W drugiej połowie sierpnia opinia publiczna została uraczona niespodziewaną zapowiedzią podniesienia akcyzy na alkohol. Nowy pomysł rządu to rzekomo wyjście naprzeciw problemom zdrowotnym Polaków…
„Od 1 stycznia 2026 r. nastąpi podwyższenie stawek akcyzy na alkohol etylowy, piwo, wino, napoje fermentowane i wyroby pośrednie o 15 proc. w stosunku do stawek z 2025 r. Od 1 stycznia 2027 r. stawki akcyzy na te wyroby wzrosną o 10 proc.” – dowiadujemy się z komunikatu Ministerstwa Finansów z 21 sierpnia 2025 roku, który – co znamienne – został zatytułowany „Prozdrowotne działania Ministerstwa Finansów”.
Czy działania ekipy Donalda Tuska rzeczywiście uwzględniają „potrzebę przeciwdziałania szkodliwemu wpływowi alkoholu na zdrowie Polaków”, jak każe nam wierzyć państwowy przekaz? W końcu resort powołał się na dane ze Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), Europejskiego Urzędu Statystycznego (Eurostat) czy Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom (KCPU), a liczby przecież nie kłamią.
Prof. Koźmiński: To zagranie czysto fiskalne, a nie troska o zdrowie Polaków
Portal informacyjny Fronda.pl przeprowadził kilka dni temu wywiad z dr. hab. Krzysztofem Koźmińskim, radcą prawnym i kierownikiem Zakładu Ekonomicznej Analizy Prawa oraz Centrum Oceny Skutków Regulacji Uniwersytetu Warszawskiego. Ekspert ocenił negatywnie politykę rządu w tym zakresie, a jego stanowisko można streścić w następujących słowach: „To zagranie czysto fiskalne, a nie troska o zdrowie Polaków”.
„Mamy końcówkę sierpnia 2025 roku, a rząd nagle – bez wcześniejszych konsultacji, bez sygnałów, bez wysyłania informacji do branży – dowiadujemy się o tak daleko idących zmianach podatkowych. To z punktu widzenia zasady przyzwoitej legislacji jest, mówiąc delikatnie, nie fair. Możemy uważać, że alkohol to zło – bo wywołuje choroby i śmierć – ale to jednocześnie legalny biznes. Mówimy o tysiącach miejsc pracy i przedsiębiorcach chronionych prawem krajowym i unijnym. A tu nagle znienacka zapowiedź, która w praktyce daje im niemal zero czasu na przygotowanie. To działanie zaskakujące i nieprzemyślane” – stwierdził specjalista na wstępie rozmowy.
Następnie dr hab. Krzysztof Koźmiński wyraził sceptycyzm co do argumentacji Ministerstwa Finansów, jakoby chodziło tu przede wszystkim o dobro obywateli, a nie po prostu szybkie sięgnięcie po dodatkowe źródło wpływów do budżetu państwa.
„Niezależnie od tego, czy rządzi ekipa liberalna czy konserwatywna, gdy słyszę, że chodzi o zdrowie, a w tle jest dodatkowy podatek, budzi to we mnie wątpliwości. Szczególnie teraz, gdy mamy fatalny stan finansów publicznych, deficyt rośnie, a pieniędzy po prostu nie ma. Wygląda to na czysto fiskalne uzasadnienie. Tymczasem gminy już dziś mają narzędzia, by realnie ograniczać spożycie alkoholu – np. skracając godziny sprzedaży. Tego typu mechanizmy istnieją. Tu mamy prosty ruch – podwyżkę akcyzy – ale ja nie widzę w nim troski o zdrowie, tylko desperację budżetową” – zaznaczył radca prawny.
Problem leży nie w akcyzie, ale w reklamie alkoholu
Jak zauważył naukowiec, z punktu widzenia fiskusa alkohol to „łatwa zdobycz” – podniesienie akcyzy oznacza szybki dopływ gotówki. Należy przy tym podkreślić, że jest to niestety działanie krótkoterminowe i obarczone sporym ryzykiem: rozrost szarej strefy, przemyt, powstawanie podróbek itd. Dlatego jeśli politykom naprawdę zależałoby na walce z patologiami, to powinni podejść do problemu w sposób bardziej systemowy.
„Od ponad 20 lat w Polsce reklama piwa jest w pełni legalna, pod pewnymi warunkami, ale jednak. Widzimy reklamy piwa na przystankach, w telewizji, na imprezach sportowych. Co więcej, producenci piwa bezalkoholowego umiejętnie oswajają młodych ze smakiem i kulturą picia – to tworzy potencjalny rynek zbytu na przyszłość. WHO jednoznacznie mówi: największym problemem jest reklama alkoholu, nie brak akcyzy. Jeśli chcemy ograniczać konsumpcję, trzeba zacząć od zakazu reklamy, a także rozważyć ograniczenie godzin sprzedaży czy limitów ilościowych, jak w krajach skandynawskich. To byłoby podejście systemowe” – podsumował swój wywód rozmówca portalu Fronda.pl.
Źródło: Fronda.pl, Money.pl