Sytuacja w Turcji staje się coraz bardziej napięta. Jej prezydent wytrzymał presję opozycji, która usiłowała zmusić go do ustępstw falą ulicznych protestów i sam przeszedł do kontrofensywy. Z jego działań wynika, że dąży on do zneutralizowania lub, jak kto woli, delegalizacji opozycji i usunięcia z areny politycznej Ludowej Partii Republikańskiej, założonej jeszcze przez Kemala Paszę, którego potomni nazwali „Ojcem Turków”.
Czy Erdoganowi się to uda, nie wiadomo. W każdym razie działa w sposób planowy i metodyczny. Nie sprawia wrażenia człowieka, który zrezygnuje z realizacji swojego celu, którym jest dożywotnia prezydentura Turcji.
Turecki prezydent Taip Recep Erdogan odniósł ważne kolejne zwycięstwo nad opozycyjną partią, która jako jedyna może zagrozić pozycji jego partii, czyli Ludowa Partia Republikańska. Erdogan nie ukrywa, że chce tę najstarszą turecką partię, założoną jeszcze przez Mustafę Kemala, czyli „Ojca Turków”, odesłać na śmietnik historii. Robi to planowo i metodycznie, odnosząc sukcesy. Próba Ludowej Partii Republikańskiej odsunięcia go od władzy poprzez organizację masowych protestów nie powiodła się.
Dążąc do reelekcji, Erdogan w najbliższych wyborach prezydenckich pozbawia szans na start jej liderów, stawiając im kryminalne zarzuty. Do więzienia trafił m.in. były już mer Stambułu Ekrem Imamoglu, który, jak wskazywały sondaże, mógł wygrać z Erdoganem w uczciwych wyborach. Teraz już nie wygra, bo choć skończy odsiadywać niedługo swój wyrok, to jako osoba karana nie może startować w wyborach.
Dostał on do odsiadki rok i osiem miesięcy za oskarżenia wysuwane pod adresem prokuratora Stambułu Akyma Giurleka. Imamogłu, tracąc szansę na legalny wybór, wezwał swoich zwolenników, by głosowali na szefa Ludowej Partii Republikańskiej Ozgiura Ozela. Podwładni Erdogana znaleźli jednak sposób jego neutralizacji. Postanowili odsunąć go od kierownictwa własnej partii. Na wniosek prokuratury są w Ankarze postanowił odsunąć od kierowania własnej partii Ozgiura Ozela twierdząc, że został on wybrany niezgodnie ze statutem ugrupowania. Jeżeli wyrok ten ostanie się w drugiej instancji, a wszystko na to wskazuje, szefem Ludowej Partii Republikańskiej zostanie 76-letni Kemal Kylczdarogłu, w którym Erdogan, zdaniem obserwatorów, bez trudu sobie poradzi. W wyborach w 2023 r. wygrał z nim w II turze.
W ciągu ostatnich dwóch lat jego popularność nie wzrosła, a raczej zmalała. Przeciwko niemu przemawia nie tylko wiek i brak charyzmy, którą musi mieć ktoś, kto chce wygrać z Erdoganem, ale także pochodzenie i wyznanie. Jest on po rodzicach Kurdem i Alawitem, który wyznaje religię, nie uznawaną za islamską. Utrudnia to forsowanie jego kandydatury wśród tureckiego społeczeństwa. Jest on nie do przyjęcia przez wyborców nastawionych nacjonalistycznie i głęboko wierzących w wartości islamu.
Administracja Erdogana zaczęła zwalczać też bezpośrednio struktury Ludowej Republikańskiej Partii. Zaczęła od największej struktury, czyli jej oddział w Stambule. Miasto liczy 15 milionów mieszkańców i oddział tej opozycyjnej partii jest największy w republice i jego wpływy sprawiły, że Erdogan zawsze wygrywał tu wybory. Urzędujący prezydent postanowił rozwiązać ten problem. Sąd uznał, że miejskie władze partii zostały wybrane niezgodnie ze statutem i zostały odwołane i poddane tymczasowej administracji.
Przewodniczącego wprowadziła policja
Administracji Erdogana udało się pozyskać działacza Ludowej Republikańskiej Partii Giursela Tekina, który zgodził się stanąć na czele tymczasowej partyjnej administracji, która miała przywrócić w oddziale przestrzeganie statutu. Legalnie wybrany prezes oddziału Ozgiur Czelik wezwał swoich stronników do oporu i protestów. Otoczyli oni siedzibę władz oddziału i nie chcieli wpuścić do budynku nowego prezesa mianowanego przez władze. Policja rozproszyła jednak jego zwolenników, używając siły, pałek i gazu łzawiącego. Nowy przewodniczący został wprowadzony do siedziby partii i rozpoczął urzędowanie. Władze osadziły go w fotelu przewodniczącego 9 września, robiąc to w 102. rocznicę utworzenia Ludowej Republikańskiej Partii. Jej zwolennicy uznali to za celową prowokację.
W opinii wielu obecne działania prezydenta dążą do zniszczenia w Turcji wszystkich przeciwników politycznych i ustanowienia w niej jednoosobowej dyktatury. Opozycja grozi Erdoganowi, że postawi go przed sądem za łamanie konstytucji i postara się, by resztę życia spędził w więzieniu. By jednak ten scenariusz mogła wprowadzić życie, musi wygrać wybory. Na to jednak się nie zanosi. Obserwatorzy żartują w swych komentarzach, że jeżeli sytuacja będzie się rozwijać tak jak obecnie, to wszyscy deputowani parlamentu z ramienia Ludowej Partii Republikańskiej staną przed sądem. Prokuratura niemal wszystkim zarzuca lżenie urzędującego prezydenta i uczestniczenie w ulicznych metodach walki, które zdaniem samego Erdogana stanowią wyzwanie dla państwa prawa, za jakie uważa on Turcję.
Erdogan, usztywniając swoje stanowisko wobec kemalowskiej opozycji, nie zapomina o islamskim konserwatywnym elektoracie. Znakomitą okazją do tego jest konflikt w Gazie. Na forum ONZ delegaci Turcji od dawna oskarżają Izrael o dokonywanie w Strefie Gazy ludobójstwa tamtejszej ludności. Przechodząc do realnych działań, Turcja postanowiła zerwać z Izraelem całkowicie więzy handlowe i zamknąć swoją przestrzeń powietrzną dla izraelskich samolotów. Ten ostatni jej ruch sprawi, że czas lotów izraelskich samolotów do Gruzji i Azerbejdżanu wydłuży się z Izraela o ponad dwie godziny. Turecki minister spraw zagranicznych Hakon Fidan, tłumacząc tę decyzję, oświadczył, że jest ona odpowiedzią na działania Izraela, które jej kraj uważa za nieakceptowane.
Przypomniał sobie o Unii Europejskiej
Chcąc wytrącić opozycji oręż z ręki, Erdogan ponownie zaczął mówić o konieczności wstąpienia jego kraju do Unii Europejskiej. Opozycja od dawna zarzuca mu, że zrezygnował z wprowadzenia Turcji do UE, zaprzepaszczając szansę na jej rozwój. Erdogan wysunął myśl o wstąpieniu do UE w sposób, który są w stanie zaakceptować najtwardsi jego zwolennicy. Stwierdził, że przyjęcie jego kraju do Unii jest dla niej „ostatnią szansą”. „Świat zmienia się i Europa też się zmieniła. Porzucenie starych politycznych barier może stać się krokiem, który otworzy nową erę dla Turcji i popchnie Unię Europejską w przyszłość. Jesteśmy gotowi do pełnoprawnego członkostwa” – oświadczył Erdogan do tureckich dziennikarzy.
Zdaniem komentatorów oświadczenie to można traktować ze strony Erdogana jako żart lub zapowiedź, że Turcja może wstąpić do UE, ale na własnych warunkach. Gdyby Erdogan wyrzekł się mieszkających na Cyprze ziomków, mógłby pożegnać się z reelekcją. Turcję może przyjąć Unia Europejska w swoje szeregi z całym dobrodziejstwem inwentarza lub wcale.
Do przesilenia sytuacji w Turcji dojdzie najprawdopodobniej w przyszłym roku. Jeżeli Erdoganowi uda się zdławić opozycję, to rozpisze przedterminowe wybory. W wyborach, które zgodnie z konstytucją powinny się odbyć w 2028 r. nie ma już prawa wystawiać swojej kandydatury. Może to zrobić tylko w wyborach przedterminowych. Najbliższe miesiące w Turcji zapowiadają się wiec ciekawie.