Niechęć do policji we Francji jest symptomem ogólnego kryzysu społecznego, politycznego, ale przede wszystkim sygnałem odrzucenia Republiki na coraz większych obszarach praktycznych „stref bezprawia”.
W Reims sześciu policjantów zostało „zlinczowanych” przez kilkanaście młodych osób. Dwóch podejrzanych, w wieku 26 i 27 lat, pochodzi z Majotty. Policjanci byli po służbie i jechali na przyjęcie. Zostali rozpoznani przez „młodzież przedmieść” i brutalnie pobici.
15 września, dwa dni po brutalnym ataku, prokurator z Reims powiedział, że mamy do czynienia z „falą przemocy” i mówił o „zaplanowanym pobiciu”. Prokurator stwierdził, że policjanci odnieśli poważne obrażenia i otrzymali zwolnienia lekarskie od czterech do 28 dni.
Jeden z dwóch podejrzanych, po postawieniu zarzutów, został już… zwolniony z aresztu, chociaż prokurator oskarżył ich o „napaść z użyciem przemocy na osobę sprawującą władzę” w warunkach recydywy i wnioskował o wydanie nakazu tymczasowego aresztowania. Napastnikom grozi w teorii do 20 lat więzienia.
Policyjny związek zawodowy Unité opisuje miejsce ataku jako „strefę bezprawia ”, w której każda noc jest „krwawa”. „Atak na policjanta to atak na całą Republikę ” – napisali związkowcy w komunikacie opublikowanym na X. Związek Alliance Police Nationale domaga się z kolei „przykładowego i szybkiego” wyroku.
Reims (51) : Six policiers en repos « lynchés » par une dizaine d’individus, deux suspects originaires de Mayotte – ils savaient qu’il s’agissait de policiers, l’un venait de sortir de prison il y a 4 jours (MàJ) https://t.co/JcM23nNnCr pic.twitter.com/iFRy9WR9hS
— Fdesouche.com est une revue de presse (@F_Desouche) September 15, 2025