11 sierpnia 2025 roku w miasteczku Friedland w Dolnej Saksonii wydarzyła się tragedia, która wstrząsnęła Niemcami. 16-letnia Liana K., uchodźca z Ukrainy, została brutalnie wepchnięta pod nadjeżdżający pociąg towarowy na peronie dworca kolejowego. Sprawcą okazał się 31-letni Muhammad A., iracki imigrant, którego wniosek o azyl wielokrotnie odrzucono. Zabójca jednak od lat przebywał w Niemczech, gdzie napadał na kobiety.
Liana K. była 16-letnią Ukrainką z Mariupola, która w 2022 roku uciekła przed wojną wraz z rodziną. W Niemczech osiedliła się w Geisleden w Turyngii, gdzie próbowała zacząć nowe życie. Była lubianą, wesołą nastolatką, pilną uczennicą. Do zamachu na jej życie doszło około godziny 16:00 na peronie dworca w Friedland, historycznym obozie przejściowym dla uchodźców. Liana czekała na pociąg, gdy podszedł do niej Muhammad A. Świadkowie i nagrania z monitoringu wskazują, że mężczyzna najpierw próbował nawiązać z nią kontakt, być może podrywając dziewczynę, a następnie w przypływie agresji wepchnął ją pod nadjeżdżający pociąg towarowy. Dziewczyna doznała śmiertelnych obrażeń i zmarła na miejscu. Ratownicy nie mieli szans jej pomóc.
Policja otrzymała wcześniej zgłoszenie o agresywnym zachowaniu mężczyzny na dworcu. Muhammad A. był pod wpływem alkoholu (1,35 promila). Początkowo zaprzeczał udziałowi w zdarzeniu, twierdząc, że jedynie znalazł ciało. Dowody, w tym ślady DNA na ubraniu Lianny i nagrania z kamer potwierdziły jednak, że to on celowo pchnął dziewczynę. Prokuratura w Getyndze postawiła mu zarzut umyślnego zabójstwa, a sąd nakazał areszt w szpitalu psychiatrycznym z powodu ryzyka ucieczki i niestabilności psychicznej sprawcy.
Godzinę po tragedii Muhammad A. wrócił do obozu w Friedland, gdzie groził personelowi. Dopiero wtedy został przetransportowany do kliniki w Getyndze, którą wcześniej, 10 sierpnia, opuścił na własne żądanie, mimo schizofrenii paranoidalnej. Azylant z Iraku nie tylko nie powinien był „biegać luzem”. On w ogólnie od dawna nie powinien był przebywać w Niemczech.
Fałszywy azylant
Muhammad A., urodzony w 1994, przybył do Europy w 2022 roku, składając wniosek o azyl najpierw na Litwie, a następnie w Niemczech. Jego niemiecki wniosek został odrzucony w grudniu 2022 roku, a on sam miał być deportowany do Litwy na mocy unijnego rozporządzenia dublińskiego. Mężczyzna zaskarżył jednak decyzję i od 2025 roku wielokrotnie znikał, podróżując po Europie – przez Szwajcarię, Polskę, a nawet próbując przedostać się do innych krajów UE.
Jak wielu innych, jemu podobnych azylantów, Irakijczyk miał też ciągle problemy z prawem. Jak i w wielu innych przypadkach były to problemy związane z przestępstwami seksualnymi i agresją. Niedługo po przybyciu do Niemiec policja zaczęła więc notować migranta go za drobne wykroczenia, takie jak jazda bez biletu, wandalizm w pociągach czy agresywne zachowanie w miejscach publicznych. Trzy lata później jednak Irakijczyk wszczął już prawdziwą burdę w pociągu, kopiąc pasażera i grożąc konduktorowi, a w lipcu tego samego roku na dworcu w Hanowerze awanturował się, żądając azylu. Być może i wtedy był pijany?

Bardziej niepokojące były jego poważniejsze przestępstwa: w 2024 roku oskarżono go o stalking – śledził kobietę, nachodził ją, pukał do jej drzwi. W 2022 roku natomiast miał już na koncie napaść seksualną, choć szczegóły tego incydentu nie zostały publicznie ujawnione. Chodziło wtedy pewnie o molestowanie, którego imigrant dopuścił się kolejny raz dwa lata później, obmacując kobietę i prezentując jej… swoje przyrodzenie. Dlaczego jednak Muhammad w ogóle był niby uciekinierem? Przed czym uciekał?
Przed realną karą za swoją zmyśloną orientację. Irakijczyk do Niemiec przybył bowiem, udając homoseksualistę i argumentując, że w Iraku grozi mu krzywda, więzienie lub mord. To byłaby oczywiście prawda, ponieważ w Iraku homoseksualizm jest karany nawet do 15 latami więzienia lub śmiercią. Nic jednak nigdy nie wskazywało na to, by Muhammad był gejem. Pierwszym więc przestępstwem, jakiego Irakijczyk dopuścił się w Niemczech, było oszustwo azylowe.
„Nie jest tak źle!”
Szokujące były pierwsze reakcje w lokalnych, publicznych mediach. Zabójstwo młodej kobiety zdawało się być mniej ważne od tzn. damage control, czyli redukcji szkód wizerunkowych. W wieczornych wiadomościach wystąpił więc Andreas Friedrichs, socjaldemokrata, który od 25 lat stoi na czele gminy Friedland. Według niego w takich sytuacjach powinno chodzić przede wszystkim o współczucie. „Łączymy się w smutku z rodziną” – mówi Friedrichs. „Sam mam dwie córki. Nie wyobrażam sobie, jak można znosić coś takiego”. „Nie potrzebujemy jednak nienawiści i podżegania do niej. To nie rozwiąże problemu, a młoda kobieta nie wróci dzięki temu do życia”.
Takie przedstawienie sytuacji wprowadziło, rzecz jasna, fałszywą dychotomię: albo ktoś łączy się w bólu z zabitą i jej rodziną, albo szerzy nienawiść i podżega do sporów. W takiej dychotomii nie było, niestety, miejsca na trzecią opcję: może czas zacząć rozmawiać o zamknięciu granic i remigracji fałszywych azylantów, żeby zapobiec przyszłym, podobnym tragediom?
Najdziwniejszego komentarza udzieliła jednak doradca duszpasterski, Britta Uschkurat:
– My tutaj jesteśmy od 80 lat przyzwyczajeni, że ludzie z poważnymi problemami, uszkodzeni, z różnymi tramami, że ci u nas lądują. I że spacerują tutaj po wsi. Udało nam się poradzić z tak wieloma rożnymi sytuacjami (…), a i tak ludzie tutaj ciągle się jeszcze osiedlają. Nie jest więc tutaj aż tak źle! Nawet jeżeli w obozie na przejściu granicznym są też ludzie, z którymi nieco trudniej sobie poradzić! – zapewniała siwowłosa kobieta z szerokim uśmiechem, zapominając, chyba że komentuje brutalne zabójstwo na kobiecie, która sama uciekała od wojny. Cała kuriozalna wypowiedź odgrywała się natomiast przed lokalnym kościołem.
To oczywiście tylko mikro przykład tego, jak bardzo opinia konkretnej grupy chrześcijan rozbiega się z ogólnokrajowym nastawieniem do masowej migracji. Przykładów makro nie trzeba jednak daleko szukać, w Niemczech wystartowała bowiem właśnie kampania „Ja zu Migration” – „Powiedz TAK migracji!”. Jej głównymi patronami i sponsorami są wspólnoty chrześcijańskie z całej Federacji. Najbardziej wpływowe grupy katolików i protestantów stają po stronie otwartych granic.
TAK dla obcych
Kampania „Ja zu Migration” to teoretycznie inicjatywa społeczna promująca pozytywny obraz migracji w Niemczech, podkreślająca jej rolę jako „ubogacenia dla społeczeństwa”. Kampania zbiera i prezentuje głosy osób z różnych środowisk, które otwarcie deklarują poparcie dla „różnorodności”, i „wzajemnego szacunku”. Głównym jej hasłem jest: „Migration ist eine Bereicherung. Und wir sind viele, die das so sehen” – Migracja nas wzbogaca. I jest nas wielu, którzy tak to widzą.
I choć trudno do końca zrozumieć, czemu chrześcijanie stają tutaj tak jasno przeciwko interesom własnego państwa, to oglądając materiały kampanii, można odnieść wrażenie, że importowanie kolejnych azylantów do Niemiec staje się dla wielu wierzących aktem wiary, a dla niektórych – pseudosakramentem. Każdy plakat kampanii wygląda więc podobnie: na każdym widać twarz osoby, która mówi TAK migracji. Pod zdjęciem twarzy można zaś przeczytać „argumenty” za masową migracją.
„Granice dzielą, ludzie – łączą”, „Migracja jest kolorowa i różnorodna”, „Migracja ożywia naszą społeczność”, „Bo w mojej własnej bańce szybko się nudzę”, „Przyjaźń nie zna granic”, „Nie lubię dyskryminacji”, „Sam jestem obywatelem świata”…
Jeżeli są to nowe prawdy wiary jakiejś religii zastępczej, to widać, że nie pracowali nad jej doktrynami żadni wielcy teologowie.
Rozdział państwa i Kościoła
Trudno też zakładać, że takie wsparcie (podlizywanie się?) migrantom przyniesie coś dobrego Chrześcijanom w Niemczech. Według danych Federalnego Urzędu ds. Migracji i Uchodźców (BAMF) oraz badań Pew Research Center z lat 2023–2025, około 6,5–6,7 proc. całej populacji Niemiec stanowili muzułmanie, z czego większość (ponad 90 proc.) to „osoby z tłem migracyjnym”, jak to się teraz w Niemczech mówi. Większość z nich to muzułmanie z Turcji, Syrii i innych krajów Bliskiego Wschodu. Muzułmanie stanowią też większość (ok. 80 proc.) wnioskodawców o azyl. Z kolei chrześcijanie tworzą wśród migrantów małą grupę – ok. 10 proc. Gdyby nie prawosławni z Ukrainy, byłoby ich jeszcze mniej. Nikt chyba więc nie oczekuje, że „nowi Niemcy” zasiądą w kościelnych ławkach?
Wsparcie dla masowej migracji nie jest więc pewnie motywowane wśród niemieckich chrześcijan „egoizmem”, a wypływa z pewnego zrozumienia wiary, która nie zna narodowych granic. Niestety takie oderwane od rzeczywistości interpretacje człowieczeństwa mają tragiczne skutki: co bowiem z tego, że wszyscy mamy być dziećmi Boga, kiedy kultury nie są równe, a niektóre mordują i gwałcą więcej niż inne? Napływ ludzi z takich kultur obiektywnie prowadzi to większej ilości zła w danym kraju.
W Niemczech wystarczy na przykład spojrzeć na statystyki, które publikuje Bundeskriminalamt i które jasno pokazują nadreprezentację niektórych grup migrantów, szczególnie muzułmanów, w przestępstwach seksualnych. W 2023 choćby roku nie-niemieccy podejrzani stanowili 12,2 proc. wszystkich sprawców przestępstw seksualnych, z wyraźną przewagą mężczyzn z Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu. Migranci z Turcji, Syrii i Afganistanu popełniają te przestępstwa znacznie częściej niż Niemcy: Afgańczycy są nadreprezentowani 5–10 razy (zwłaszcza w gwałtach zbiorowych), Syryjczycy 2–4 razy, a Turcy 2–3 razy w stosunku do ich udziału w populacji (ok. 1–2 proc. dla każdej grupy).
Chrześcijanie, którzy wspierają masową migrację z krajów obcych kulturowo, szczególnie z kultur islamskich, szkodzą więc swoim bliźnim, narażając samych siebie na blamaż, a swoje kościoły – na osłabienie. A dalszego osłabienia chrześcijanie w Niemczech nie potrzebują! W samym tylko 2023 roku odnotowano w Niemczech łącznie około 665 tys. apostazji: około 320 tys. wystąpień z Kościoła Katolickiego i około 345 tys. wystąpień z kościołów ewangelickich. Niemieckie kościoły więc dla odmiany powinny się może zająć lepiej własnymi wiernymi, zamiast mówić TAK muzułmanom, z których nikt prawie na chrześcijaństwo i tak nie przejdzie. A jeżeli będzie to kolejny Muhammad z Iraku, to doprowadzi dodatkowo do tragedii.