Po dłuższym rodzinnym urlopie Grzegorz Braun powrócił do aktywności politycznej. Opinia publiczna od razu zwróciła uwagę na opatrunek na lewym oku Brauna. Co się stało? Polityk wyjaśnił to w rozmowie z Dawidem Mysiorem.
Problemy ze wzrokiem Brauna wydają się poważne. Prezes Konfederacji Korony Polskiej zdradził, że poddał się operacji, która niestety się nie udała. Rokowania nie są zbyt optymistyczne, ale polityk nie traci dobrego humoru.
– Odkleiło się, odkleiło się oczko temu misiu. Tak się zdarza, tak jakby ekran się oderwał – wyjawił Braun w rozmowie zatytułowanej „Niepodległość, POLEXIT i… oko”.
Braun cierpi na odklejenie siatkówki, które nastąpiło bez żadnego konkretnego zdarzenia. – Po prostu się czasem tak weźmie i oderwie – mówił.
– Poddałem się grzecznie, w sposób zdyscyplinowany badaniu, diagnozowaniu. Poddałem się też operacji, która miała tę rzecz jakoś tam naprawić. Nie naprawiła, więc trzeba się oswajać stanem, który zaistniał – przyznał Braun.
Polityk zapewnił, że będzie jeszcze podejmował próby leczenia, ale jednocześnie zdaje sobie sprawę, że być może nieodwracalnie utraci wzrok w lewym oku.
– Może się już napatrzyłem i jakoś trzeba się z tym oswoić. Jedyna rzecz, która jest realnie odmiennie niekorzystna, to jest tempo czytania. Na dwa oczka się szybciej czyta – powiedział Braun.
W charakterystyczny dla siebie sposób Braun odniósł się też do internetowych reakcji na swój stan zdrowia.
– Naprawdę memy zacne. Za każdym razem właśnie już się zdaje, że wszystko widzieliśmy, a jednak internet i twórczość rodaków w tej dziedzinie mnie naprawdę szczerze rozbawia – stwierdził, nawiązując do popularnego powiedzenia „wśród ślepców jednoooki królem”.