Paryż oburza się na Brukselę. Belgijski minister obrony kupuje amerykańskie F-35 i krytykuje francuską konkurencję w postaci samolotów Rafale. Powitanie F-35 w Belgii, spowodowało, że minister obrony podkreślił amerykańską wyższość technologiczną i otwarcie krytykował izolację przemysłową oraz wysokie koszty francuskiego samolotu Rafale.
Gazeta De Standaard, wspierając swojego ministra, opublikowała artykuł redakcyjny zatytułowany „Każdy, kto odrzuca amerykańską technologię uzbrojenia, sam się wyklucza”. Autor chwali w nim amerykańskie F-35, z których pierwsze cztery egzemplarze dotarły do Belgii. Francuzi wytykają jednak, że na miejsce „dotarły tylko trzy F-35, a czwarty zepsuł się w trakcie lotu”.
Artykuł belgijski atakuje jednak przy okazji Rafale firmy Dassault i krytykuje francuskie siły powietrzne. Belgia zajmuje 15. miejsce na liście krajów, które wnoszą największy wkład finansowy do NATO, ale w Paryżu niezbyt spodobała się teza, że „po wyposażeniu F-35 w najnowszej generacji pociski AMRAAM firmy Raytheon, samoloty te będą technologicznie lepsze od wszystkiego, co mogą zaoferować francuskie siły powietrzne”.
Bruksela mocno nadepnęła na odcisk i dumę Francuzów. Przypomniano więc, że jeszcze w lipcu, gdy Belgia chciała dołączyć do europejskiego programu SCAF, prezes Dassault Aviation krytykował ich „sprzeczną postawę: chęć dołączenia do europejskiego projektu przy jednoczesnym zakupie amerykańskich F-35”. Mówił, że „jeśli Belgia zrezygnuje z zakupu F-35, to będzie mile widziana” w programie. „Wybierzcie właściwą odpowiedź ” – oświadczył prezes Éric Trappier, no i wybrali…
Artykuł opublikowany w „De Standaard” polemizował z tezami prezesa firmy Dassault i stwierdza wprost, że „tylko jeden kraj europejski kategorycznie odmawia współpracy międzynarodowej z amerykańskim przemysłem zbrojeniowym: Francja”. Dodaje nawiązując do przygód Asteriksa i Obeliksa, że niczym „mała galijska wioska otoczona przez rozgniewanych Rzymian, kraj ten dąży do autonomii narodowej w zakresie przemysłu zbrojeniowego”. Efektem tego technologicznego izolacjonizmu mają zaś być „droższe i gorsze systemy uzbrojenia, które trudno – jeśli w ogóle – zintegrować z systemami europejskich sojuszników”.
Francuzi oponują. Ich zdaniem, koszty operacyjne pokazują wyraźną różnicę między Rafale a F-35A. Godzina lotu Rafale kosztuje od 16 000 do 20 000 euro, wliczając paliwo, konserwację, wynagrodzenia i materiały eksploatacyjne. W przypadku F-35, według Departamentu Obrony USA, koszt sięga około 40 000 euro za godzinę. Różnica ta wynika z wysokiego zużycia paliwa przez samoloty amerykańskie i droższej konserwacji.
W artykule redakcyjnym belgijskiej gazety pada jednak teza, że „pod względem przemysłowym samolot F-35 można uznać za bardziej europejski niż Rafale, który jest produktem wyłącznie francuskim”.
Źródło: Le Figaro