Kilkadziesiąt osób uzbrojonych w maczety, łuki i kilka karabinów przeprowadziło skoordynowane ataki na posterunki i koszary policji w miastach Kasese i Rugendabara w zachodniej części Ugandy.
W starciach z policją zginęło kilkunastu napastników, na kilku innych miejscowa ludność dokonała samosądu. – Ich łączne straty to co najmniej 20 osób – poinformował w sobotę na konferencji prasowej w Kampali Felix Kulayigye, rzecznik ugandyjskich sił zbrojnych (UPDF).
Policja zatrzymała również co najmniej 30 osób i wciąż poszukuje kolejnych.
Nie było ofiar wśród ludności cywilnej, ale rannych zostało 6 policjantów, podał rzecznik lokalnej policji porucznik Joe Walusimbi we wpisie na platformie X, „Motywy działań bandytów pozostają przedmiotem śledztwa”, dodał.
W południowo-zachodniej Ugandzie, gdzie doszło do ataku, od lat dochodzi do starć między siłami bezpieczeństwa a separatystycznymi bojówkami skupionymi wokół króla Charlesa Wesleya Mumbere, władającego królestwem Rwenzururu.
W listopadzie 2016 r. podczas walk między ugandyjskim wojskiem i policją a strażą króla zginęło ponad 100 osób, w tym 14 policjantów. Ale obecny prezydent Ugandy, szykujący się do reelekcji Yoweri Museveni, przed dwoma laty pojednał się z królem i obiecał, że rząd wybuduje mu nowy pałac, który zastąpi rezydencję zniszczoną podczas nalotu wojskowego w 2016 r.
W niedzielę władca odciął się od ataku, a premier królestwa w oświadczeniu prasowym potępił tę niewyjaśnioną napaść na posterunki policji jako „tchórzliwy i głęboko niepokojący czyn, który spowodował utratę życia, strach i chaos w całym regionie”.
                                    
