Niemiecki magazyn „Cicero” atakuje Polskę i twierdzi, że skoro sowieci odebrali część ziemi należących do Niemiec, to kwestia reparacji ma być załatwiona. „Odstąpienie przez Niemcy ziem wschodnich Polsce było traktowane jako rekompensata za straty wojenne. Ten i poprzedni rząd w Berlinie unika powoływania się na ten argument ” – przekonuje redakcja.
Po wizycie prezydenta III RP w Berlinie Karola Nawrockiego „Cicero” opublikował duży materiał atakujący w Polskę i roszczenia dotyczące reparacji za II wojnę światową. Nawrocki rozmawiał na ten temat z prezydentem Niemiec Frankiem Walterem Steinmeierem i kanclerzem Friedrichem Merzem.
Sowieckie ustalenia stanowiskiem Polski?
Autor materiału Thomas Urban nazwał prezydenta związanego ściśle z socjalistami z PiS mianem „przedstawiciela nacjonalistycznego obozu”, który w czasie kampanii wyborczej miał posługiwać się „antyniemieckimi akcentami”. Zdaniem Urbana, „większość polskiej opinii publicznej oburza się, gdy przedstawiciele Niemiec przypominają o rezygnacji przez polski rząd w 1953 r. z reparacji”.
„Nie ma żadnych wątpliwości, że polscy stalinowcy wydali stosowne oświadczenia pod naciskiem Moskwy” – przekonywał Thomas Urban.
Tu należy podkreślić, że autor wprost utożsamia marionetkowe władze PRL, które de facto były bardziej uroczystą formą komunistycznej okupacji, z legalnym rządem polskim. I na tej zasadzie próbuje przekonywać, że cokolwiek zostało „załatwione” w tej kwestii.
Następnie Thomas Urban oburza się, że komentatorzy w dużych mediach w Polsce nie zwrócili uwagi, że „właściwym powodem odrzucenia przez Berlin polskich roszczeń reparacyjnych nie jest oświadczenie z 1953 r., lecz raczej odstąpienie Polsce przez Niemcy niemieckich ziem wschodnich po II wojnie światowej”.
Wszystkie niemieckie partie „po cichu” stanowczo przeciwko Polsce
„Autor krytykuje brak jasnego stanowiska niemieckiego rządu kanclerza Olafa Scholza w reakcji na raport o stratach wojennych, przedstawiony przez stronę polską w 2022 r., nazywając postawę rządu 'zaniedbaniem’. Jak dodał, zdziwienie budzi także pomijanie tego aspektu w prasie niemieckiej, chociaż 'w dużych niemieckich partiach politycznych panuje w tej kwestii zgoda'”.
Tu też należy zwrócić uwagę na takie postawienie sprawy przez niemieckie media. Otóż stwierdza się tutaj, że wszystkie partie w Niemczech – a więc zarówno obecny rząd jak i jakakolwiek opcja rządu Niemiec w przyszłości – nie zamierza dobrowolnie wypłacać reparacji Polsce za zniszczenie kraju, wywołanie II wojny światowej, utratę znacznych, rdzennych polskich terytoriów na wschodzie oraz za zniszczenie populacji narodu.
Urban przywołuje następnie kanclerza Willy’ego Brandta, którzy rządził RFN w latach 1969-1974. Ten uznał, że „odstąpienie” Śląska, Pomorza i południowej części Prus Wschodnich PRL-owi to właśnie reparacje dla Polski. A Polski wówczas nie było, jedynie komunistyczna marionetka na części jej ziem.
„Ówczesne kierownictwo w Warszawie widziało to tak samo” – napisał Thomas Urban.
„Obecnie niemieccy politycy unikają publicznego nazwania po imieniu tego kontekstu tak, jakby obawiali się, że przypomnienie o wypędzeniu milionów Niemców z ziem nad Odrą i Nysą oraz o przejęciu ich mienia przez polskie państwo może uruchomić własną negatywną dynamikę” – przekonywał autor w „Cicero”.
Tak Niemcy chcą uciąć kwestię reparacji
Następnie ocenił, że kwestię reparacji można łatwo uciąć. Niemieccy politycy musieliby „przestać okopywać się” za „prawnie trafnymi, ale politycznie nieprzydatnymi” argumentami o rezygnacji z roszczeń w 1953 roku. Zamiast tego oczekuje deklaracji, że „Niemcy traktują odstąpienie ziem wschodnich jako odszkodowanie, które wyraźnie przekracza rozmiary polskich roszczeń reparacyjnych”.
Na stwierdzenie faktu, że zachodnie ziemie PRL zostały przyznane jako rekompensata za utratę Kresów Wschodnich, Urban przyznaje, że to prawda, jednak wskazuje to, że Niemcy mieliby zapłacić za aneksję przez ZSRR, a to – według autora – jest nieakceptowalne przez Bundestag.
Thomas Urban wezwał też do konferencji „polskich i niemieckich historyków poświęconej reparacjom” i jako miejsce konferencji wskazał Niemiecki Instytut Historyczny w Warszawie. Zapewne za „historyków” uznani byliby tylko niemieccy i żydowscy bajkopisarze, którzy m.in. Jedwabne uważają za polską zbrodnię, a nie niemiecką.