Marguerite Stern to dawna działaczka feministyczna, która skonfrontowała się z ideologią trans z pozycji praw kobiet. Wkraczanie mężczyzn-transseksualistów w sfery życia kobiet (od sportu, po przestrzenie intymności) wywołuje wiele kontrowersji.
Efektem tych ideologicznych potyczek była książka „Transmania”, która wywołała ataki środowiska LGBT, łącznie z próbami zakazu reklamy książki. Sama Marguerite Stern też stała się obiektem ataków. Mówi o stosowaniu wobec niej przemocy fizycznej i psychicznej.
Od tego czasu poglądy Stern mocno ewoluowały. Dzisiaj jest uważana przez „progresistów” niemal za „skrajną prawicę”, bo np. wystarczyło, że niedawno napisała, że rola Kościoła katolickiego w historii nie była jednak negatywna.
Ta ewolucja Marguerite Stern, byłej aktywistki skrajnie lewicowego ruchu feministycznego Femen, wywołuje wściekłość jej dawnych koleżanek i kolegów. Publikacja „Transmanii”, książki opartej na dziennikarstwie śledczym i napisanej wspólnie z Dorą Moutot, było przekroczeniem Rubikonu.
Od tego czasu Stern spotyka się nie tylko z obelgami, ale nawet groźbami pozbawienia życia. Ataki jednak nie tylko jej nie wystraszyły, ale przyspieszyły ciekawą ewolucję poglądów dawnej „Femenki”. Dalej uważa, że „ideologia transpłciowości jest symptomem społeczeństwa oderwanego od rzeczywistości” i zaczyna doceniać tradycyjne wartości społeczna jako jedyny ratunek dla Francji.