Na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ polski rząd okłamał cały świat. Wiceminister spraw zagranicznych Marcin Bosacki zaprezentował zdjęcie zniszczonego domu w Wyrykach i przekonywał, że rosyjskie drony „starały się uderzyć w polskie domy”. Kilka dni później okazało się, że narracja ta, choć nośna i dramatyczna, ma z rzeczywistością niewiele wspólnego.
Do incydentu doszło w nocy z 9 na 10 września, gdy polska przestrzeń powietrzna została naruszona przez rosyjskie drony. W odpowiedzi poderwano polskie i sojusznicze myśliwce. Wkrótce potem świat obiegła informacja o uszkodzonym budynku mieszkalnym w niewielkiej miejscowości Wyryki w województwie lubelskim.
Na zwołanym na wniosek Polski nadzwyczajnym posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ wiceminister Bosacki nie wahał się użyć tego obrazu jako koronnegu dowodu. – Drony są instrumentami terroru, które niszczą na całej Ukrainie domy, rodziny i społeczności. Dwa dni temu starały się uderzyć w polskie domy. To jest jeden z nich – grzmiał z międzynarodowej trybuny, pokazując fotografię. Przekaz był jasny i jednoznaczny.
W Polsce już wtedy kiełkowała inna, znacznie mniej komfortowa dla rządu wersja wydarzeń. Na salonach szeptano, że to jednak nie rosyjski dron spadł na prywatną posesję. Władysław Kosiniak-Kamysz, pytany na jednej z konferencji, co dokładnie uderzyło w dom, migał się od odpowiedzi.
Ostatecznie „Rzeczpospolita” uznała, że nie należy dłużej milczeć. Poinformowała, że przyczyną zniszczenia domu w Wyrykach nie był rosyjski dron, a rakieta powietrze-powietrze AIM-120 AMRAAM, wystrzelona z polskiego myśliwca F-16. Pocisk, który miał zneutralizować wrogą maszynę, najprawdopodobniej uległ awarii i niefortunnie zakończył swój lot na prywatnej posesji.
Stało się jasne, że przedstawiciele rządu – nie mając pewności – po prostu dezinformowali. Przyjęli wygodną dla siebie wersję i przez kilka dni wprowadzano w błąd międzynarodową społeczność.
Gdy kłamstwo wyszło na jaw, Bosacki pobiegł do zaprzyjaźnionego TVN24 i zaczął się tłumaczyć. – Taki był mój stan wiedzy – stwierdził lakonicznie, chcąc dać do zrozumienia, że właściwie to on nie ma sobie nic do zarzucenia. – Obojętnie, czy na ten dom spadły fragmenty drona, czy rakiety, która polowała na drona – wina leży po stronie Rosji – dodawał od razu.
Prawda jest jednak taka, że przedstawiciel państwa polskiego nie może pozwolić sobie na prezentowanie informacji, które nie są zweryfikowane w stu procentach. To elementarz dyplomacji, którego zignorowanie podważa wiarygodność Polski na arenie międzynarodowej.
Polski wiceminister Bosacki w ONZ pokazywał zdjęcie tego domu, twierdząc, że zniszczył go ruski dron.
Teraz wiemy, że dom zniszczyła polska rakieta.
Ten rząd ośmiesza Polskę, dezinformuje własne społeczeństwo z prezydentem i RBN włącznie, a do tego podkłada się Rosji.
Po tej… pic.twitter.com/2yxqpFJSuV
— Sławomir Mentzen (@SlawomirMentzen) September 16, 2025
Dokładnie o tym mówiłem kilka dni temu w programie na Czuwaju. Zapytałem wówczas „czy na pewno wszystko jest sprawdzone? Bo wysuwacie bardzo poważne oskarżenia wobec sporej wielkości państwa gotowego do wojny” Pan Marcin Bosacki z polskiego MSZ pojechał i na forum ONZ jako dowód… pic.twitter.com/JgTuvhZOuN
— Marek Miśko, czuwaj! (@MiskoMarek) September 16, 2025
Teksty o piątej kolumnie i użytecznych idiotach mają przykryć brak profesjonalizmu.
Prokuratura sugerowała jeszcze przed wystąpieniem ministra Bosackiego w ONZ, że w dom mogło uderzyć coś innego niż dron. Mimo to Bosacki poszedł w wersję z dronem, pokazał zdjęcie całemu światu.
I… https://t.co/VvgcJZlyu6— Patryk Słowik (@PatrykSlowik) September 16, 2025