Od listopada Warszawa dołączy do miast z częściową nocną prohibicją. Zakaz sprzedaży alkoholu w godzinach 22:00-6:00 zostanie wprowadzony pilotażowo w Śródmieściu i na Pradze-Północ. Nowe przepisy już na starcie odsłaniają liczne absurdy, tworząc nierówne warunki dla przedsiębiorców i zachęcając do nocnej „turystyki alkoholowej” między dzielnicami.
Najbardziej jaskrawym przykładem nowej, prohibicyjnej rzeczywistości jest sytuacja w okolicach ronda ONZ. Granica dzielnic Wola i Śródmieście przebiega tam wzdłuż alei Jana Pawła II. W praktyce oznacza to, że od listopada sklep „Alkohole 24H” po stronie wolskiej wciąż będzie mógł legalnie sprzedawać trunki przez całą dobę.
Tymczasem jego bliźniaczy punkt, znajdujący się dosłownie po drugiej stronie ulicy, w Śródmieściu, będzie musiał zamykać sprzedaż alkoholu o godzinie 22:00.
Dla klientów zmiana będzie niemal niezauważalna – wystarczy pokonać przejście dla pieszych. Dla przedsiębiorców to jednak kwestia biznesowego „być albo nie być”.
– To niesprawiedliwe. Klient nocny przeniesie się na drugą stronę al. Jana Pawła II, a ja nie wiem, co zrobię – mówi w rozmowie z wyborcza.pl pan Tomasz, kierownik sklepu monopolowego przy ulicy Świętokrzyskiej 34 w Śródmieściu.
– Zobaczę, jak pójdzie nam sprzedaż w listopadzie, pewnie wprowadzimy trochę spożywki, może jakieś zapiekanki, ale możliwości mam ograniczone, bo lokal jest bardzo mały. Obroty na pewno spadną, pytanie, jak bardzo – dodaje z rezygnacją.
Takich granicznych punktów, gdzie zakaz będzie można ominąć krótkim spacerem, jest w Warszawie znacznie więcej. Granice Śródmieścia z Wolą, Ochotą czy Mokotowem oraz Pragi-Północ z Pragą-Południe i Targówkiem staną się nowymi szlakami dla osób poszukujących nocnych zakupów.
