Wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości, były premier Mateusz Morawiecki był gościem Tomasza Terlikowskiego w RMF FM. W rozmowie odniesiono się do planów uśmiechniętej koalicji, która zamierza mocniej złupić Polaków. Morawiecki nie tylko to popiera, ale wręcz ponagla rząd.
To było coś przerażającego. Były premier pojawił się w RMF FM, gdzie używając wręcz komunistycznego języka opowiadał o konieczności podwyżek podatków. Z pełną pogardą odnosił się do prywatnych firm, nie tylko banków, ale też producentów napojów.
Morawiecki i krwiopijcy
Morawiecki przypomniał – jako fakt chwalebny – że to za jego czasów wprowadzano podatek bankowy, jednak kilka milionów złotych, które z jego tytułu wpływa do budżetu państwa to – jego zdaniem – za mało. Wobec tego Morawiecki ponagla uśmiechnięty rząd, by szybciej podniósł obowiązującą stawkę.
– Banki normalnie realizują zysk 12-13 mld rocznie, zdarzył się jeden rok parę lat temu – 23 mld. Czy wiecie Państwo, jakie są teraz zyski banków? To jest ponad 40 mld zł – zaczął Morawiecki. Widać, że były premier zakłada, że jest jakaś stała wartość zysków w danej branży, a wszystko co ponad to od złego pochodzi i stanowi tzw. zyski nadmiarowe, które tak naprawdę nie istnieją i są socjalistycznym wymysłem, mającym usprawiedliwiać opodatkowanie.
W dalszej części Morawiecki nie mógł przeżyć tego, że rząd chce podnieść podatek jedynie z 19 na 30 proc., co w jego komuszych wizjach zdaje się być wartością zupełnie nieakceptowalną. Były premier wyliczył, że podwyżka rzędu 11 pkt proc., to około 4,5 mld zł dodatkowo do budżetu, a jego zdaniem powinno to być 15-20 mld zł, czyli wiceprezes PiS zakłada, że podatek mógłby wynosić nawet ok. 50 proc.
Na uwagę redaktora Terlikowskiego, że „wtedy system bankowy to już by w ogóle zawył”, Morawiecki stwierdził, że go to nie obchodzi. Ponadto zdaniem byłego premiera tym razem – w jakiś magiczny sposób – wcale nie byłoby tak, że banki przerzuciłyby koszty na klientów.
– Bzdura. Nie mają prawa. Jeśliby tak próbowali zrobić, jako minister finansów lub premier miałbym narzędzia – podkreślił były premier. Jako, że w łupieniu Polaków popisowa banda idzie jedną drogą, wiceprezes PiS zaproponował obecnie rządzącym, by zwrócili się do niego, a on podpowie im, jak to zrobić. – Powiem Domańskiemu, powiem Tuskowi, co trzeba zrobić, żeby banki tak nie zrobiły – stwierdził.
– To jest na rzecz najbogatszych, krwiopijców, którzy dzisiaj zachowują się całkiem nieprzyzwoicie, a te pieniądze mogłyby być użyte na rozwój i dla ludzi – dodał Morawiecki. Nieprzyzwoite nie jest jednak osiąganie zysków, ale bajdurzenie o tym, jak można je komuś przy pomocy aparatu państwa ukraść.
Morawiecki był pytany także o inne podatki, które planuje uśmiechnięta koalicja. Jak można było się domyślać, jeżeli chodzi o zdzieranie pieniędzy z Polaków, nie ma żadnej różnicy między PiS a PO. Uśmiechnięty rząd wprowadza m.in. podwyżkę akcyzy na alkohol.
– Z branżą alkoholową, tytoniową, ustalona była tzw. ścieżka podnoszenia stawek akcyzy i oni to zaakceptowali (…) ja uważam, że alkohol i papierosy nie powinny być też za tanie. Czy ta ścieżka akurat, czy nie, to musiałbym przeanalizować – powiedział Morawiecki.
– Zbyt tani alkohol powoduje dostęp do tego alkoholu większy i prawdopodobnie jest taka korelacja, sądzę, chociaż nie jestem specjalistą w tej dziedzinie, zwiększenie choroby alkoholizmu, a to jest coś strasznego – dodał były premier.
Inna z podwyżek dotyczyć będzie z kolei tzw. opłaty cukrowej. Morawiecki stwierdził, że Pepsi i Coca-Cola, których ceny wzrosną w wyniku działania rządu, mają duże zyski, więc „my się nie będziemy o nich martwić”.
Rząd uderzy w kieszenie Polaków
Podwyżki podatków planowane na przyszły rok to łącznie około 10 mld zł dodatkowych dochodów. Najwięcej mają dać zmiany w podatkach bankowych. Sporo – modyfikacje akcyzy, na które nie zgadza się prezydent – pisze wtorkowy „Puls Biznesu” .
Wiceminister finansów Jarosław Neneman powiedział, że najwięcej mogłaby przynieść zmiana w opodatkowaniu banków: podwyżka stawki CIT dla nich przy jednoczesnym obniżeniu podatku bankowego.
„Szacujemy efekt na około 6,6 mld zł w 2026 r. Podwyżka akcyzy alkoholowej i nowy podatek od wygranych to 1,82 mld zł. Wzrost opłaty cukrowej i od zawartości niektórych substancji, jak tauryna czy kofeina, dałby kolejne 1,3 mld zł” – powiedział gazecie Neneman.
Dziennik zauważa, że spośród propozycji podatkowych zmian najwięcej emocji – również politycznych – wzbudził plan podwyżki akcyzy na alkohol o 15 proc., mający przynieść budżetowi dodatkowe 1,7 mld zł. I dodaje, że ten plan to odejście od tzw. mapy drogowej, czyli zapisanych w ustawie corocznych podwyżek. „Zgodnie z mapą stawka miała w przyszłym roku wzrosnąć o 5 proc.” – dodaje.
„Zdaniem Jarosława Nenemana skala podwyżki, czyli wzrost stawki o 15 proc., a nie o 5 proc., jak zakładają obowiązujące przepisy, uwzględnia potrzeby ochrony zdrowia i racje branży alkoholowej” – czytamy.
Według wiceministra to nie jest duża podwyżka. „Cena butelki wódki po proponowanym podniesieniu akcyzy wzrosłaby o 2,95 zł, na butelce piwa różnica wynosiłaby 0,13 zł, a na butelce wina 0,30 zł ” – mówi.
„Słowem, w opinii resortu, wyższy podatek nie będzie dużym obciążeniem dla branży alkoholowej. Nie będzie lub… nie byłby, bo na propozycję rządu nie zgadza się prezydent” – zaznacza gazeta.