Kamil Labudda, znany jako „Budda”, został zatrzymany przez amerykańską policję w stanie Tennessee podczas zlotu motoryzacyjnego. Youtuber opuścił areszt w Nashville po wpłaceniu kaucji w wysokości tysiąca dolarów. Sprawę monitoruje polski konsulat w Waszyngtonie.
„Budda” został zatrzymany przez policję podczas zlotu za wykroczenie drogowe – został oskarżony o niebezpieczną jazdę, potocznie określaną jako „palenie gumy”.
Dodatkowo amerykański Urząd Celno-Imigracyjny (ICE) przedstawił mu zarzuty naruszenia warunków pobytu w Stanach Zjednoczonych. Youtuber spędził w areszcie około siedmiu godzin, po czym opuścił placówkę po wpłaceniu kaucji.
W polskich mediach pojawiły się sugestie, że „Budda” zostanie poddany procedurze ekstradycji. Popularny tzw. twórca internetowy temu zaprzeczył.
„Ja, czekający na ekstradycję, którą media wymyśliły na kolanie. Powiem wam, że poziom dziennikarstwa w Polsce to jest inny wymiar. Skąd wy się urwaliście?” – kpił Budda w mediach społecznościowych, komentując doniesienia medialne o możliwej ekstradycji.
Jego pełnomocnik, dr Mateusz Mickiewicz, podkreślił w oświadczeniu, że zatrzymanie wiązało się wyłącznie z wykroczeniem drogowym podczas zlotu motoryzacyjnego, a wszystkie zatrzymane osoby opuściły areszt. Prawnik zapewnił, że Kamil Labudda nie jest zagrożony deportacją do Polski, bo wcześniej polska prokuratura uchyliła mu zakaz opuszczania kraju.
Nieco innego zdania jest polski konsulat w USA. „Konsulat monitoruje sytuację i pozostaje w kontakcie z władzami amerykańskimi. Kwestia ekstradycji Buddy została przekazana do Ministerstwa Sprawiedliwości” – przekazał konsul w rozmowie z portalem kr24.pl.