„Uroczystości upamiętniające zainicjowany przez nazistów pogrom w Jedwabnem z 1941 r. zostały haniebnie zakłócone przez agresywnych ekstremistów, którzy zakpili ze zmarłych i znieważali żywych” – napisał w piątek w serwisie X Tom Rose, nominowany na ambasadora USA w Polsce.
„Ich celem było zhańbienie Żydów, ale zamiast tego zhańbili tylko siebie i, co gorsza, zniesławili dobre imię Polski” – ocenił kandydat na ambasadora.
Rose napisał, że w czwartek, jak co roku, ofiary były opłakiwane przez Polaków i polskie państwo, co stanowi niezwykłe świadectwo ich zaangażowania w „pojednanie polsko-żydowskie”.
„Podczas gdy wszyscy dobrzy ludzie potępiają to, co wydarzyło się w Jedwabnem, my, Amerykanie, mierzymy się z bezprecedensowym wybuchem antysemityzmu, który jest zdecydowanie bardziej niebezpieczny od czegokolwiek obserwowanego w Polsce” – przekonywał kandydat na ambasadora w Warszawie.
Napisał, że w najbardziej elitarnych amerykańskich instytucjach dochodzi do wybuchu „antysemickiej nienawiści, której nie widziano nigdy wcześniej w 250-letniej historii Ameryki”. W jego opinii antysemityzm obserwowany jest podczas zajęć edukacyjnych, a także w mediach i władzach miast.
„Jednak dzięki bezprecedensowym działaniom prezydenta Trumpa, który zrobił więcej na rzecz obrony państwa żydowskiego i ochrony Żydów niż jakikolwiek inny nie-Żyd w ciągu 2000 lat, walczymy i pokonamy tę plagę” – zapewnił Rose.
Wyraził też pogląd, że „pełni nienawiści kretyni nie mogą uciszyć historii, lecz jedynie wzmacniają (płynące z niej) ostrzeżenie”. Trump to „obserwuje” – ostrzegł na koniec wpisu.
Oznaczył w nim prezydentów USA i Polski, Donalda Trumpa i Andrzeja Dudę.
A commemoration of the Nazi incited 1941 Jedwabne pogrom was shamefully disrupted by thuggish extremists that mocked the dead and dishonored the living. Their goal was to shame Jews, but instead, they shamed only themselves—and worse, disgraced the good name of Poland. As they…
— Tom Rose (@TomRoseIndy) July 11, 2025
Rose, publicysta nazywany prawicowym, i gospodarz radiowego show, został jeszcze na początku lutego mianowany przez Donalda Trumpa na ambasadora USA w Warszawie. Wciąż czeka jednak na zatwierdzenie przez Senat.
Ambasada USA w Warszawie napisała z kolei w piątek w serwisie X, że „najważniejszą lekcją płynącą z holokaustu jest to, że odbieranie człowieczeństwa i nienawiść mogą prowadzić do okrucieństw, które zalewają całe narody”.
Zapewniono, że USA „są głęboko zaangażowane w stawianie czoła antysemityzmowi, promowanie edukacji o holokauście oraz obronę prawdy przed jej wypaczaniem”. Potępiono działania, „które zniekształcają historię, profanują pamięć lub szerzą antysemityzm”.
W Jedwabnem upamiętniono w czwartek rocznicę mordu Żydów 10 lipca 1941 r. Odbyła się modlitwa za zmarłych przy pomniku tragicznego wydarzenia sprzed 84 lat. Według IPN, mordu dokonali Polacy z inspiracji Niemców.
Natomiast według historyków, m.in. prof. Marka Jana Chodakiewicza i dra Tomasza Sommera, zbrodni dokonali Niemcy. Dowody opisano w dwutomowej książce „Jedwabne. Historia Prawdziwa”.
Ostatecznym dowodem zamykającym sprawę byłyby same ciała pomordowanych, gdyby dokonano ekshumacji. Te jednak konsekwentnie próbują blokować środowiska żydowskie.
Na początku uroczystości modlitewnych, a także po nich, przy pomniku upamiętniającym ofiary mordu, naczelny rabin Polski Michael Schudrich powiedział, że uczestnicy obchodów tradycyjnie spotykają się tam, by razem „modlić (się) i żałować, płakać”. Twierdził też, że Żydzi żyli tam przez setki lat w zgodzie z lokalną społecznością.
Zebrani w Jedwabnem na oficjalnych uroczystościach wspólnie modlili się za pomordowanych, odczytywano też imiona i nazwiska przedwojennych żydowskich mieszkańców Jedwabnego. Złożono kwiaty i symboliczne kamyki pamięci. Wspólna modlitwa odbyła się również na cmentarzu żydowskim, znajdującym się w sąsiedztwie.
W czwartek w Jedwabnem były też obecne środowiska narodowe, prawicowe i domagające się wznowienia ekshumacji, m.in. Konfederacja Korony Polskiej. Na prywatnej działce, znajdującej się w sąsiedztwie pomnika ku czci pomordowanych, podobnie jak w ubiegłym roku, ustawiono scenę, gdzie od rana trwały przemówienia.
Na tej działce pojawiło się też osiem dużych głazów z metalowymi tablicami – Pomnik prawdy o zbrodni w Jedwabnem. Powstał on dzięki wsparciu około dwóch tysięcy ofiarodawców.
Na kamieniach znalazły się różne treści po polsku i angielsku, sprzeczne z ustaleniami IPN i historyków. Przedstawiają one sprzeczne z oficjalną narracją tezy dotyczące Jedwabnego. O tych więcej przeczytacie poniżej.
Nowy „skandal” w Jedwabnem. „Wyborcza” grzmi, naczelny rabin oburzony. „Hańba! Ani słowa o…”
W Jedwabnem był w czwartek także m.in. Grzegorz Braun, który, przemawiając do zgromadzonych, domagał się ekshumacji. Braun znalazł się też w dużej grupie osób, które próbowały zablokować wyjazd samochodów uczestników czwartkowych uroczystości, w tym busa z rabinem Schudrichem.
Zgromadzeni blokowali drogę publiczną. Interweniowała policja, która zapewniła wyjazd aut.
Zakłócaniem uroczystości w Jedwabnem zajmują się odpowiednie służby. Policja wyjaśnia sprawę organizacji tam zgromadzenia bez wymaganego zawiadomienia.
Rzecznik podlaskiej policji Tomasz Krupa powiedział PAP, że chodzi o działania Konfederacji Korony Polskiej Grzegorza Brauna, które najpierw odbywały się na prywatnej działce, a potem przeniosły się na drogę publiczną.
Prokuratura Rejonowa w Łomży sprawdza z kolei, czy m.in. doszło do publicznego nawoływania do nienawiści w związku z utworzeniem w Jedwabnem przez środowiska narodowe miejsca pamięci. Chodzi o treści zamieszczone na głazach.