Strona głównaMagazynSarkozy do więzienia, a Zemmour zapłaci za rasizm

Sarkozy do więzienia, a Zemmour zapłaci za rasizm

-

- Reklama -

25 września 2025 r. Nicolas Sarkozy został skazany na pięć lat więzienia, z czego dwa lata w zawieszeniu. Sąd nakazał natychmiastowe wykonanie wyroku i odbycie kary, nawet jeśli Sarkozy się od wyroku odwoła. To podobny przypadek, co skazanie wcześniej na odebranie biernych praw wyborczych Marine Le Pen. Już dzień po skazaniu, prawnicy Nicolasa Sarkozy’ego złożyli apelację i zwykle takie działanie zawiesza wykonanie wyroku.

Nie tym razem i były prezydent „odwiedzi” prawdopodobnie paryskie więzienie Santé, w którym zazwyczaj przetrzymywane są osoby publiczne. Ze względów bezpieczeństwa prawdopodobne jest osadzenie go w izolatce. Zatrzymanie może być jednak krótkotrwałe, a Nicolas Sarkozy jako osoba po siedemdziesiątce skorzysta z przepisów prawnych sprzyjających korekcie wyroku. Do dyspozycji jest kilka opcji: monitoring elektroniczny lub areszt domowy pod nadzorem, częściowe pozbawienie wolności na noce (z dozwolonymi wyjściami poza zakład karny w ciągu dnia; tak było w przypadku b. ministra Bernarda Tapiego). Biorąc pod uwagę wiek, brak zagrożenia i status więźnia, opcja monitoringu elektronicznego wydaje się tu najbardziej prawdopodobna. Prawnicy wykluczają raczej opcję ułaskawienia prezydenckiego, ponieważ wyrok jest ciągle… nieprawomocny. Decyzja o „korekcie” wyroku spodziewana jest do końca tego roku lub na początku 2026 r.

- Reklama -XVII Konferencja Prawicy Wolnościowej

W sumie to ograniczony wyrok, ale symboliczny. Wszystko wskazuje na to, że Nicolas Sarkozy spędzi kilka tygodni w więzieniu. Przypomnijmy, że w jego sprawie rozchodzi się o rzekome fundusze wspierające jego kandydaturę w wyborach z 2007 roku, które miał przekazać ówczesny prezydent Libii Kadafi w zamian za ograniczenie izolacji jego kraju na arenie międzynarodowej. Dowody nie były niejednoznaczne, ale nad Sarkozym ciąży jeszcze widmo kilku innych spraw. Obecnie sąd uznał, że były prezydent dopuścił się udziału w „przestępczej zmowie” w latach 2005–2007, a sędzia orzekła, że Sarkozy „pozwalał swym bliskim współpracownikom na działania na rzecz otrzymania wsparcia finansowego” ze strony reżimu libijskiego.

Wątpliwości budził skład sądu, któremu przewodniczyła sędzia Nathalie Gavarino. Ta w okresie prezydentury Sarkozyego była przez niego krytykowana za pobłażliwe traktowanie przestępców. Prowadziła też w podobny sposób proces przeciw innemu politykowi centroprawicy – Francois Fillonowi.

- Prośba o wsparcie -

Bez cenzury. Bez kompromisów. Dzięki Tobie i z Tobą!

Bezkompromisowo przedstawiamy prawdę o Polsce i Świecie bez względu na działania aktualnej cenzury. Nie chodzimy na kompromisy. Utrzymujemy się z reklam i Twojego wsparcia. Jeśli chcesz wolnych mediów – WESPRZYJ NAS!

Sam były prezydent krytykował wyrok, mówiąc, że „nienawiść nie zna granic” i że „jeśli absolutnie chcą, żebym spał w więzieniu, to będę spał, ale z podniesioną głową”. Wsparcie byłemu prezydentowi wyraziła Marine Le Pen, wskazując na „zagrożenie dla fundamentalnych zasad naszego prawa”. Burzą się Republikanie, z których Sarkozy się wywodził. Wody w usta nabrał tylko obóz polityczny Macrona, a zadowolona jest lewica. Jednak zdaniem wielu polityków jest to kolejny akt rozpychania się w przestrzeni władzy sądów i kolejne naruszenie systemu trójpodziału władzy.

Władza sądownicza rzeczywiście coraz częściej „wywraca” decyzje władzy ustawodawczej, ale i wchodzi w kompetencje władzy wykonawczej, stając się rodzajem „nadzorcy” parlamentu i rządu. Tymczasem władza sądownicza jako jedyna z tych trzech, akurat nie pochodzi z wyborów, a środowiska sędziowskie w dużej mierze są przesiąknięte lewicową ideologią. Dotyczy to zresztą nie tylko Francji, ale też innych krajów od USA po Polskę, a także organów ponadnarodowych, jak np. TSUE czy ETPCZ.

We Francji redaktor naczelny dziennika „Le Figaro” Vincent Trémolet de Villers w komentarzu redakcyjnym ostro zauważył, że „władze sądowe są pod wpływem alkoholu, wypuszczają na wolność linczujących policjantów i złapanych na gorącym uczynku bandytów, których oddają jedynie pod nadzór kuratora, ale skazują byłego prezydenta Republiki na 5 lat więzienia, mimo że został trzykrotnie uniewinniony z większości zarzutów i nie czekają na rozprawę apelacyjną”. Padła tu teza o „upadku” sądownictwa i o tym że „władza wykonawcza już tylko udaje władzę, która jej umyka”.

Polityk prawicy skazany za „podżeganie do nienawiści rasowej”

Skoro jesteśmy przy sądach, to odnotujmy, że francuski Sąd Kasacyjny podtrzymał orzeczenie Sądu Apelacyjnego w Paryżu, który w 2024 roku skazał Érica Zemmoura za „podżeganie do nienawiści rasowej” i „rasistowskie zniewagi”. Wyrok ten został wydany za wypowiedzi wygłoszone podczas „konwentu prawicy” z 2019 roku. Zemmour to założyciel partii „Rekonkwista” i prawicowy publicysta pochodzenia żydowskiego.

Sześć lat temu Éric Zemmour podczas przemówienia wygłoszonego na „Konwencie prawicy” w Paryżu mówił o „kolonizacji” Francji przez imigrantów i „islamizacji ulicy”. Podczas tego wydarzenia zorganizowanego przez środowisko Marion Maréchal, nazwał również islamskie stroje – dżelaby – „mundurami armii okupacyjnej”. To już wystarcza nad Sekwaną, aby zarobić wyrok. Zemmour to także publicysta znany z ciętego języka i temperamentu.

W sprawę zaangażowała się jako strona cywilna organizacja SOS Rasizm. Jej aktywiści po najnowszym wyroku mówią, że „prawo Republiki Francuskiej nie pozwala, by nienawiść stanowiła fundament naszego społeczeństwa” i dodają, że „walka z rasizmem to codzienna walka, która wymaga podnoszenia świadomości”.

Éric Zemmour ma zapłacić grzywnę w wysokości 15 tys. euro za publiczne znieważanie ze względu na pochodzenie, przynależność etniczną, narodowość, rasę lub religię. Ma też zapłacić 1000 euro odszkodowania na rzecz SOS Rasizm.

Uznanie Palestyny oburzyło prawicę i Izrael

„Uznając Palestynę, Macron podsyca antysemityzm” – krytykuje posunięcie prezydenta Francji ważny polityk Zjednoczenia Narodowego Sébastien Chenu. Powtórzył, że jego partia opowiada się za rozwiązaniem dwupaństwowym, które zakończyłoby konflikt między Izraelem a Hamasem, ale w opinii wiceprzewodniczącego partii narodowej obecnie uznanie Państwa Palestyńskiego „dowodzi racji Hamasu” i „daje im poczucie zwycięstwa”. Emmanuel Macron uznał Państwo Palestyńskie na sali obrad ONZ w Nowym Jorku 22 września.

Sébastien Chenu ostro krytykuje decyzję prezydenta i dodaje, że „importowanie i instrumentalizowanie tego konfliktu pozwala na utrzymanie się dyskursu antysemickiego w naszym społeczeństwie”, bo „Żydzi (we Francji) są poddawani oburzającym aktom antysemityzmu”. I tak dożyliśmy czasów, w których tzw. „skrajna prawica” staje w obronie Żydów, a lewica podsyca nastroje antysemickie. W tym przypadku Izrael i partia narodowa mają jednak wspólny cel, którym jest przeciwstawienie się francuskim muzułmanom zaimportowanym z dużą falą imigracji i wspierającym Palestynę i imigrację partiom lewicy.

Polityk Zjednoczenia Narodowego powtórzył, że jego partia popiera rozwiązanie dwupaństwowe, ale uznał, że Macron wybrał najmniej odpowiedni moment do swojej deklaracji w ONZ, który „daje Hamasowi poczucie zwycięstwa”. Zareagował też ambasador Izraela we Francji Joshua Zarka, który po uznaniu Państwa Palestyńskiego napisał: „Francja staje się czynnikiem destabilizującym region”. Jednak Autonomia Palestyńska ze swojej strony uznała decyzję Macrona za „historyczną i odważną”. Decyzję krytykowała jednak nie tylko prawica narodowa. Louis Aliot z tej partii mówił, że „tylko PR, który niczego nie rozwiąże”. Podobnie centroprawica. „Jest to wybór Emmanuela Macrona, ale nie mój. Jestem jednak przekonany, że można było uznać państwo palestyńskie tylko wtedy, gdy zostaną spełnione warunki” – oświadczył np. ustępujący minister spraw wewnętrznych Bruno Retailleau powiązany z Republikanami.

Z kolei „zwycięstwo” świętuje lider partii La France Insoumise Jean-Luc Mélenchon, który uczynił wsparcie dla Gazy jednym ze swoich priorytetów. Powitał on z zadowoleniem „nieodwracalne zwycięstwo w walce ludu o prawo swojego narodu do samostanowienia”. „Zwycięstwo, spóźnione, ale zwycięstwo” – komentował z kolei to wydarzenie Fabien Roussel, sekretarz krajowy Francuskiej Partii Komunistycznej. Również Partia Socjalistyczna świętowała „historyczny dzień, w którym Francja oddaje sobie honor, uznając Państwo Palestyńskie”.

Poza Francją Palestynę uznało także pięć innych państw znajdujących się w orbicie Paryża: Belgia, Luksemburg, Malta, Monako i Andora. Dzień wcześniej uczyniły to także Wielka Brytania, Kanada, Australia i Portugalia. We Francji także 90 gmin rządzonych przez polityków lewicy wywiesiło flagi palestyńskie przed merostwami, pomimo okólnika MSW i decyzji sądu, który uznał to za niedopuszczalne. Na tej liście są Lyon, Marsylia, Nantes, Saint-Denis, Gennevilliers, Malakoff… W Paryżu podświetlono na kolor flagi Palestyny Wieżę Effela.

Kawiorowa, a właściwie „diorowa” lewica

Stowarzyszenie Citizen Transparency Association zwróciło się do mera Paryża z prośbą o przedstawienie rachunków za wydatki merostwa. 17 września takie faktury upubliczniono. Najgłośniej jest o sukience Diora, którą zakupiono za 2800 euro w marcu 2024 roku. Inna suknia dla Pani Mer tej samej luksusowej marki kosztowała już za 3520 euro (zakup z 12 czerwca 2024 roku). Kilka miesięcy wcześniej, 27 listopada 2023 roku, wydano 3067 euro na płaszcz Burberry, w 2022 roku na ponczo Bompard za 340 euro. Zakupy socjalistki mer Hidalgo wzbudziły zainteresowanie społeczne i kolejny raz pokazują, że lewica ze sloganami o „równości” i „troską o najbiedniejszych” to jedno wielkie oszustwo.

Odkrycie tego, co kryje się w szafach socjalistycznej mer Paryż jest dziełem stowarzyszenia Transparence Citoyenne, które po „zaciętej walce” uzyskało dostęp do informacji na temat „wydatków reprezentacyjnych” merostwa. Uzyskano faktury od marca 2024 roku, w tym większość na zakup toalet przez burmistrz, na łączną kwotę 61 513,39 euro. Mer Anne Hidalgo wcześniej odmawiała upublicznienia faktur. W latach 2020–2024 wydała 84 tys. euro na luksusowe ubrania i 120 tys. euro na podróże zagraniczne.

W zbliżających się wyborach samorządowych specjalnie jej to nie zaszkodzi, bo już nie startuje. Szuka się dla niej innej posady i jest m.in. mowa o stanowisku Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców, gdzie może być konkurentką… Szymona Hołowni. Hidalgo prawa nie złamała, ale kilka tysięcy euro wydanych w Diorze lub Burberry budzi w przypadku socjalistki niesmak. Na jej stanowisku budżet reprezentacyjny na ubrania wynosi rocznie 20 tys. euro. W odpowiedzi na ujawnione dane Anne Hidalgo oskarża Transparence Citoyenne o „celowy atak” na swoją osobę i twierdzi, że stowarzyszenie „jest finansowane przez miliardera Pierre-Édouarda Stérina”, który jest postacią „skrajnej prawicy”. Z tym że ten dorobił się ciężką pracą…

Najnowsze