Premier Hiszpanii Pedro Sanchez i kanclerz Niemiec Friedrich Merz nie zgodzili się w sprawie określenia działań Izraela w Strefie Gazy mianem „ludobójstwa”. Jednakże obaj krytycznie ocenili politykę Tel Awiwu.
– Jesteśmy bardzo zaniepokojeni sytuacją humanitarną i inwazją lądową w Strefie Gazy – powiedział Merz podczas swojej pierwszej wizyty w stolicy Hiszpanii w roli kanclerza Niemiec.
Podczas wspólnej z Sanchezem konferencji prasowej podkreślił, że kwestia uznania Palestyny nie jest obecnie przedmiotem debaty w Niemczech. Według niego powinno to być ostatnim krokiem na drodze do rozwiązania konfliktu na Bliskim Wschodzie.
Choć zdaniem Merza działania Izraela w Strefie Gazy nie są proporcjonalne do deklarowanych celów, to Niemcy nie traktują ich jako „ludobójstwa”. Kanclerz dodał, że Berlin wciąż nie podjął decyzji, czy poprzeć sankcje wobec Tel Awiwu. Ma to nastąpić przed październikowym szczytem UE w Kopenhadze.
Hiszpania, która razem z Irlandią i Norwegią uznała Palestynę jako państwo w maju 2024 r., zajmuje ostrzejsze od Niemiec stanowisko wobec Izraela. Przed tygodniem Sanchez po raz pierwszy nazwał działania w Strefie Gazy „ludobójstwem”, a rząd w Madrycie konsekwentnie wzywa do rozwiązania dwupaństwowego na Bliskim Wschodzie.
Premier Hiszpanii ogłosił ponadto w ubiegłym tygodniu całkowite embargo na dostawy broni dla Izraela. Zaapelował również o wykluczenie izraelskich zawodników z międzynarodowych rozgrywek sportowych.