Właściciel sklepu we Flensburgu na północy Niemiec zakazał wstępu Żydom, wywołując oburzenie wykraczające daleko poza granice miasta – poinformował portal Euronews. Incydent potępiły władze miasta i rząd Niemiec.
Hans Velten Reisch wywiesił w witrynie swego sklepu kartkę z napisem: „Żydzi nie mają tutaj wstępu! Nic do was nie mam. Nie jestem antysemitą. Po prostu was nie znoszę”.
O napisie zawiadomiono policję. Jej rzecznik Philipp Renoncourt powiedział lokalnemu portalowi foerde.news, że kartka została usunięta, by „zapobiec niebezpieczeństwu” i uniknąć eskalacji lub ewentualnego zagrożenia dla bezpieczeństwa publicznego.
Jednak według miejscowych dziennikarzy kartka nie wisi już wprawdzie w witrynie, ale jest dobrze widoczna wewnątrz sklepu na ścianie naprzeciwko drzwi wejściowych.
Na incydent zareagowała rada miasta. – To przypomina najmroczniejsze karty dziejów Niemiec i w tym mieście absolutnie nie ma na to miejsca – oznajmił burmistrz Flensburga Fabian Geyer.
– To bardzo ewidentny przypadek antysemityzmu i wymaga interwencji – oświadczył pełnomocnik niemieckiego rządu ds. walki z antysemityzmem Felix Klein.
Ministra edukacji Niemiec Karin Prien wyraziła zadowolenie, że właścicielowi sklepu postawiono już zarzuty. – Każdy, kto wyraża lub usprawiedliwia antysemityzm, występuje przeciw wszystkiemu, na czym opiera się nasze demokratyczne współistnienie – podkreśliła.
Czy właściciel sklepu może zakazać komuś wejścia do jego własności? Oczywiście. Jego sklep, jego pieniądze – albo straci i ktoś przejmie jego klientów (np. Żyd prowadzący sklep obok), albo zarobi, ale to on ryzykuje. Natomiast zakazywać takich rzeczy nie może państwo, bo wtedy to już jest faszyzm, nazizm, dyskryminacja i co jak tam jeszcze lewica lubi wyzywać ludzi. I widzimy to bardzo dobrze w Palestynie – państwo żydowskie najpierw ograniczało, dyskryminowało i segregowało Palestyńczyków, a teraz przeszło płynnie do ludobójstwa. Historia lubi się powtarzać… niestety.