Lider Konfederacji Krzysztof Bosak ocenił, że wejście w życie nowej umowy handlowej między UE i Kijowem oznacza zgodę na to, by towary spożywcze z Ukrainy zalały polski rynek. Według niego, eksport np. cukru z Ukrainy do UE może wzrosnąć pięciokrotnie, a miodu – sześciokrotnie.
W pierwszej połowie października br. państwa UE zaakceptowały nową umowę handlową z Ukrainą. Porozumienie obejmuje zobowiązanie Ukrainy do stopniowego dostosowania standardów produkcji rolnej do standardów unijnych oraz obniżenie lub zniesienie ceł na różne towary, w tym produkty mleczne, świeże owoce i warzywa oraz mięso. Decyzja została podjęta podczas spotkania ministerialnego w Luksemburgu.
Wicemarszałek Sejmu, lider Konfederacji Krzysztof Bosak ocenił na poniedziałkowej konferencji prasowej w Sejmie, że nowa umowa UE z Ukrainą oznacza zgodę na to, by towary spożywcze z Ukrainy „zalały” polski rynek.
– Rządzący Polską politycy zdradzili interes polskich rolników i otwierają nasz rynek, właściwie robi to Unia Europejska przy ich obojętnej akceptacji, na zalew towarów rolnych z Ukrainy – powiedział Bosak. Jak dodał, stanie się to już nie na bazie przepisów tymczasowych, ale na bazie znowelizowanych umów wieloletnich.
Bosak przedstawił też wyliczenia, o ile – na podstawie nowej umowy – ma wzrosnąć eksport towarów z Ukrainy do UE. Jak dodał, chodzi o porównanie w stosunku do przepisów, które obowiązywały przed wybuchem pełnoskalowej wojny na Ukrainie. Według polityka, „następuje drastyczny wzrost kwot kontyngentów”.
– Dla przykładu, (eksport) cukru pięciokrotnie – z 20 tysięcy ton na 100 tysięcy ton, miód sześciokrotnie – z 6 tysięcy ton na 35 tysięcy ton, jaja – trzykrotnie, z 6 tysięcy ton na 18 tysięcy ton, sok jabłkowy trzykrotnie, z 10 tysięcy ton na 30 tysięcy ton, mięso drobiowe, z 90 tysięcy ton do 120 tysięcy ton, kukurydza – 650 tysięcy ton do miliona ton, etanol – ze 100 tysięcy ton do 120 tysięcy ton – wymienił Bosak.
– Co gorsze, nie ulegają ujednoliceniu warunki produkcji i Ukraina będzie mogła nie przestrzegać prawa unijnego nadal przez kolejne lata. Ujednolicenie norm (produkcji) według planów ma nastąpić dopiero w roku 2028. Wcześniej Ukraina może eksportować do nas produkty rolne zawierające niedozwolone i od lat w Unii Europejskiej niestosowane pestycydy i substancje chemiczne – powiedział lider Konfederacji.
Według niego, „rząd polski nie tylko nie wyraził sprzeciwu w tej sprawie, rząd polski poparł te nowe warunki”. Lider Konfederacji zwrócił uwagę, że środki, które mają chronić polski rynek będzie można stosować dopiero po przekroczeniu limitu kontyngentów.
Zgodnie z umową Ukraina ma dostosować się do unijnych norm w zakresie dobrostanu zwierząt, stosowania pestycydów i leków weterynaryjnych do 2028 roku.
Porozumienie przewiduje mechanizm ochronny, który może zostać uruchomiony przez każdą ze stron w przypadku zakłóceń rynkowych. W odniesieniu do produktów szczególnie wrażliwych, takich jak cukier, drób, jaja, pszenica, kukurydza i miód, dostęp do rynku unijnego pozostanie ograniczony i będzie rozszerzany stopniowo. Pełna liberalizacja ma objąć jedynie towary uznane za niewrażliwe, np. mleko i przetwory mleczne.
W czerwcu 2022 roku UE zdecydowała się tymczasowo znieść cła i limity ilościowe na produkty rolne z Ukrainy. Decyzja ta zapadła w reakcji na rosyjską inwazję i miała na celu wsparcie Ukrainy w obliczu wyższych kosztów eksportu przez terytorium UE po tym, gdy Rosja zagroziła bezpieczeństwu tradycyjnych szlaków żeglugowych na Morzu Czarnym.
W czerwcu, po trzech latach, zakończono jednak te preferencje handlowe. Powodem były m.in. protesty w krajach unijnych sąsiadujących z Ukrainą, zwłaszcza w Polsce, wywołane nadmiernym napływem do nich tańszego ukraińskiego zboża, mięsa drobiowego i cukru.
W rezultacie UE wróciła do obowiązującej przed wojną umowy handlowej z Ukrainą, ponownie wprowadzając cła i limity ilościowe na niektóre produkty rolne. Komisja Europejska podała wtedy, że umowa będzie obowiązywała do czasu wynegocjowania nowego porozumienia z Ukrainą.