora usług cyfrowych” – dodał.
„Zasypując platformy zgłoszeniami dotyczącymi materiałów konkretnej osoby czy kanału, można sprawić, że autor nie będzie robił nic innego, tylko pisał odwołania od decyzji o blokadach. Ma na to dwa dni od momentu powiadomienia go. W ten sposób można wywrzeć taką presję na autora, że ten po prostu się wycofa. Jakkolwiek DSA ma też swoje dobre strony, to cenzorskie aspekty tej regulacji, a już zwłaszcza w polskiej wersji, zdecydowanie przeważają” – podsumował Łukasz Warzecha.
I jeszcze jedna kwestia: zasypując platformy zgłoszeniami dotyczącymi materiałów konkretnej osoby czy kanału, można sprawić, że autor nie będzie robił nic innego, tylko pisał odwołania od decyzji o blokadach. Ma na to dwa dni od momentu powiadomienia go. W ten sposób można… https://t.co/cBBElZ3Pus
— Łukasz Warzecha (@lkwarzecha) November 5, 2025

