Strona głównaWiadomościPolskaZbrodnia pod Koninem. Policja potwierdza, że kobieta z Helenowa Pierwszego zostawiła list....

Zbrodnia pod Koninem. Policja potwierdza, że kobieta z Helenowa Pierwszego zostawiła list. „Nic tego nie zapowiadało”

-

- Reklama -

Policja potwierdziła, że kobieta z Helenowa Pierwszego, która najpewniej zamordowała swoje córki w szambie a następnie popełniła samobójstwo zostawiła list pożegnalny. Nie ujawniono jednak jego treści. Sąsiedzi twierdzą, że rodzina była wręcz wzorowa.

W niedzielę wieczorem w Helenowie Pierwszym koło Konina doszło do tragedii. Z szamba wyciągnięto martwą kobietę i jej dwie córeczki, których nie udało się uratować.

Śledczy uważają, że kobieta zamordowała swoje dzieci, a następnie sama popełniła samobójstwo. Więcej przeczytacie o tym w artykułach poniżej.

Śmierć w szambie. Nie żyją kobieta i jej dwie córeczki. „Niepokojące ślady”

Nowe informacje o śmierci w szambie. Matka zabiła siebie i zamordowała swoje córki?

- Prośba o wsparcie -

Wesprzyj wolne słowo. Postaw kawę nczas.info za:

– Trudno pojąć tę tragedię. Nic, absolutnie nic tego nie zapowiadało – przekonywała kobieta pracująca w sklepie w Helenowie Pierwszym.

Karolina i Mateusz M. uchodzili za udane małżeństwo. Mieli dwie córki.

34-letni ojciec prowadzi warsztat samochodowy. Wybudował też dom.

„Teren wokół obsadzony jest iglakami. Jeszcze wczoraj toczyło się tutaj normalne życie, dzisiaj posesja odgrodzona jest policyjną taśmą, a na miejscu pracują technicy kryminalistyki” – relacjonuje fakt.pl.

– Dziewczynki takie dobrze wychowane, roześmiane, ładne. Mama zawsze zadbana i uśmiechnięta – powiedziała jedna z kobiet żyjących w Helenowie Pierwszym.

Z ustaleń wynika, że 31 sierpnia wieczorem 32-letnia Karolina M. wysłała męża do apteki. Najbliższa czynna była w Koninie. Oznaczało to 20-minutową podróż w jedną stronę.

Mateusz M. wrócił przed godz. 22. W domu nie zastał żony ani córek, które nazajutrz miały pójść do szkoły. Tosia miała pójść do zerówki, a Gabrysia do pierwszej klasy.

Mężczyzna od razu wezwał pomoc. Jeszcze zanim dotarła odnaleziono i wyłowiono je z szamba.

„Matka miała mieć ranę ciętą szyi. Nie żyła. Dziewczynki zostały zabrane do szpitala. Niestety, nie udało się ich uratować” – napisano.

Policja potwierdziła doniesienia o liście pożegnalnym zostawionym przez kobietę. Nie ujawniono jednak jego treści.

– Jeszcze w piątek mama była z dziewczynkami w sklepie, wszystkie roześmiane, wybierały lody – powiedziała sprzedawczyni „Faktowi”.

Prokuratura wszczęła śledztwo.

– Prowadzone jest w kierunku artykułu 148 paragraf 3 kodeksu karnego, który dotyczy zabójstwa więcej niż jednej osoby – powiedziała Aleksandra Marańda z Prokuratury Rejonowej w Koninie.

Obecne dowody wskazują, że kobieta najpierw zamordowała swoje córki, topiąc je w szambie. Następnie sama popełniła samobójstwo.

– Nie wyobrażam sobie, że ojciec będzie mógł się po tym wszystkim podnieść. On tutaj się wychował, mają piękny dom, tej rodzinie niczego nie brakowało. Mama zajmowała się córkami. Zawsze uśmiechnięta i zadbana, nie stroniła od ludzi, chętnie też rozmawiała, jak się ją spotkało – powiedziała jedna ze starszych sąsiadek.

Mateusz M., mąż i ojciec, poza prowadzeniem warsztatu był strażakiem ochotnikiem i pasjonatem militariów.

– W wakacje zorganizował piknik z grochówką i pokazem samochodów wojskowych. Wszystkich ze wsi zaprosił. Angażował się też w zbiórkę na chore dziecko – powiedziała kobieta ze sklepu.

Mieszkańcy zaznaczają, że mimo aktywności angażował się też w życie rodzinne i był obecny w domu. Sąsiedzi są w szoku po tragedii.

W czwartek przeprowadzona zostanie sekcja zwłok kobiety i dzieci. Prokuratura zapowiedziała pobranie materiału do badań toksykologicznych.

Najnowsze