We wtorek Sąd Rejonowy dla Warszawy-Pragi Południe na 8 grudnia 2025 r. wyznaczył początek procesu obecnego polskiego posła do Parlamentu Europejskiego Grzegorza Brauna w sprawie dotyczącej m.in. zgaszenia przez niego świec chanukowych w Sejmie w grudniu 2023 r. Lider Konfederacji Korony Polskiej ujawnił kulisy w rozmowie z Markiem Skalskim.
– To jeszcze nawet nie była potyczka, to jeszcze nawet nie były walki harcowników, to nawet nie była rozprawa. To było tzw. posiedzenie, więc z zasady zamknięte. Mnie obowiązki moje zatrzymywały – obowiązki, ale też i strajki komunikacji, w tym lotniczej – w Brukseli, ale żadna strata dla jednej i dla drugiej strony, dlatego że wczorajsze posiedzenie nie przewidywało niczego ponad ustalaniem technikaliów, terminów – mówił w środę.
– Lista świadków przeobszerna, świadków zresztą w ogromnej większości wprowadzonych do sprawy przez prokuraturę. Myśmy wnioskowali, żeby wszyscy ci świadkowie byli przesłuchani, tak żebym ja miał możliwość zadawania im pytań – ten wniosek sąd uwzględnił tylko w jakiejś części, natomiast podyktowany został termin pierwszej rozprawy i to będzie 8 grudnia, sąd na Pradze, ul. Terespolska – dodał Braun.
– Ja myślę, że to jest ciekawa sprawa, że to jest poza wszystkim, poza personaliami (…), to jest po prostu ciekawy – jak to się mówi po polsku – case. Czy będziemy mieli życie publiczne, jak wydmuszka, już wypłukane, wydrążone całkowicie, czysto fasadowe, bo każdego będzie można wyeliminować z życia publicznego dowolnym zarzutem, nawet odnoszącym się – tak jak w moim przypadku – do czynności, do działań podejmowanych w związku, ścisłym związku z pełnieniem mandatu poselskiego czy wszyscy posłowie będą mieli de facto immunitet ograniczony, no bo jak się władza któraś kolejna rozgniewa, to może pogrozić palcem – wskazał.
Pierwsza rozprawa ws. Brauna. Strony przekazały, co ustalono na niejawnym posiedzeniu
Braun relacjonował też, że stanął w ostatnich dniach przed komisją JURI w Parlamencie Europejskim, gdzie „był zaproszony do tego, żeby się tam gęsto tłumaczyć w związku z kolejnym wnioskiem immunitetowym”. Wskazał, że owa procedura „jest ciekawa, dlatego że jest tak kompletnie fasadowa”.
– Nie udostępnia mi się wcześniej dokumentów – a więc staję przed takim Sanhedrynem nie mając wcześniej możliwości skonsultowania zarzutów, które przesłane zostały z Warszawy. Ja mogłem tylko rzucić na nie okiem, ale nie wolno mi było ich skopiować, nie wolno mi było ich udostępnić, np. gdybym tu sobie zafundował jakiegoś prawnika, to nie było możliwe – relacjonował.
– Staję na takiej komisji i jestem zaproszony do tego, żeby wygłosić jakiś spontaniczny spicz, ale nikt mi nie mówi, co wcześniej za zamkniętymi drzwiami powiedziano na mój temat. Nikt mi nie mówi, jaką właściwie wiedzę i jaki obraz rzeczywistości przedstawiono członkom tej komisji – dodał.

Braun ocenił, że oskarżenia wobec niego „mają charakter nagonki politycznej”. – Jak zwracałem tu uwagę posłom, członkom komisji sprawiedliwości, chodzi o to, żebym z sądu nie wychodził. Chodzi o to, żebym generalnie jak najwięcej spędzał czasu w prokuraturze i przed sądami. I to jest ciekawy przypadek, czy będzie można znieść immunitet poselski de facto, bo to by oznaczało skazanie mnie, z któregokolwiek ze stawianych mi zarzutów, a przypomnę, że to są zarzuty chanukowo-choinkowo-mikrofonowe, także oleśnickie – wymieniał.
– Narodowy Instytut Kardiologii – przypomniał Skalski.
– I zarzuty flagowe – dodał Braun.
– Gdybym ja istotnie został skazany, to by znaczyło, że immunitet poselski staje się kompletną fikcją, dlatego że każdy poseł będzie (…) miał nad sobą miecz Damoklesa, że nawet działając ściśle politycznie w związku z wykonywaniem mandatu z woli wyborców (…), to każdy będzie mógł być skasowany – wskazał Braun.
Braun stanie przed sądem. Korwin-Mikke: Murem za Braunem, w Polsce zawsze panowała Wolność
– Ciekawa sprawa. Nie idą po mnie, idą po was, ja tylko stoję im na drodze – skwitował lider Konfederacji Korony Polskiej.