Strona głównaMagazynJak Lenin perfidnie grał głodem. Bolszewicy nie mogli tego zrozumieć

Jak Lenin perfidnie grał głodem. Bolszewicy nie mogli tego zrozumieć

-

- Reklama -

Wiosna 1921 r. nie zapowiadała dla Powołża nic dobrego. Śniegu było jak na lekarstwo i roztopy wiosną trwały krótko. W maju i czerwcu poziom wody w studniach znacząco się obniżył, podobnie jak poziom wody w Wołdze. Nie tylko chłopi, ale nawet komisarze bolszewiccy i terenowi funkcjonariusze Cze-Ka zorientowali się, że na Powołżu, czyli najżyźniejszym czarnoziemnym makroregionie Rosji, doszło do katastrofalnej suszy, która spowoduje drastyczny spadek plonów i głód na obszarze od Wiatki na północy do Astrachania na południu, Penzie na zachodzie i Ufie na wschodzie. Obszar ten obejmował jedną czwartą europejskiej części Rosji.

Głód na tym obszarze nie był czymś nadzwyczajnym. Ponad 400 tysięcy wieśniaków z Powołża zmarło w latach 1891–1892 z głodu. Także w latach 1901, 1905, 1906 i 1911 na Powołżu zdarzały się nieurodzaje, które też omal nie doprowadziły do głodu. W latach 1909 i 1910 urodzaj na Powołżu był taki, że plony eksportowano jeszcze w 1913 r. Wtedy jednak Rosją nie rządzili bolszewicy, którzy dla mieszkańców Powołża stali się taką samą plagą, jak susza, głód i wynikające z nich choroby. Gdy tylko doszli do władzy w 1918 r., produkcja rolna w całej Rosji, w tym na Powołżu, zaczynała się drastycznie załamywać.

- Reklama -XVII Konferencja Prawicy Wolnościowej

Chłopi zostali uznani bowiem za naturalnych wrogów władzy radzieckiej i docelowo przeznaczeni na zniszczenie. Lenin już w 1899 r. w swojej pracy „Rozwój kapitalizmu w Rosji” napisał, że kapitalizm rozwinął się nie tylko w przemyśle, ale także rolnictwie. Pisał m.in.: „Stare chłopstwo nie tylko ulega dyferencjacji, ulega ono całkowitemu rozpadowi, przestaje istnieć, wypierane przez zupełnie nowe typy ludności wiejskiej – typy, które stanowią bazę społeczeństwa z panującą gospodarką towarową i produkcją kapitalistyczną. Typy te – to burżuazja wiejska (przeważnie drobna) i proletariat wiejski, klasa producentów towarów w rolnictwie i klasa najemnych robotników rolnych”.

W bolszewickiej praktyce leninowska „burżuazja wiejska” stała się kułakami, a „proletariat wiejski” biedniakami. Proletariat miał trafić do kołchozów i zająć się produkcją rolną, a „kułacy” jako burżuazja zniknąć z pejzażu rosyjskiej wsi. Myśl o likwidacji kułaków nigdy nie opuszczała Lenina, gdy był u władzy. Gdy na Powołżu już pojawiły się oznaki kryzysu, Lenin wciąż był owładnięty myślą rozprawy z kułakami. Gdy w 1919 r. do gabinetu Lenina na Kremlu razem z Boncz-Brujewiczem wszedł Gorki, grzecznościowo zapytał pochylonego nad stertą dokumentów wodza rewolucji – Co robicie? – Ten, podnosząc głowę znad papierów, odpowiedział – Myślę, jak by tu lepiej powyrzynać kułaków, którzy nie dają ludowi zboża.

- Prośba o wsparcie -

Bez cenzury. Bez kompromisów. Dzięki Tobie i z Tobą!

Bezkompromisowo przedstawiamy prawdę o Polsce i Świecie bez względu na działania aktualnej cenzury. Nie chodzimy na kompromisy. Utrzymujemy się z reklam i Twojego wsparcia. Jeśli chcesz wolnych mediów – WESPRZYJ NAS!

Zabrali chłopom ziarno na siew

Już w 1918 r. chłopom na Powołżu rekwirowano zboże, które ci mieli odłożone na siew. W efekcie w 1919 r. plony zaczęły spadać, bo część chłopów nie miała czym obsiać pól. Pierwsze sygnały o kryzysie w tym regionie funkcjonariusze Cze-Ki przesyłali już Dzierżyńskiemu w 1919 r. Informowali go też, że w opinii powołżańskich chłopów bolszewicy chcą, by wszyscy chłopi, którzy się im sprzeciwiają, zdechli z głodu.

Bolszewiccy rekwizytorzy nie mogli zrozumieć, że chłopi na Powołżu muszą mieć zboże na karmę dla zwierząt i na siew na dwa, a najlepiej na trzy lata, by zabezpieczyć się na wypadek suszy i przetrwać najtrudniejszy czas. Gdy Lenin w ramach kontyngentów kazał im zabrać wszystkie rezerwy, susza spowodowała, że w oczy chłopów zajrzał śmiertelny głód. Chłopi wyrzynali swój inwentarz, którego nie mieli czym karmić. Jeżeli nie zrobili tego w porę, to krowy i świnie zdychały z głodu. Chłopi jedli trawę, korę, koty i psy. Tabuny głodnych zaczęły błąkać się od miejscowości do miejscowości, szukając czegokolwiek do jedzenia. Po głodowej śmierci rodziców ich dzieci szukały pomocy i schronienia w miastach, zasilając szeregi „bezprizornych”, żebrzących o kromkę czerstwego chleba.

Początkowo Lenin nie miał nic przeciwko temu, by chłopi na Powołżu „powyzdychali”. Takie było przecież ich docelowe przeznaczenie… Sprawa jednak wymknęła się spod kontroli. Sam Lenin zrozumiał, że rewolucja przeliczyła się z siłami. Rosja z I wojny światowej i wojny domowej wyszła z ogromnymi stratami. Według późniejszych obliczeń radzieckich uczonych, straty materialne Rosji sięgnęły 50 mld złotych carskich rubli! Rozerwane zostały żywotnie ważne, narastające przez dziesięciolecia kontakty gospodarcze.

Kopalnie i złoża różnych rud metali były zatapiane albo wysadzane w powietrze. Zdecydowana większość fabryk była zniszczona, a te, które ocalały, nie funkcjonowały z braku paliwa lub surowców. Przewozy kolejowe zmalały do 10 proc. tych z 1914 r. Obsiana powierzchnia pól wynosiła w 1921 r. zaledwie 30 procent powierzchni przedwojennej. Ludność Rosji zmniejszyła się ze 175 mln do 137 mln osób. Około 4,5 mln mieszkańców Związku Radzieckiego wyszło z wojny jako inwalidzi. 25 proc. majątku narodowego Rosji zostało utracone. Miasta uległy wyludnieniu. Ludność Piotrogrodu zmniejszyła się z 2 mln do 700 tysięcy osób. W radzieckiej Rosji nasilał się też proces deklasacji proletariatu, w imię szczęścia którego bolszewicy sięgnęli w niej po władzę, ustanawiając swoją dyktaturę. Perspektywa głodu na Powołżu była tylko dodatkiem, swoistym kwiatkiem do kożucha. Lenin nie mógł problemu głodu zamieść pod dywan. 21 czerwca 1921 r. „Prawda” potwierdziła, że około 25 milionów ludzi, w tym 7 milionów dzieci stoi na progu śmierci z powodu niedożywienia.

Lenin robi krok wstecz

Lenin uznał, że rewolucja musi się cofnąć. Na X zjeździe partii bolszewików Lenin proklamował „Nową Politykę Ekonomiczną”, w skrócie NEP, która była zwrotem zarówno w polityce wewnętrznej, jak i zagranicznej. Zakładała ona ponowne nawiązanie stosunków politycznych i gospodarczych ze światem kapitalistycznym, by uwolnić Rosję z izolacji i uchronić kraj przed całkowita ruiną, a nade wszystko zapobiec klęsce głodu.

Lenin w swojej grze liczył, jak się wydaje, na Watykan. Już w 1920 roku wysłał do Rzymu misję handlową, na czele której stanął Polak eks-katolik Wacław Worowski. Miał on nawiązać kontakty ze Stolicą Apostolską i skłonić papieża do uznania bolszewickiej Rosji w jakimkolwiek oficjalnym dokumencie. Jak pisze niemiecki badacz Hansjakob Stehle, Worowski skorzystał z pomocy dwóch Niemców Wilhelma von Brauna i konsultanta Ambasady Niemiec przy Watykanie prałata Johannesa Steinmanna. To dzięki nim Worowski nawiązał kontakt z Sekretarzem Stanu. By ułatwić Worowskiemu zadanie, Lenin postanowił posłużyć się patriarchą Rosyjskiej Prawosławnej Cerkwi Tichonem. Polecono mu wystąpić do zwierzchników wszystkich Kościołów, w tym do papieża z prośbą o pomoc. Benedykt XV polecił przekazać do Piotrogrodu na ręce arcybiskupa Jana Cieplaka 50 tys. USD. Jednocześnie papież skierował na ręce sekretarza stanu 5 sierpnia 1921 r. oficjalny list, w którym wzywał do organizowania pomocy dla głodującej Rosji. Pisał m.in.:

„Z obszarów nadwołżańskich dochodzi wołanie milionów ludzi, stojących w obliczu straszliwej śmierci. Szukają pomocy u całej ludzkości. Ten krzyk udręczenia szczególnie nas zabolał. Chodzi o naród ciężko już dotknięty katastrofą wojny, nad którym jaśnieje znak Chrystusa i który zawsze z ogromną stanowczością pragnął być członkiem wielkiej rodziny chrześcijańskiej. Jakkolwiek oddzielony od nas przez wysokie bariery, wznoszone przez długie stulecia, to jednak tym bliższy jest naszemu ojcowskiemu sercu, im większe są jego nieszczęścia. Dlatego wzywam Pana, Kardynale, abyś uczynił wszystko, co w Twojej mocy, i ukazał rządom państw konieczność zapoczątkowania szybkiej i skutecznej wspólnej akcji…”.

Wezwanie papieża było z pewnością sukcesem bolszewików, którzy dzięki niemu uzyskali szansę nawiązania ze Stolicą Apostolską stosunków dyplomatycznych i dalszej promocji swego państwa na arenie międzynarodowej. Już sam kontakt z nim przełamywał międzynarodową izolację bolszewików.

Oprócz papieża, jak ironizują Michał Heller i Aleksander Niekricz: „Leninowi z odsieczą przybywają imperialiści”.

21 sierpnia 1921 r. przedstawiciel rządu radzieckiego Maksim Litwinow podpisał w Rydze umowę z przedstawicielem filantropijnej Amerykańskiej Organizacji Pomocy – ARA, kierowanej przez Herberta Hoovera, amerykańskiego ministra handlu.

By zdobyć zaufanie Amerykanów

Lenin przystał na inicjatywę m.in. Maksyma Gorkiego, którego znał od ponad 20 lat i ze zdaniem którego się liczył, dotyczącym powołania Wszechrosyjskiego Komitetu Pomocy Głodującym. Miało to być ciało niezależne od władz, współpracujące ze znanymi filantropami, będące swojego rodzaju gwarantem tego, że pomoc trafi naprawdę do potrzebujących, a nie np. do partyjnych działaczy czy funkcjonariuszy Cze-Ka. Oczywiście było to ze strony Lenina bardzo przemyślany krok. Była to swoista „Łopuszka”, zastawiona na niepokorną rosyjską inteligencję, która wciąż nie chciała pogodzić się z władzą bolszewików, łudząc się nadzieją, że szybko upadnie. Wielu jej przedstawicieli miało wątpliwości, czy poprzeć komitet, ale konieczność pomocy umierającym z głody wzięła górę nad wszelkimi wątpliwościami. W skład komitetu, jak piszą Heller i Niekricz, weszli „wybitni przedstawiciele rosyjskiej nauki, literatury, kultury, przedrewolucyjni działacze polityczni i społeczni”.

Lenin mógł to wykorzystać do głoszenia światu, że stara rosyjska inteligencja pogodziła się już z bolszewikami. Tak oczywiście nie było. Lenin kazał otoczyć komitet „czułą” opieką Cze-Ka.

Akcja humanitarna, realizowana przez Amerykańską Organizację Pomocy na podstawie porozumienia z bolszewikami, zintensyfikowały działania Worowskiego w Watykanie. Sugerował on przez pośredników, by papież zawarł porozumienie z bolszewikami i skierował do Rosji własną misję pomocy. W Sekretariacie Stanu długo rozważano tę ofertę i wreszcie 16 grudnia 1921 r. pierwszy bolszewik przekroczył bramy Watykanu. Został przyjęty przez podsekretarza stanu do spraw nadzwyczajnych w Sekretariacie Stanu Giuseppe Pizzardo. Za sporządzonej przez niego notatki wynika, że Worowski zgodnie z instrukcjami Lenina starał się przekonać swego rozmówcę, że bolszewicy dokonali rewolucji, żeby utorować możliwość akcji misyjnej Watykanu w Rosji. Pizzardo zanotował, że Worowski twierdził, iż od błędnej polityki rządu sowieckiego już odstąpiono; ustanowiona będzie nie tylko całkowita wolność religijna, ale także swoboda działań dla misjonarzy zagranicznych. Katoliccy misjonarze byliby mile widziani, gdyby okazali się odpowiednio wyposażeni finansowo. W ogóle ufa się katolikom o wiele bardziej niż prawosławnym, ponieważ katolicy z pewnością nie marzą o powrocie caratu… Katoliccy zakonnicy mogliby rozdzielić nie tylko środki żywności, ale również organizować wzorcowe gospodarstwa rolne, zakłady rzemieślnicze, szkoły zawodowe. Zmuszeni będą jedynie do zachowania zaprzysiężonej neutralności politycznej”.

Przejąć spadek po prawosławiu

Benedykt XV, który przeczytał tę notatkę, podobno podskoczył do góry. Kazał Pizzardo opracować projekt umowy z rządem bolszewickim, umożliwiający rozpoczęcie katolickiej akcji misyjnej w Rosji. Stehle sądził, że Benedyktem XV kierowała myśl, że Kościół katolicki mógłby w Rosji przejąć spadek po prawosławiu. Zygmunt Zieliński uważa natomiast, że „organizując pomoc dla Rosji Benedykt XV próbował zapewnić wszelkimi możliwymi sposobami egzystencję katolikom na jej terenie”.

Jakie intencje przyświecały papieżowi, można tylko spekulować. W każdym razie po tygodniowych negocjacjach Pizzardo uzgodnił z Worowskim projekt umowy, która, jak pisze Stehle zdawała się „potwierdzać to, co nieprawdopodobne”. Zgodnie z nią do Rosji mogli przyjeżdżać misjonarze katoliccy, pod warunkiem że nie należą oni do „wrogiej wobec Sowietów narodowości lub grupy” (co miało znaczyć: o ile nie są Polakami). Misjonarze nie mogli zajmować się propagandą polityczną, ale będą mieli całkowitą swobodę we wspieraniu ludności „poprzez rozdział żywności wśród głodujących, poprzez szkoły rolnicze i zawodowe itp. oraz poprzez wychowanie moralne i religijne”. Misjonarzom zapewniono swobodę poruszania się, wolności od cła i inne przywileje, o ile zobowiążą się pod przysięgą, że zrezygnują z wszelkiej działalności antyradzieckiej.

W Watykanie wybuchła euforia. Worowski pojechał do Moskwy po pełnomocnictwa dla podpisania umowy, ale gdy wrócił, Ojciec Święty Benedykt XV już nie żył. Nowy papież sprawę przyhamował, choć od niej nie odstąpił.

Głód na Powołżu tymczasem trwał. Miliony ludzi marło z głodu. Lenin, wciągając w swą grę Watykan, postanowił wykorzystać głód dla uderzenia w Cerkiew. Nie chciał rzecz jasna utorować tym drogi Kościołowi katolickiemu. Był wrogiem każdej religii, którą uważał za opium dla ludu.

Najnowsze