– Podjęliśmy decyzję, że przywracamy czasową kontrolę na granicy z Niemcami i Litwą – powiedział premier Donald Tusk. Przedsiębiorcy obawiają się, że może spowodować to paraliż ich działalności.
Od 7 lipca wracają czasowe kontrole na granicy z Niemcami oraz z Litwą. Decyzja została ogłoszona wczoraj.
– Jest nieodwołalna, niezależnie od tego, ile emocji może to wzbudzić w innych stolicach. Chodzi o skuteczne działania państwa polskiego – mówił premier Tusk.
Wyraził nadzieję, że konsekwencje dla życia obywateli będą jak najmniejsze. Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie oceniła, że decyzja ta nie jest zaskoczeniem.
– Temat imigrantów od kilku dni znów rozgrzewa opinię publiczną. Biorąc po uwagę zaostrzenie prawa po stronie niemieckiej, spodziewaliśmy się odpowiedzi polskiego rządu i ją rozumiemy – powiedziała Mojsiuk w rozmowie z money.pl.
Izba wyraziła nadzieję, że kontrole będą odbywały się tylko w miejscach, gdzie jest to konieczne oraz że nie sparaliżują działalności przedsiębiorców.
– Będziemy się im wnikliwie przyglądać. Liczymy na to, że jest to rozwiązanie tymczasowe – mówiła Hanna Mojsiuk.
– To może być utrudnienie dla firm transportowych, spedycyjnych i logistycznych, które ulokowały się w okolicach przejścia granicznego w Kołbaskowie, by mieć prostą drogę wylotową na Zachód. Z nimi będziemy rozmawiać i reagować na niepokojące sygnały – dodała.
Ostrzegła, że w razie wydłużenia się kontroli na jesieni mogą pojawić się problemy. Wówczas firmy „po wakacjach startują na 200 proc.”.
Obecnie kontrole spowodują utrudnienia w turystyce. Z Niemiec chętnie przybywają turyści nad polskie morze.