W Skaryszewie niedaleko Radomia odbywa się Zjazd Tysiąclecia. W pierwszej części wydarzenia upamiętniającego tysięczną rocznicę koronacji Bolesława Chrobrego, odbywa się dyskusja na temat tego, dokąd zmierza naród polski. Bierze w niej udział m.in. publicysta „Najwyższego Czas-u!” Stanisław Michalkiewicz.
Zjazd Tysiąclecia odbywa się w Villi Cyganeria w Skaryszewie niedaleko Radomia (ul. Piaseckiego 11). W harmonogramie imprezy przewidziane zostały m.in. Targi Wartościowej Książki, uroczysty bankiet z szampanem i poczęstunkiem oraz Wielką Debatę Historyczną z udziałem znanych osobistości ze świata nauki i kultury.
Czytaj więcej na temat wydarzenia: Powrót polskich elit! Grzegorz Braun zaprasza na Zjazd Tysiąclecia!
– Naród polski zmierza donikąd – ocenił Stanisław Michalkiewicz. – Zilustruję to takimi dwiema propozycjami, które ostatnio zostały przedstawione narodowi polskiemu przez jednego z jego przywódców, bo chyba tak należy traktować naczelnika państwa Jarosława Kaczyńskiego.
– Otóż Jarosław Kaczyński, który jeszcze do niedawna stręczył nam Unię Europejską, robił to ręka w rękę z Donaldem Tuskiem w 2003 roku podczas referendum akcesyjnego, następnie stręczył nam – też ręka w rękę z Donaldem Tuskiem – w roku 2008 (…) Traktat Lizboński – przypomniał.
Michalkiewicz wskazał, że Traktat odebrał Polsce dużą część suwerenności, ale to jak dużą, pozostaje niewiadomą. – Donald Tusk, który podpisał ten Traktat 13 grudnia 2007 roku w Lizbonie przyznał się, że podpisał go bez czytania. Książę-małżonek, który razem z nim ten Traktat podpisywał, pewnie też go nie czytał. Obawiam się, że większość posłów, którzy głosowali 1 kwietnia roku 2008 nad ustawą upoważniającą prezydenta do ratyfikacji tego Traktatu, też go nie czytała – dodał.
– Cóż proponuje naczelnik państwa w sytuacji, kiedy musi pięknie różnić się od Donalda Tuska, a właściwie nie bardzo ma czym? – zapytał publicysta. – Jarosław Kaczyński zaproponował, żeby porzucić opcję proniemiecką, czyli opcję prounijną, bo ona grozi germanizacją, tylko, żeby przyjąć opcję proamerykańską – wskazał Michalkiewicz.
Jak podkreślił, w tym układzie Tusk jest zwolennikiem utrzymania prounijnego kursu. Zdaniem publicysty, wynika z tego, że „istota sporu między tymi osobami pretendującymi do przywództwa politycznego nad narodem polskim sprowadza się do tego, komu właściwie najlepiej się nadstawić”.
– Jarosław Kaczyński chce się nadstawić Amerykanom, podczas kiedy Donald Tusk się nadstawia Niemcom, a obydwaj się zgodnie nadstawiają Ukraińcom – podsumował.
Zaznaczył, że z takiego podejścia „nie wynika i nie może wynikać żadna realizacja polskiego interesu państwowego, dlatego, że to ten, któremu się nadstawiamy będzie decydował o tym, co my będziemy robić, jakie zadania on nam tu przekaże do wykonania”.